Home Aktualności Adam Rudawski: „Eksperyment przekazania im decyzyjności skończył się porażką”
AktualnościBiznes i inwestycjePolitykaRozmowy

Adam Rudawski: „Eksperyment przekazania im decyzyjności skończył się porażką”

610
wojewoda adam rudawski

PKP Cargo Tabor, Zakłady Chemiczne w Policach, elektrownia Dolna Odra: niepokoje pracownicze są ogromne. Pracownicy trzech dużych spółek protestują, a my rozmawiamy z wojewodą, Adamem Rudawskim o sytuacji trzech firm. To przedsiębiorstwa o dużym znaczeniu dla Szczecina i Pomorza Zachodniego.

 

Spotykamy się, aby porozmawiać o niepokojach pracowniczych. Dużo się mówi o PKP Cargo Tabor, Zakładach Chemicznych w Policach, a teraz czarne chmury zbierają się nad elektrownią Dolna Odra. Załogi tych wszystkich zakładów protestują przeciwko redukcjom zatrudnienia i trzeba się zmierzyć z tym tematem. Zacznijmy od PKP Cargo Tabor, bo to jest oddział spółki, która jest w restrukturyzacji sanacyjnej, w takim specyficznym i prawnym obiegu, gdzie próbuje się po prostu ratować tę firmę i zarząd podjął decyzję, że kilka oddziałów zostanie zamkniętych. I jednym z tych oddziałów był Szczecin.

– Na temat PKP Cargo odbyłem trzy spotkania, w tym dwa ze stroną społeczną i przedstawicielami pracowników. W tej trudnej sytuacji i osobistym nieszczęściu pracujących tam ludzi udało się zainterweniować. PKP Cargo Tabor podjęło wspólnie z Polregio zobowiązanie, że będzie zajmować część majątku i przyjmie również część pracowników. Są jeszcze dwie firmy – jedna prywatna, a druga z grupy PKP – które są zainteresowane zatrudnieniem pracowników PKP Cargo Tabor.

W negocjacjach udało się więc wypracować próbę przetransferowania pracowników i wykorzystania ich umiejętności, wiedzy i doświadczenia, ale pod innymi auspicjami. Mam nadzieję, że 60-70 proc. pracowników PKP Cargo Tabor skorzysta z tego rozwiązania, a pozostali albo wybiorą możliwość przejścia na emeryturę, albo znajdą pracę w innych zakładach. Mnie najbardziej zależało w tym całym procesie, który przeprowadzaliśmy, żeby nie zniknęło ze szczecińskiego rynku to know-how, czyli ci pracownicy, którzy mają wyjątkowe umiejętności naprawiania taboru. Mam nadzieję, że uda się to doprowadzić do pomyślnego końca.

Sami pracownicy to jedno, a drugie, że jednak ta spółka będzie znikała jakby ze Szczecina, czy z Pomorza Zachodniego, w mojej ocenie też jest ważne, bo jesteśmy mimo wszystko miejscowością portową, gdzie cała logistyka, cały transport ma dużo większe znaczenie niż w niektórych innych województwach czy regionach. Dlaczego akurat to Cargo na Pomorzu Zachodnim tak oberwało?

– W pewnym momencie Cargo, które podpisało dużo kontraktów na przewożenie węgla, zadecydowało, że wszystkie spółki-córki, w tym Cargo Tabor, nie będą obsługiwać klientów z zewnątrz, a staną się firmą, która skupi się na obsłudze i naprawach taboru tylko spółki matki, czyli Cargo Trans. To był moim zdaniem największy strategiczny błąd, ponieważ około 20-25 proc. klientów tej spółki to były firmy zewnętrzne i one gwarantowały dodatkowe dochody z rynku. Cargo Tabor miało wolne moce produkcyjne, więc brało komercyjne zlecenia. W momencie, kiedy ich zabrakło a Cargo przestało zlecać swoje naprawy ze względu na proces sanacyjny, firma nie miała żadnego innego klienta i popadła w problemy finansowe.

