Home Lifestyle Jak się robi gastronomię w Szczecinie? Michał Lewandowski: „Zawsze coś się dzieje, na nudę nie narzekamy”
LifestyleRozmowy

Jak się robi gastronomię w Szczecinie? Michał Lewandowski: „Zawsze coś się dzieje, na nudę nie narzekamy”

1.1k

Październik to miesiąc piwa, dlatego rozmawiamy z ludźmi, którzy mają z nim do czynienia na co dzień. Tomasz Kroman (właściciel) i Michał Lewandowski (menadżer) z pubu Relanium. Lokal obchodzi w tym tygodniu dwulecie swojego istnienia. Jak przez ten czas układały się relacje z sąsiadami i czy Szczecinianie są trudnymi gośćmi?

Skąd nazwa Relanium?

TK: Założeń było dużo. Na początku była propozycja, żeby nazwać pub Kochanka. To dobrze brzmiało – „Idziemy do Kochanki” albo „Spotkajmy się u Kochanki”.  A pomysł na finalną nazwę wpadł mi do głowy, kiedy po wypadku leżałem 10 dni w szpitalu i podawano mi relanium. To mnie uspokajało i wprawiało w dobry nastrój, dlatego stwierdziłem, że lokal będzie się nazywał właśnie Relanium.

Różne lokale istniały już wcześniej w tym miejscu. Jak to się stało, że Tomek został właścicielem?

TK: Zadzwonił do mnie przyjaciel i zapytał, czy nie chcę po nim tego lokalu. Zgodziłem się. Odkąd pamiętam, to było moje marzenie. Zawsze chciałem mieć albo klub do potańczenia, albo pub. Nadarzyła się okazja, no i mam. 

Bywałem już tu wcześniej i chyba niewiele zmieniliście w wystroju.

TK: Dużych zmian nie wprowadziliśmy. Wiele pracy włożyliśmy w odświeżenie tego, co już tu zastaliśmy. Nie możemy ingerować za bardzo w wystrój lokalu ze względu na klauzulę w umowie.

ML: Ale i nie chcemy ingerować. Lokale w drewnie to rzadkość i coś oryginalnego. W Szczecinie jest takich niewiele.

TK: Jest unikatowy i ze swoją własną historią. Na mieście zdarzają się miejsca robione pod Instagram i na jedno kopyto. A tu jest jakiś styl, trochę irlandzki, angielski. Nadal chcemy utrzymywać klimat londyńskiego pubu.

Rocznica to czas na podsumowania. Jak oceniacie dwa lata swojej działalności w tym miejscu?

ML: Cały czas się rozwijamy, ale nie ma co ukrywać, że bywały krótkie przestoje. Jesteśmy w miejscu ryzykownym, bo bardzo blisko Deptaku, ale nie na Deptaku. Taki paradoks, który tworzy naprawdę ciekawe sytuacje. Mam doświadczenie w wychodzeniu „na miasto” i bywałem w wielu lokalach, które już nie istnieją. Cieszę się, że my istniejemy nadal i nie jesteśmy w żaden sposób zagrożeni.

TK: Nie zawsze było różowo. Konkurujemy o zainteresowanie gościa z Deptakiem, a tam jest dużo większy wybór. Wiele razy było tak, że tam nie było gdzie palca włożyć, a tu było pusto, albo na odwrót, niejednokrotnie my mieliśmy pełne sale, a na Deptaku pustki. Jesteśmy zarazem bezpośrednio przy Deptaku, jak i bardzo od niego daleko.

Trudno jest przyciągnąć klientów w Szczecinie?

TK: Zawsze stawialiśmy na jakość i świeżość naszych koktajli, co ludzi do nas przyciąga i sprawia, że zostają na dłużej. Niemniej ostatnio jest trudniej. Ludzie nie mają już takiej ilości pieniędzy do wydawania jak dawniej. Kiedyś przychodzili do nas napić się przed pójściem do klubu. Teraz niektórzy niejednokrotnie wolą „pójście w plener”, by zaoszczędzić trochę przed wyprawą do klubu, co w sumie też rozumiemy. Gastronomia to jest wieczna rywalizacja o gościa, a konkurentów mamy poważnych. Dlatego stajemy w szranki i nie oddajemy pola. Wiadomo, że raz kogoś zawiedziesz, to już nigdy do ciebie nie przyjdzie i powie o tym swoim znajomym.

ML: Myślę, że część Szczecinian nie za bardzo lubi eksperymentować. Przychodzą do sprawdzonych, lubianych przez siebie miejsc. Nie ukrywam, że sam tak czasami mam. Nie zawsze chce się pójść pół ulicy dalej i sprawdzić coś nowego, do czego serdecznie zachęcam. Boli mnie, że ludzie – stali bywalcy w tych stronach miasta – czasami nie mają pojęcia o naszym istnieniu. A znajdujemy się dosłownie kilka metrów od Deptaku.

Słyszałem, że niedawno mieliście wypadek. Komuś nie spodobał się wasz letni ogródek przed pubem.

TK: Tak, można powiedzieć, że „przestawili” nam nasz letni ogródek. Mężczyzna, który wjechał samochodem w ogrodzenie i stoliki przed lokalem, oddalił się z miejsca zdarzenia. Wrócił dopiero po 3 godzinach, co utrudniło sytuację, ale koniec końców sam się zgłosił na policję. Najważniejsze jest jednak to, że nikomu nic się nie stało.

