Niektóre scenariusze filmowe pisze samo życie, a ten, który rozegrał się na ulicach Szczecina, mógłby śmiało konkurować z najlepszymi komediami kryminalnymi. W rolach głównych: 35-letni mieszkaniec miasta, telewizor i… policyjny patrol.
Popołudnie, centrum Szczecina. Dwóch przewodników psów służbowych patroluje okolice, gdy nagle ich uwagę przykuwa osobnik o chwiejnym kroku. Mężczyzna, choć wyraźnie zmagający się z problemem równowagi, dzielnie niesie telewizor. Czyżby postanowił osobiście zanieść sprzęt na reklamację? A może to nowy sposób na oszczędzanie prądu – oglądanie telewizji w różnych częściach miasta? Policjanci postanawiają to sprawdzić.
Po krótkiej rozmowie okazuje się, że bohater wieczoru jest nie tylko wyjątkowo zmęczony życiem, ale i dobrze nim nasączony – badanie wykazuje ponad 2 promile alkoholu. Telewizor, co prawda, nie figuruje jako skradziony, ale jego właściciel zaczyna się mocno denerwować. W świecie kryminalistyki oznacza to jedno: coś tu śmierdzi, i to nie tylko rozlanym piwem.
Po chwili wychodzi na jaw, że przy mężczyźnie znajdują się 3 gramy amfetaminy. Być może liczył na to, że policyjne psy, zamiast narkotyków, wywęszą w telewizorze odcinki „Rodziny Zastępczej” i darują mu dalsze pytania. Tak się jednak nie stało.
Mimo niecodziennego bagażu i stanu wskazującego na spożycie, 35-latek został zwolniony do domu. Jednak to dopiero początek jego przygód – wkrótce czeka go spotkanie z sądem, który zapewne zapyta, skąd pomysł na tak oryginalny spacer.
Morał tej historii? Jeśli już postanawiasz przechadzać się po mieście pod wpływem alkoholu, unikaj dźwigania sprzętu RTV. A jeśli masz przy sobie amfetaminę – zdecydowanie wybierz inny środek transportu.