Szczecin jeszcze nie zdążył ochłonąć po zmianie właściciela w Pogoni, a już wrze jak kocioł w sektorze najbardziej zagorzałych fanów. W mediach społecznościowych rozegrał się gorący konflikt między nowym właścicielem klubu, Alexem Haditaghi, a grupą Ultrasów Pogoni Szczecin. Obie strony nie szczędzą sobie słów – jest ostro i bezpośrednio. A wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek burzy.
Nowy właściciel postanowił – jak na biznesmena przystało – zacząć od porządków. Publicznie, w emocjonalnym wpisie na platformie X (dawniej Twitter), wytknął Ultrasom nieefektywne finansowanie, przejmowanie przestrzeni stadionowej, niejasne zatrudnienie i nielicencjonowaną sprzedaż gadżetów. Na papierze wszystko wygląda „czysto” i menedżersko – rozliczalność, przejrzystość, kontrola kosztów. Ale styl komunikacji? To już zupełnie inna historia.
1. Under the previous ownership, the Ultras were receiving 60,000 PLN from the club every and each month, regardless of performance or contribution. Pogoń simply cannot afford these kinds of unsustainable deals—this is exactly how the club ended up with over 68,000,000 PLN in…
— Disenchanted Canadian (@CanDisenchanted) April 10, 2025
Ultrasi nie wytrzymali: „Nie złamiesz nas pajacu!”
Na odpowiedź długo czekać nie trzeba było. Facebookowy profil szczecińskich Ultrasów eksplodował emocjonalnym komunikatem, który… no cóż, nie pozostawia wątpliwości co do temperatury sporu. Z Haditaghi’ego robią „gościa kompletnie oderwanego od rzeczywistości”, który myli Ultrasów z każdym, kto ma tatuaż z herbem Pogoni. Kwestionują wszystkie jego tezy: od rzekomego zatrudnienia członków grupy, przez dofinansowanie opraw, po rzekome przywłaszczanie klubowego magazynu.
„Nie złamiesz nas pajacu”, „wjechałeś na białym tygrysie z sosem”, „Pozdro i poćwicz” – to tylko niektóre z cytatów, które zdążyły już obiec internet.
Kto ma rację? Pytanie z pozoru proste, ale…
Z jednej strony – właściciel klubu, który próbuje wprowadzić przejrzystość finansową, uporządkować zasady i uczynić klub bardziej profesjonalnym. Z drugiej – oddolna, zaangażowana grupa kibiców, która od lat buduje atmosferę, oprawy i tożsamość Pogoni – bez pieniędzy z klubu, za to z serca, pasji i własnej kieszeni.
Problem w tym, że obie strony wydają się mówić różnymi językami. Biznesowa mowa zderza się z kibicowskim etosem. Liczby kontra lojalność. Formalne umowy kontra niepisane zasady lojalności. Efekt? Grozi to kryzysem wizerunkowym.
W mediach społecznościowych wrze. Jedni bronią nowego właściciela. Inni stanęli murem za Ultrasami, którzy już zapowiedzieli, że pracują właśnie nad z oprawami na finał. I choć musieli „oderwać się od obowiązków”, by napisać swój emocjonalny manifest, ich zaangażowanie nie gaśnie. Wręcz przeciwnie – konflikt z zarządem tylko ich nakręca.
Czy uda się połączyć profesjonalne zarządzanie z kibicowską pasją? A może… to początek wojny domowej w klubie? Z pewnością w Szczecinie nie możemy liczyć na nudę. I to nie tylko na murawie.