Znajdujemy się na zachodzie Polski, w miejscu, gdzie w przyszłości będziemy mieć port kontenerowy, gdzie funkcjonują Zakłady Chemiczne w Policach, które też korzystają z transportu kolejowego. Uważam, że warto mieć w tym regionie firmę, która naprawia tabor. Ze względów ekonomicznych konieczne jest przeprowadzenie w PKP Cargo procesu sanacyjnego, ale na niego wojewoda nie ma wpływu. Mam jednak nadzieję, że po zakończeniu tego procesu, przy jednoczesnym zadbaniu o potencjał pracowniczy, możliwe będzie odrodzenie szczecińskiego oddziału spółki.

A jak będzie z pracownikami Zakładów Chemicznych? Mam kolegę, który z końcem roku będzie musiał się rozstać z firmą, jest chemikiem i mówi, że znalezienie pracy nie jest takie łatwe. Spędził tam wiele, wiele, wiele lat i to jest jeden z wielu przykładów na to, że ta niegospodarność, o której się mówiło za czasów PiS-u, teraz wychodzi nam wszystkim bokiem i oberwą za to – jak zwykle – pracownicy na samym dole.

– To jest zawsze najbardziej przykre, że niewłaściwe decyzje podejmowane przez management, wpływają na poziom zatrudnienia. W zakładach popełniono sporo błędów menadżerskich. Dodatkowo sytuację pogorszyła trudna sytuacja na świecie związana z pandemią koronawirusa. Część firm w Europie na chwilę zaprzestała produkcji, bo gaz był bardzo drogi. W Zakładach Chemicznych w Policach tego nie zrobiono i to był jeden z powodów obniżenia rentowności tej firmy. Ponadto postawiono wszystko na Polimery, których proces pełnego uruchomienia jest bardzo długi. Dodatkowo pojawiły się problemy technologiczne, a nie inwestowano w tradycyjne linie produkcyjne produkujące nawozy – z sześciu linii działały tylko dwie. Teraz odrodzenie pełnej produkcji jest bardzo trudne. Konieczne są duże inwestycje i pieniądze, których już nie ma, bo pochłonęły je Polimery, a te także mają duże problemy finansowe.

Osoby zarządzające Zakładami Chemicznymi w ostatnich latach, nie znały branży, nie były ekspertami w tej dziedzinie i niestety eksperyment przekazania im decyzyjności w zakładach skończył się porażką. Aktualny zarząd został wybrany w konkursie. Składa się z fachowców, którzy całe życie przepracowali w tzw. wielkiej chemii. Ostatni kwartał zakończyli na stabilnym poziomie i to jest dobry prognostyk dla uratowania tej firmy. Nie wyobrażam sobie Pomorza Zachodniego bez Zakładów Chemicznych w Policach, a już w ogóle nie wyobrażam sobie Polic, w których nagle ponad 2 tys. osób miałoby zostać bez pracy. Trzymam mocno kciuki za obecny zarząd, aby zakłady przetrwały.

Niestety nie zmienia to faktu, że zwolnienia będą i one w zasadzie już trwają.

– O bieżącą sytuację dotyczącą obecnego zatrudnienia trzeba zapytać zarząd zakładu. Wiem, że część pracowników odchodzi z zakładu, z niektórymi nieprzedłużane są umowy, nie znam jednak szczegółowych planów w tej kwestii. W Zakładach pracują chemicy, specjaliści w wyjątkowej branży, którzy mają nieprzeciętne umiejętności. Konieczne jest zagospodarowanie ich potencjału.

– To nie zmienia faktu, że poprzednia władza narobiła trochę bałaganu w Policach i wy dzisiaj musicie to sprzątać. Tak na dobrą sprawę, dla przeciętnego Kowalskiego sytuacja wygląda tak, że za obecnej władzy są zwolnienia i ów Kowalski twierdzi, że ta odpowiedzialność za to, co tam się dzieje, poniekąd spada na obecny rząd. Macie na to jakieś wytłumaczenie?

– Każdy, kto prowadził kiedyś firmę wie, że w przeciągu miesiąca, dwóch, czy nawet roku nie można odwrócić trendu, który trwał przez sześć, siedem, czy osiem lat. Tym bardziej, że wciąż brak jest ceł na nawozy z innych krajów, co powoduje problemy w zbyciu towaru, czy utrzymaniu rentowności. Inwestycje czy finansowanie trwa latami. Łatwiej tę sytuację zobrazować na przykładzie kredytów – jak weźmie się kredyt to oczywiście żyje się świetnie, dopóki posiada się pieniądze z kredytu. Jak trzeba zacząć spłacać kredyt, zaczynają się problemy. Teraz jesteśmy w takim momencie – musimy spłacić te zadłużenia, które pojawiły się przez złe zarządzanie w przeszłości. Brak inwestycji, brak planu rozwoju, brak dobrej polityki produktowej, złe decyzje dotyczące zbycia – te wszystkie zaniedbania doprowadziły do tego, że zakłady przez kilka lat funkcjonowały na kredyt. Teraz banki chcą zwrotu tego kredytu i niestety odbija się to na najistotniejszym elemencie zakładu, jakim są pracownicy.

