Choć w ostatnich latach wielokrotnie odwiedzały Szczecin, uczestnicząc w imprezach żeglarskich i zlotach oldtimerów, niewielu szczecinian wie o ich związkach z regionem. Dzisiaj służą do rozrywki i rekreacji, pełniąc rolę eleganckich wiekowych żaglówek. Tymczasem większość z nich przed stu czy studwudziestu laty pełniła rolę łodzi rybackich, które z wielką skutecznością łowiły na wodach pomorskich zatok. Ich nazwa „zeesboote” jest pochodną nazwy specyficznych sieci rybackich w języku słowiańskim – nawiązuje być może do „czesania” lub „cedzenia” głębin w poszukiwaniu ryb.
W kolejnej odsłonie naszego cyklu Z ARCHIWUM SZCZECINERA przypominamy tekst Timma Stutza, który ukazał się w Numerze 1 naszego Magazynu z roku 2011.
Ostatnie zeesbooty można dzisiaj odnaleźć między Zalewem Szczecińskim a Zatoką Wismarską. Są świadkami dawnych czasów, epoki rybackich żaglówek. Wszędzie tam, gdzie pojawiały się na horyzoncie ich brązowe żagle, wzbudzały sensację, przenosząc swoich obserwatorów w przeszłość.
Gdy w 1962 r. podczas prac na Podzamczu, pod najstarszymi warstwami archeologicznymi miasta, odnaleziono łódź uwięzioną w szlamie (tzw. łódź szczecińska), długo nie zdawano sobie sprawy z wagi odkrycia. Podjęta później próba jej datowania za pomocą metody radiowęglowej i dendrochronologicznej przyniosły archeologiczną sensację. Było to – jak do tej pory – najstarsze świadectwo budowy słowiańskich łodzi klepkowych. Kil, deski poszycia burtowego i inne części znaleziska pochodziły z początków IX w. Najciekawsza jest jednak konstrukcja łodzi. Posiada ona półokrągły kil denny, który w środku ma ponad trzydzieści centymetrów szerokości i zwęża się na obu końcach – to cecha charakterystyczna dla zeesbootów.
Podczas wykopalisk w Wolinie na imponującej przestrzeni odkryto m.in. pozostałości urządzeń portowych i stoczniowych, co świadczy o wyjątkowym znaczeniu tego miasta między IX a XI stuleciem. W umocnienie nabrzeża wbudowano kil łodzi podobny do tej odnalezionej na Podzamczu. Z pewnością nie był to przypadek – należy raczej przypuszczać, że ponownie użyto lokalnych materiałów.
Niewątpliwie nie ma dla łodzi szczecińskiej – której półokrągły kil denny przypomina łodzie wydłubane z pnia drzewa – żadnych pierwowzorów. Ten unikalny typ rozwinął się najpóźniej w IX w. w obszarze ujścia Odry i rozprzestrzenił na południowym wybrzeżu Morza Bałtyckiego. Łodzie o tak wszechstronnym zastosowaniu mogły cumować prawie wszędzie, doskonale nadawały się do transportu i rybołówstwa na zalewie, rzece i morskich wodach przybrzeżnych, w mniejszym stopniu do użytku na pełnym morzu. Wiele wskazuje na to, że mieszkańcy Wolina mogli posiadać „prawa autorskie” do tej techniki budowy łodzi, których masywny kil przetrwał w zeesbootach do dzisiaj. Wyróżniają się wśród innych łodzi rybackich naszego regionu tym, że dryfują z siecią pod wiatr. Ten rodzaj rybołówstwa jest rozpowszechniony na niewielu wybrzeżach świata.
Początkowo były to dwumasztowe łodzie z żaglami lugrowymi. Ze swoimi ponad dwudziestoma metrami długości i siedmioma metrami szerokości, były największymi łodziami rybackimi na południowym wybrzeżu Bałtyku. W Stettiner Haffordnung z 1541 r. ich liczbę szacuje się na 91.
Pomorski kronikarz Thomas Kantzow opisywał je w Pomeranii – kronice z XVI w. – w następujący sposób: „Latem pływa na nim [tzn. na Zalewie Szczecińskim] ponad sto »Zesekahne«, są to małe statki, które potrafią żeglować pod wiatr, i z wiatrem. Rybacy rozwieszają sieci, które nazywają się »Zese«, i żeglują z nimi w górę i w dół zalewu, i w ten sposób łowią ryby. Schwytane ryby solą lub dostarczają świeże na rynki w okolicznych miastach. W tym okresie łowienie w zalewie za pomocą zaciąganych sieci było jedynym sposobem chwytania ryb”.
Główny ośrodek rybołówstwa sieciowego znajdował się wówczas przy Anklam, na zachodnim brzegu Zalewu Szczecińskiego. W XVII w. został przeniesiony na wschodni brzeg, a pojawiające się rybołówstwo tuckerowe, gdzie dwie barki tuckerowe ciągnęły razem wielką sieć, stało się poważną konkurencją. Ze względu na postępujące ubożenie społeczeństwa między wojną trzydziestoletnią (1618–1648) a wojną siedmioletnią (1756–1763), liczba łodzi stale się zmniejszała. Wpływ na to miała również coraz częstsza reglamentacja rybołówstwa przy pomocy sieci spławnych. W 1900 r. naliczono jeszcze 33 zeesbooty, które pływały aż do 1908 r., w którym ostatecznie zabroniono połowów sieciowych na Zalewie Szczecińskim.
Według strony internetowej braune-segel.de, w 2011 r. było 107 zarejestrowanych łodzi typu zeesboot, z których jednak pierwotnie tylko 65 było zbudowanych na potrzeby rybołówstwa sieciowego. Wszystkie natomiast powstały jako łodzie denne. Niestety, na Zalewie Szczecińskim nie ma choćby jednej takiej jednostki, która mogłaby świadczyć o historii pomorskiego rybołówstwa żaglowego. Planowane Muzeum Morskie na Łasztowni może być wyjątkową szansą na jej ukazanie.
Tłumaczenie z języka niemieckiego: Joanna Arentowicz.
Podczas jednego z poprzednich finałów regat TTSR miała miejsce premiera albumu Timma Stutza p.t. „Brązowe żagle pomorskich łodzi” opisująca te niezwykłe jednostki, jakimi są zeesbooty.