W świecie wielkich transakcji biznesowych przejęcia firm są na porządku dziennym, jednak gdy do gry wchodzi branża alkoholowa, cała sprawa nabiera wyjątkowego smaku. Tomasz Biernacki, właściciel sieci Dino i najbogatszy Polak, nieoficjalnie zamierza wziąć udział w wyścigu o przejęcie upadłej fabryki wódek Starka. Czy to początek rewolucji w polskim rynku alkoholi, czy jedynie wyrafinowany posunięcie strategiczne?
Szczecińska Fabryka Wódek „Starka” to miejsce, które jeszcze kilka dekad temu było synonimem luksusu i ekskluzywnego alkoholu. Sama Starka jako alkohol ma tradycję sięgającą XVI wieku, kiedy to polska szlachta odkryła, że wódka dojrzewająca w dębowych beczkach nabiera wyjątkowego smaku i aromatu. Przez lata była to jedna z najbardziej prestiżowych marek w Polsce, ale – jak to często bywa – nieudolne zarządzanie i zmieniające się realia rynku doprowadziły firmę do bankructwa.
Dziś syndyk masy upadłościowej próbuje sprzedać to, co zostało z dawnej potęgi – a jest tego niemało. W skład majątku wchodzą nie tylko budynki fabryczne w centrum Szczecina, ale przede wszystkim ponad 3 tysiące dębowych beczek, w których dojrzewa alkohol, niektóre nawet od kilkudziesięciu lat. Wódczany skarb, który – w zależności od szacunków – może być wart od 50 do nawet 604 milionów złotych.
– W majątku jest ok. 3 tys. beczek z alkoholem, w niektórych z nich znajduje się nawet 20 tys. litrów. Badania organoleptyczno-jakościowe nie były przeprowadzone, ale przygotowujemy się. Sprawdzić należy przede wszystkim, czy produkt nadaje się do konsumpcji. Kwestie bardziej wyrafinowanych badań załatwi już nabywca – powiedział Business Insiderowi syndyk Starki Maciej Kasprzyk.
Problemy finansowe i droga do upadłości
Jak to się stało, że tak renomowana marka popadła w tarapaty? Historia upadku Starki to klasyczny przykład, jak nieudolne zarządzanie i brak dostosowania się do zmieniających się warunków rynkowych mogą pogrążyć nawet najbardziej prestiżowe przedsiębiorstwo.
Pod rządami Polmosu Szczecin, fabryka zaczęła borykać się z problemami finansowymi. Mimo prób restrukturyzacji i znalezienia inwestora gotowego zainwestować 15 mln euro, sąd odrzucił propozycję układu z wierzycielami i ogłosił upadłość spółki.
Na koniec 2023 roku zobowiązania Starki wynosiły 66 mln zł, przewyższając wartość jej majątku. Syndyk uznał 34 mln zł długów, co wskazuje na skomplikowaną sytuację finansową przedsiębiorstwa.
Proces upadłościowy ciągnie się od 2022 roku, a w tle toczą się spory o wartość fabryki oraz jej zapasów. Wierzyciele zaskarżyli wycenę syndyka, co dodatkowo opóźnia sprzedaż przedsiębiorstwa.
Biernacki wchodzi do gry
Tomasz Biernacki to postać owiana tajemnicą. Mimo że jest najbogatszym Polakiem, unika mediów jak ognia, nie udziela wywiadów i nie pokazuje się publicznie. Jego sieć sklepów Dino urosła w potęgę, a on sam zbudował majątek szacowany na ponad 20 miliardów złotych. Wystarczy tylko przytoczyć fakt, że ten gigant posiada 2572 markety (według stanu z września ub. r.), co czyni go drugą w kraju siecią dyskontów. Palmę pierwszeństwa dalej dzierży portugalska Biedronka, mająca 3730 sklepów w końcówce IV kwartału ub. r.
Jego zainteresowanie przejęciem upadłej fabryki może mieć kilka powodów. Pierwszy to oczywiście czysty biznes – Starka ma potencjał, by stać się ekskluzywną marką eksportową, a moda na luksusowe alkohole wciąż rośnie. Po drugie, posiadając taki zapas beczek, można kontrolować rynek i stopniowo podnosić ceny – im starsza wódka, tym droższa.
Nie można też wykluczyć bardziej prozaicznego scenariusza: może Biernacki chce po prostu otworzyć nową linię produktów w swojej sieci Dino? Wyobraźmy sobie promocję: „Chleb, mleko i ekskluzywna Starka – wszystko w jednym miejscu!”. Brzmi absurdalnie? Może, ale kiedy w grę wchodzą miliardy, każdy ruch ma drugie dno.
Kto jeszcze chce przejąć Starkę?
Jak potwierdziły Business Insiderowi trzy źródła zaznajomione z całą sprawą, Biernacki nie jest jedynym graczem zainteresowanym przejęciem alkoholu z historią. Chrapkę na Starkę nadal mają tacy giganci jak Maspex (właściciel Żubrówki i Soplicy) czy Stock Polska. Ostatecznie jednak to właśnie właściciel Dino ma największe szanse na wygraną – być może dzięki swojej strategii i gotowości do wyłożenia gotówki na stół.
Obecnie syndyk planuje sprzedać fabrykę w ramach licytacji, a cena wywoławcza to 90,4 miliona złotych. Jeśli chętnych nie będzie, kwota może spaść nawet do 58,5 miliona złotych. Przy takiej okazji można by rzec, że to prawie jak wyprzedaż w supermarkecie – tylko zamiast promocji na kabanosy mamy przecenioną legendarną markę wódki.
Co dalej? Czy Starka wróci na salony?
Przejęcie Starki przez Biernackiego może oznaczać jej wielki powrót – pod warunkiem, że nowy właściciel zdecyduje się na odbudowę marki. Wódka starzona w dębowych beczkach to rzadkość na światowym rynku, a jeśli dodać do tego historię i tradycję, może stać się hitem eksportowym na miarę Żubrówki czy Belvedere.
Z drugiej strony, jest ryzyko, że nowy właściciel potraktuje zakup czysto spekulacyjnie – sprzeda najlepsze partie alkoholu, pozbędzie się nierentownych części przedsiębiorstwa i zamknie interes. W takim przypadku Starka może zniknąć na zawsze, pozostając tylko wspomnieniem dawnych lat.
Jedno jest pewne – polski rynek alkoholi premium jeszcze nigdy nie był tak ekscytujący. A jeśli Biernacki dopnie swego, być może już wkrótce wódka z ponad 400-letnią tradycją trafi na półki sklepów Dino.