Bardzo ciekawi mnie zachowanie związków zawodowych, bo kiedy w firmie działo się źle, nie było ich widać. One pojawiły dopiero teraz, kiedy rzeczywiście przychodzą zwolnienia. A był taki moment, że gdyby te związki zawodowe interweniowały wcześniej, to być może dałoby się przynajmniej część tej kadry ocalić… tylko trzeba było w odpowiednim momencie powiedzieć „Słuchajcie, idziemy złą drogą”.

– Związki zawodowe są bardzo potrzebne i cenne w każdej firmie. Wiem, że również w Policach zarząd jest w kontakcie ze związkami, a one teraz rozumiej tę całą sytuację. Spotkałem się też osobiście z przedstawicielami związku zawodowego zakładów w swoim gabinecie i rozmawialiśmy o tej trudnej sytuacji. Dialog jest zawsze potrzebny. Związki zawodowe mają prawo upominać się o swoich pracowników, ale muszą też zrozumieć, że zarząd działa przede wszystkim w warstwie ekonomicznej i może zapłacić tylko tyle, ile zarobi lub pożyczy z banku. Musi tu nastąpić optymalizacja.

Być może wcześniej związki zawodowe nie interweniowały tak mocno, bo nie wiedziały wszystkiego o podejmowanych przez poprzedni zarząd decyzjach. Wydawało się, że jest w miarę dobrze, a po podniesieniu dywanu okazało się, że ukrytych jest tam mnóstwo śmieci.

I teraz takie te małe śmieci też pojawiają się w elektrowni Dolna Odra. Niedawno zrealizowała się nowa inwestycja, która unowocześniła elektrownię, daje nam jakieś większe bezpieczeństwo energetyczne, ale też z drugiej strony jest już też mowa o zwolnieniach. Pracownicy Dolnej Odry też zaczynają protestować, tak samo jak w Cargo, czy w Policach.

– Związkowcy z Elektrowni Dolna Odra także pojawili się u mnie w gabinecie i umówiliśmy się, że przed świętami zorganizujemy spotkanie w ich sprawie z zainteresowanymi stronami oraz z burmistrzem Gryfina Mieczysławem Sawarynem. Słowa dotrzymałem i takie spotkanie się odbyło.

W 2020 roku poprzedni rządzący zdecydowali, że na przełomie 2025 i 2026 roku elektrownia zostanie wyłączona. Ta decyzja niestety nie była powszechnie znana. Nagle kilka miesięcy temu te plany ujrzały światło dzienne i teraz – podobnie jak w PKP Cargo czy Zakładach Chemicznych w Policach – nowy zarząd musi odpowiadać za te decyzje, które wcześniej zostały podjęte. W przypadku Dolnej Odry sytuacja jest dodatkowo skomplikowana przez fakt, że elektrownia jest właścicielem całej instalacji elektrociepłowniczej w Gryfinie i zaopatruje w ciepło całe Gryfino.

Dobrze, że wspomina Pan pana burmistrza Sawaryna, chociażby w kontekście tego, że kiedy te decyzje o wygaszaniu elektrowni zapadały, dawno temu,  to nie została ta wiedza odpowiednio rozpowszechniona. A to właśnie wtedy Mieczysław Sawaryn był w Radzie Nadzorczej PGE. Kto miał o tym nie wiedzieć, jeśli nie on? Więc dzisiaj po prostu mówienie, że my nie wiedzieliśmy, przypomina scenę z filmu Barei.

– Pytałem o to burmistrza. Wyjaśniał, że te decyzje były przedstawiane w formie możliwego scenariusza, który nie był pewny na 100 procent. Faktycznie decyzja zapadła w 2020 roku, ale to cofanie się w przeszłość, które teraz nic nie da. Musimy skupić się na przyszłości i znalezieniu rozwiązania problemu. Konieczne są mądre decyzje menadżerskie grupy w porozumieniu z rządem. Wojewoda jest tu tylko nadzorcą ustalonej decyzji, a ta ostatecznie jeszcze nie zapadła.

