Czy w dobie wielkopowierzchniowych marketów, gdzie możemy kupić niemal wszystko, jest jeszcze miejsce dla małych sklepików z duszą?
Wiem wiem, to pytanie jest wtórne, oklepane, przedyskutowane setki razy. Rynek już dawno odpowiedział na tego typu pytania, wymiatając z handlu małe urocze sklepiki z atmosferą, w których można było odnajdywać magiczne przedmioty, zapomniane książki, prawdziwe perełki i skarby, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia lub słyszeliśmy kiedyś z niepewnego źródła. Chyba wszyscy tęsknimy za tego typu sklepikami, ale… kupujemy przez internet!
Dla mnie jednym z takich magicznych miejsc w Szczecinie był od zawsze sklep Skala przy pl. Żołnierza. Dawno temu zajmował połowę powierzchni lokalu, którą zajmuje dzisiaj – to że rozrósł się było dla mnie dobrą wiadomością, że jednak sobie radzi, że nie zniknie podobnie do innych magicznych „sklepów cynamonowych”, które przegrały konfrontację z nowoczesnym handlem.
Skala to prowadzone od wielu lat rodzinne przedsięwzięcie. Znana jest jako sklep papierniczy, jednak bardziej plastyczny, czyli oferujący asortyment niezbędny artystom zajmującym się rysunkiem, malarstwem, grafiką. Wysokie regały pełne są tub i słoików z farbami, stojaków z pędzlami i innymi narzędziami malarskimi, blejtramów i płótna na obrazy, nawet próbek ram, w które obrazy można oprawiać. Znajdziemy tu kredki, ołówki i pastele najlepszych firm Caran d’Arche oraz Graf von Faber-Castell. Są stosy flamastrów, ołówków, rysików, kredek, gumek, arkusze papieru i bloki do rysunków, kleje i masy do papier-mâché, zeszyty, szkicowniki, piórniki, teczki, sztalugi.
Jak mówi pracująca w sklepie Pani Ewa, właśnie rozpoczął się czas plenerów, dlatego teraz największe wzięcie mają sztalugi, papier akwarelowy i akwarelowe farby. Zaś wśród młodzieży (podejrzewam, że chodzi o graficiarzy!) furorę robią flamastry piszące po każdej powierzchni marki Posca, produkowane przez japońską firmę Uni.
Ale nie tylko artyści plastycy znajdą tu narzędzia i materiały dla swojej sztuki.
Myślę, że również artyści słowa, literaci, mogą odwiedzić z przyjemnością Skalę, znajdując tu choćby wieczne pióra i notatniki.
Narzędzia do pisania zajmują ten sam kąt chyba od zawsze, po prawej stronie pod ścianą tuż za głównym wejściem. Przeszklone witryny wypełnione są markowymi piórami i butelkami z atramentem, długopisami i automatycznymi ołówkami takich firm jak Pelikan, Parker, Waterman, Sheaffer, Cross, Montegrappa, Lamy, Pilot, Jacques Herbin.
To w Skali właśnie kupiłem moje ulubione pióro Monteverde Lipstick – właściciel sklepu, Pan Adam, nie krył zadowolenia, że nadal je mam i że nadal mi służy. On sam jest chyba także fanem piór wiecznych, a przy okazji jego sklep pełni trochę rolę skrzynki kontaktowej dla miłośników i kolekcjonerów tych wspaniałych przedmiotów.
Myśląc o literatach nie mogę nie wspomnieć o marce Moleskine, której produkty określane są jako kultowe (doczekały się też mnóstwa zamienników-podróbek!), a to z racji pisarzy i malarzy, którzy niegdyś używali notatników i szkicowników określanych tą nazwą. Historia marki Moleskine to temat na inną opowieść, w Skali możecie odnaleźć firmowy regał z najważniejszymi produktami tej firmy: notatnikami i szkicownikami (są też długopisy i ołówki do kompletu).
Zawsze lubiłem odwiedzać Skalę i nadal lubię to robić. Z radością dziecka, które pierwszy raz idzie do szkoły, oglądam sobie te wszystkie cudeńka, które miałyby trafić do piórnika i tornistra. Ponieważ moi synowie wyrośli już z okresu szkolnego, to zwykle niczego nie kupuję. Od czasu do czasu zamawiam tylko słoiczek atramentu w jakimś ciekawym kolorze (ostatnio fioletowym i pomarańczowym) oraz ulubione notatniki.
Sama wizyta w sklepie budzi we mnie jakieś emocjonalne wspomnienia czasów, które były inne, na swój sposób lepsze. Przebywanie chwilę w tym wnętrzu działa trochę terapeutycznie. Bo takie magiczne sklepy z duszą mają w sobie to coś.
