Zaparkował całkowicie tarasując chodnik, nie na chwilę, bo pojazd tak stał przez długi czas. Rodzice idący na pobliski plac zabaw, z wózkami musieli omijać dostawczaka schodząc na ulicę.
Środek dnia, ulica Kalinowa. Nagle podjeżdża kierowca dostawczaka, zawraca i przez chwilę jedzie pod prąd ulicą jednokierunkową. Nawet nie szuka miejsca do zapakowania, ale bezczelnie wjeżdża na chodnik całkowicie blokując przejście. Nie dość, że na chodniku, to w dodatku na „zakazie”, bo znaki drogowe w tym miejscu nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Nie na chwilę, bo w ten sposób pojazd był zapakowano przez minimum półtora godziny.
– Nudny opis do zdjęcia to „blokowanie chodnika” i „2,5 t DMC” to 200 zł i 1 punkt karny – komentuje aktywista, Szymon Nieradka, znany jako Stop Cham. – Mniej nudny to może „Szukam nowej spacerówki dla dzieciaka. Coś bezpiecznego i dobrego na krzywe chodniki w centrum. Wpadł mi w oko ten model – poleci ktoś?” – uśmiecha się człowiek, który od lat walczy z bezczelnością kierowców.
Na Warszewie pozostawione w ten sposób auto to nic nowego, za każdym razem tłumaczenie jest podobne „ gdzie mam zaparkować”. Ale czy problem z brakiem miejsca usprawiedliwia łamanie przepisów ruchu drogowego w taki sposób? Czy tylko gigantyczne mandaty jako kara dla kierowców parkujących w ten sposób mogą zmienić ich mentalność?
– Zmiana pierwszeństwa dla pieszych na przejściu nie wymagała 30 lat i „zmiany mentalności”, ale dopisania jednego zdania w jednej ustawie – komentuje Szymon Nieradka. – Nie chodzi o gigantyczne kary, ale o sprawiedliwe i nieuniknione. Polscy kierowcy zmieniają mentalność metr po przekroczeniu granicy. A obserwacja własna ze Szczecina jest taka, że niemieccy kierowcy także zmieniają mentalność zaraz po przekroczeniu naszej granicy. Tyle, że w drugą stronę – komentuje.
W tym wypadku kierowca (być może) nie uniknie kary. Zdjęcia z tego zajścia trafiły na policyjnego maila stopagresjidrogowej@sc.policja.gov.pl wraz z opisem sytuacji.