Ale to pod Pańskimi drzwiami protestują ci wszyscy pracownicy, bojący się o swoją przyszłość…

– Ja przyjmuję te protesty, bo to jest obowiązek wojewody. Żyjemy w wolnym kraju, każdy ma prawo do wypowiadania swojego zdania, bronienia swoich racji czy protestowania, pod warunkiem, że odbywa się to z zasadami bezpieczeństwa i porządku społecznego. Wszystkie informacje, postulaty oraz strategie, które powstają po stronie społecznej przekazuję zawsze do Rady Ministrów i one są za każdym razem uważnie analizowane i rozpatrywane.

Lokalni gryfińscy prawicowi aktywiści i politycy głoszą taki mit, że elektrownia Dolna Odra zostanie zamknięta, ponieważ powstanie Park Narodowy.

– To jest kompletny absurd. Wielokrotnie już o tym mówiłem: Park Narodowy w żadnym zakresie nie ograniczy, nie zmieni sytuacji inwestycyjnej ani charakteru przemysłowego terenów w Gryfinie. Jest mi przykro, że ktoś do walki politycznej używa ochrony przyrody. Utworzenie Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry to po prostu podniesienie ochrony przyrody na Międzyodrzu, włącznie z otuliną, która nie będzie obejmować wschodniej ani zachodniej Odry.

Sianie takich nieprawdziwych informacji jest niepotrzebnym podjudzaniem obywateli i wprowadzaniem ich w błąd. Park Narodowy to wiele zalet – dla samej gminy Gryfino to spory zastrzyk pieniędzy z budżetu, od 2027 roku prawie 500 tys. zł. Do tego oczywiście wzrost zainteresowania, rozwój turystyki, małych przedsiębiorstw – to naprawdę wielka szansa dla Gryfina. Szkoda byłoby ją zmarnować, tym bardziej, że w budżecie państwa są już w rezerwie konkretne pieniądze. Aż 40 mln zł na pierwszy rok w ramach rekompensaty za grunty dla gmin oraz 48 mln zł na funkcjonowanie samego parku. Samorządy zostaną zwolnione z jakiejkolwiek konieczności płatności, a mieszkańcy będą mogli do tego parku wchodzić za darmo.

Podsumowując, jakby te trzy duże spółki, w których jednak te zwolnienia będą w mniejszym lub większym stopniu, myśli Pan, że rynek pracy na Pomorzu Zachodnim jest w stanie wchłonąć tych ludzi?

– Jest jedna branża, która teraz bardzo prężnie się rozwija, mam na myśli offshore, czyli budowę farm wiatrowych na morzu i całą produkcję oraz logistykę z tym związaną. Jest już wyznaczonych 12 miejsc do budowy takich farm wiatrowych. Swoją inwestycję rozpoczęli już duński Vestas i hiszpański Windar. Również Orlen Neptun buduje terminal offshore’owy. To jest branża, w której do 2026 roku znajdzie się ok. 2,5 tys. miejsc pracy.

 

Powiązane artykuły

finał wośp w szczecinie
Aktualności

33. Finał WOŚP już w tę niedzielę. Jakie atrakcje przygotowano w Szczecinie?

Już w tę niedzielę cała Polska, jak długa i szeroka, zagra po...

bezpieczne ferie w szczecinie
AktualnościEdukacja

„Bezpieczne ferie” w Szczecinie. Policja edukuje dzieci i młodzież

Zbliżające się ferie zimowe to czas, w którym bezpieczeństwo dzieci i młodzieży...

biedronka na dworcu głównym w szczecinie
Aktualności

Biedronka na Dworcu Głównym ruszy na przełomie lutego i marca

Fakt powstawania Biedronki na szczecińskim Dworcu Głównym budzi ogromne zainteresowanie wśród szczecinian...

psia polana szczecin
AktualnościBiznes i inwestycje

Niedługo ruszy budowa psiej polany w Parku Brodowskim

Zakład Usług Komunalnych oficjalnie przekazał plac budowy szczecińskiej firmie P.B. GLOBAL Radosław...