Mówiliście, że kierowca tłumaczył się, że był w szoku.

ML: My też byliśmy w szoku. Niedziela, godzina 11:00, jeszcze w łóżkach, bo poprzedniej nocy pracowaliśmy do rana. A tu telefon, przyjeżdżamy, patrzymy, a ogródek cały w drzazgach. Można powiedzieć, że zawsze coś się dzieje, na nudę nie narzekamy. To zdarzenie było trochę problematyczne, ale teraz to już nas tylko bawi.

A czy w czasie tych dwóch ostatnich lat zdarzały się jakieś inne problemy? Może przygody z sąsiadami?

TK: Zdarzało się. Lekkie spięcia z pojedynczymi sąsiadami. Sporadycznie zdarzały się petardy czy jajka, albo wzywanie policji na rozróby, których funkcjonariusze nigdy nie stwierdzili. Niektórzy sąsiedzi nie zawsze się z nami zgadzali, ale takie są uroki prowadzenia pubu. Policja jest zdecydowanie bardziej wyrozumiała i wie, że jesteśmy w miejscu imprezowym, w najbliższym sąsiedztwie Deptaku. Tu zawsze będzie trochę głośniej niż w pozostałych częściach Szczecina.

ML: Niektórym trudno zrozumieć, że znajdujemy się w samym centrum nocnego życia. I będzie się ono tylko rozrastać. Ulice są remontowane, Śródmieście się rozwija i wkrótce powstanie tu coraz więcej lokali. 

Fakt, w innych miastach istnieją jeszcze większe centra imprezowe i mieszkańcy musieli się przyzwyczaić. Ludzie muszą mieć swoje miejsce do zabawienia się.  

ML: To prawda, ale w przypadku Szczecina jest duża różnica. U nas jest ten problem, że nie ma centrum usługowo-lokalowego w stylu innych miast. Stare Miasto to hotele, kilka uznanych restauracji czy koktajlbarów i biura na bardzo małej przestrzeni. W sumie cztery ulice na krzyż. W sezonie są bulwary, ale centrum nocnego życia miejskiego jest właśnie Deptak. Widać, że władze Szczecina właśnie tę część Śródmieścia przeznaczyły na „serce dnia, wieczora i nocy” naszego miasta. Jest tu też dużo mieszkańców, co lekko zaczyna zgrzytać. Wiem, że niektóre lokale też nie mają lekko z sąsiadami.

TK: Tu chodzi też o pewną mentalność. Wydaje mi się, że tutaj w przeciwieństwie do innych miast chyba częściej znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie leżało. Przez to Szczecin nie jest łatwym rynkiem. 

ML: Poza kilkoma sąsiedzkimi niesnaskami nie możemy się skarżyć. Nasi goście są kulturalni nawet po kilku kuflach piwa, nie było żadnych bójek. Krwi i wybitych zębów nasz parkiet jeszcze nie uświadczył.

Widziałem, że nie tylko piwem Relanium żyje. Organizujecie tu też ciekawe wydarzenia. 

ML: W Relanium co wtorek ma spotkanie grupa Szczecin Tandem Meeting. To grupa ludzi, którzy spotykają się, żeby rozmawiać ze sobą w różnych językach w ramach nauki i praktyki. Na spotkania przychodzą przedstawiciele różnych narodowości – od Hiszpanii po Japonię. Nasz barman też jest poliglotą, a to zdecydowanie sprzyja atmosferze. Poza tym mamy różne quizy, organizowane co środę, jeden jest np. filmowo-serialowy. Staramy się, żeby pytania były trochę bardziej wymagające niż wybór jednej z trzech opcji. Zmuszały do większego wytężenia szarych komórek.

A kto wymyśla pytania?

ML: Jeżeli chodzi o quiz filmowo-serialowy, to ja. Polecam, bo sam siedzę nad tym i staram się, żeby pytania były do rozgryzienia, ale nie za łatwe.

TK: A ja muszę przyznać, że prowadzi to świetnie i jestem naprawdę w miłym szoku, że tak dobrze sobie Michał z tym radzi. Gościom bardzo się to podoba.

A poza tym?

ML: Organizujemy co jakiś czas turnieje w darta, lotek mówiąc potocznie. Do tego zdarza się, również karaoke czy szybkie randki. Staramy się zachęcać ludzi nie tylko koktajlami, ale również wydarzeniami. Dodatkowo jesteśmy zawsze otwarci na nowe rzeczy czy inicjatywy, które ludzie chcą u nas tworzyć.

Powiązane artykuły

AktualnościKulturaLifestyle

Jak weekend, to tylko w Szczecinie! Oto, co na nas czeka w najbliższych dniach

Przed nami ostatni weekend lipca, który zapowiada się naprawdę obiecująco. Świadczy o...

AktualnościLifestyleRozmowySport

Tomasz Bulikowski: Pobiegniesz raz po górach, nie zechcesz innych biegów

Na co dzień pracuje w firmie produkującej jachty, w czasie wolnym trenuje,...

AktualnościKulturaLifestyleTurystyka

Gwiazdy na koncertowej scenie The Tall Ships Races

Finał regat The Tall Ships Races to nie tylko woda, wspaniałe jednostki...

AktualnościLifestyleRozmowy

Angelika Muchowska o trudach pracy konferansjerki: „Przetłumaczyłam żart prezesa, nikt się nie zaśmiał”

Eventy, spotkania biznesowe, czy też celebrantka podczas ślubów humanistycznych. Angelika Muchowska od...