Dzieci w domu państwa Chudzików są uśmiechnięte, zadowolone i, jak się okazuje, nie mają dodatkowych marzeń. Codzienna troska, wsparcie i miłość opiekunów są wszystkim, czego potrzebują. Tak niewiele i tak wiele zarazem. Nie wszyscy najmłodsi jednak mogą na to liczyć. Liczba rodzin zastępczych jest niewystarczająca, w naszym regionie również ich brakuje.
Agnieszka Bociej-Chudzik przyznaje, że choć mimo wielu napotkanych wyzwań, swojej decyzji o zostaniu rodziną zastępczą nigdy by nie zmieniła. Bo gdy tylko da się najmłodszym przestrzeń, wsparcie i pokaże możliwości, dzieciaki pięknie zaczynają rozkwitać.
– Ostatnio trafiła do nas 3-latka. Była zestresowana, nic nie mówiła i wydawało się, że będzie to dziecko autystyczne, a po roku czasu jest to fantastyczna dziewczynka, która poszła przez ten rok tak do przodu, że jak ktoś ją widział wtedy, a widzi teraz, to jest to bez porównania – z radością przyznaje Agnieszka Bociej-Chudzik.
Zawodową rodziną zastępczą są od czterech lat. Początkowo pragnęli stworzyć dom dla jednego dziecka ale później, widząc skalę potrzeb zdecydowali się zmodyfikować swoje plany. Dom pełen miłości i troski tworzą obecnie dla sześciu dziewczynek. Dzieci o najróżniejszych potrzebach, które ostatecznie łączy jedno: wszystkie tak samo pragną miłości i każde, bez wyjątku na nią zasługuje. Do państwa Chudzików trafiły z bagażem doświadczeń, często z dysfunkcyjnych rodzin i z problemami, które stopniowo trzeba było rozwiązać.
– Dzieci są przeważnie tak zaniedbane, że trzeba się nimi po prostu zaopiekować. Później, w zależności od dziecka, terapia albo nie, później szkoła lub przedszkole. Tutaj też trzeba się skupić, uczyć dzieciaczki – mówi Agnieszka Bociej-Chudzik.
Nowych wyzwań każdego dnia nie brakuje. Dziewczynki nierzadko potrzebują wsparcia specjalistów oraz badań czy terapii.
– Jest to dużo obowiązków, bo jeśli ma się szóstkę dzieci i nawet z połową tych dzieci trzeba iść na terapię, np. neurologopedię, to trzeba na pewno być zorganizowanym – przyznaje Agnieszka Bociej-Chudzik.
Wdzięczność i miłość dzieci wynagradzają cały trud. Pani Agnieszka chętnie wspomina liczne sytuacje, w którym dziewczyny nie wprost, a w sposób typowy dla najmłodszych, chciały podziękować za otrzymaną opiekę.
– Nasze dziewczyny są uśmiechnięte, zadowolone. Jak idziemy do szkoły to lecą z otwartymi ramionami i się witają. To jest chyba najfajniejsze. Takie, mogłabym powiedzieć, podziękowanie za to, że mają ten dom – mówi pani Agnieszka i dodaje: – Ostatnio też miałyśmy pogadankę „o czym marzysz?”. Moje dziewczyny stwierdziły, że w sumie nie mają takich marzeń, więc to też jest takie fajne, że jest im dobrze i dobrze się czują. To jest takie potwierdzenie. Nie musi ci dziecko tego mówić, ale w inny sposób jak z nim rozmawiasz to się tego dowiadujesz. Ja przynajmniej tak mam, że z przemyśleń zdaję sobie sprawę: fajnie im jest i dobrze, bo nie mówi, że coś by zmieniła, czy o czymś marzy. Myślałam, że powiedzą o jakiejś zabawce, a tego nie zrobiły. To jest fajne.
Pomoc dla licznej rodziny zapewnia również Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Wsparcie dotyczy różnych aspektów, a pani Agnieszka mówi o owocnej współpracy z ośrodkiem.
Jednak to tylko jedna ze stron tej historii. Potrzeby wciąż są większe niż możliwości. Liczba dzieci czekających na rodzinę zastępczą stale się zmienia ale jedno jest pewne: nie każde z nich może liczyć na takie warunki jakie zapewniają państwo Chudzikowie.
– W sumie rodzin zastępczych w Szczecinie jest ponad 470. Z pozoru jest to bardzo duża liczba, jednak większość to rodziny spokrewnione – np. dziadkowe. Największe potrzeby są w przypadku rodzin zawodowych, których jest obecnie 30, a to one pełnią funkcję rodzinnych domów dziecka, rodzin specjalistycznych dla dzieci ze szczególnymi potrzebami czy pogotowi opiekuńczych – mówi Maciej Homis, rzecznik prasowy MOPR Szczecin.
Opieka zastępcza co do zasady powinna być tymczasowa. To czas, w którym sąd podejmuje decyzję o dalszych losach dziecka, a tutaj jak się okazuje rozwiązań jest kilka.
– Może być to np. powrót do rodziny biologicznej jeśli istnieje taka możliwość i rodzice są gotowi odwrócić swoje postępowanie, które doprowadziło do odebrania im dziecka. Może być to też np. skierowanie dziecka do adopcji jeśli powrót do rodziny nie jest możliwy – tłumaczy Maciej Homis.
Aby móc zostać rodziną zastępczą kandydat musi spełnić wymagania formalne, które dotyczą m.in. zdolności sprawowania opieki nad dzieckiem, pełnoletności, niekaralności czy możliwości zapewnienia dziecku odpowiednich warunków bytowych.
– Przy rekrutacji mniejsze znaczenie mają czynniki takie jak stan cywilny, stan posiadania, wiek. Natomiast liczy się dla nas przede wszystkim to, czy dana osoba ma odpowiednie predyspozycje i jest gotowa w pełni świadomie pełnić rolę rodzica zastępczego. Dlatego tak ważny jest etap szkoleń, który prowadzimy w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie, podczas których potencjalni kandydaci mogą dokładnie zapoznać się z funkcjonowaniem rodzin, problemami z jakimi się mierzą i dowiedzieć się na jakie wsparcie mogą liczyć – wyjaśnia Maciej Homis.
Każde dziecko zasługuje na opiekę i miłość. Jak przyznaje Agnieszka Bociej-Chudzik, dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, którym da się przestrzeń do rozwijania po prostu pięknie rozkwitają.