Home Aktualności Na Odrze pojawia się coraz więcej kłusowników łowiących barbarzyńską metodą na „szarpaka”
Aktualności

Na Odrze pojawia się coraz więcej kłusowników łowiących barbarzyńską metodą na „szarpaka”

132

Nie z sieciami kłusowniczymi a z drastycznymi metodami łapania ryb najczęściej musi mierzyć się szczecińska Społeczna Straż Rybacka. Na Odrze pojawia się coraz więcej kłusowników łowiących barbarzyńską metodą na „szarpaka”. Wyjątkowo okrutna, bo powoduje rany w ciałach ryb nie tylko tych złowionych, ale także tych które zostały zahaczone i odpłynęły. A to dopiero początek listy grzechów i przestępstw popełnianych przez pseudowędkarzy na szczecińskiej Odrze i jeziorach w pobliżu.

 

Dobry wędkarz musi mieć wiedzę, umiejętności i ogromnie dużo cierpliwości. Najważniejsze jednak, żeby ryby łowił legalnie, ale nie zawsze to się udaje.

Społeczna Straż Rybacka w Szczecinie to  16 strażników, którzy każdego dnia, w dzień i w nocy, patrolują okolice Odry, jezior i mniejszych rzek. Wykorzystują do tego samochód terenowy, łodzie czy na przykład kamery termowizyjne. Wszystko po to, by łapać kłusowników i tych, którzy za nic mają przepisy. Społecznicy mają także mieszane patrole z policją i Państwową Strażą Rybacką, która w regionie ma 9 komend.

Każdego dnia funkcjonariusze mają ręce pełne roboty. Ustawa określa co najmniej kilkanaście zakazów, których muszą przestrzegać posiadacze karty wędkarskiej – strażnicy sprawdzają czy nikt zakazów nie łamie.

Zarówno na wschodniej jak i zachodniej Odrze w Szczecinie dziś wielkiego problemu z sieciami kłusowniczymi nie ma. Rzeka jest cały czas patrolowana, chociaż zdarzają się przypadki, jak ten sprzed tygodnia kiedy policjanci wspólnie z funkcjonariuszami Społecznej Straży Rybackiej w okolicach portu znaleźli kilkadziesiąt metrów sieci kłusowniczych. Ryby wypuścili, sieci usunęli, bo stanowiły one zagrożenie nie tylko dla ryb ale i jednostek, które tamtędy przepływały.

– Dziś dzięki ciągłemu patrolowaniu rzeki w samym Szczecinie nie mamy wielkiego problemu z sieciami, tak jak np. 15 lat temu. To była tragedia wtedy. Dosłownie to były zorganizowane grupy szarpakowców na bulwarach, ale poradziliśmy sobie z tym problemem. Dziś zdarza sie to sporadycznie – mówi Rafał Jurkowski, komendant Społecznej Straży Rybackiej powiatu Szczecin.

Już nie na taką skalę jak 15 lat temu, ale nadal w Szczecinie największym problemem są wędkarze, którzy nie łowią w sposób tradycyjny a wykorzystują metody niedozwolone i nie chodzi tylko o sieci. Jedną z takich metod jest „metoda na szarpaka”. To najbardziej barbarzyński i brutalny sposób połowu.

Ryba jest w niej nadziewana na ostre i rozgałęzione haki, za wszystkie niemal części ciała. Zahacza się ją, przeciągając linkę i szarpiąc często, by poczuć opór. Ryby są w ten sposób okrutnie okaleczane. Żeby złowić jedną kłusownicy uszkadzają wiele sztuk. Szacuje się, że tylko 15 proc. skaleczonych ryb zostaje wyciągniętych na brzeg. Reszta, jako pokaleczone, chore ryby zostaje w wodzie.

– Używają na przykład kotwic z dociążeniem i podszarpując łowią ryby. To jest okropne męczenie ryby, która jest niesamowicie pokaleczona. Mogą wdawać się zakażenia, które będą szkodzić także innym organizmom – mówi Rafał Jurkowski.

Pseudowędkarze stosują też inne niedozwolone metody jak podhaczanie za powłoki brzuszne albo używają zakazanej zanęty. W drastycznych przypadkach stosują prąd, zdarzały się przypadki dynamitu, a jak już się “obłowią” pojawia się kolejny problem – zabierają do domów więcej ryb niż pozwalają na to przepisy.

– Wękdarze ukrywają ryby gdzieś w krzakach, wynoszą do samochodów. To nie są biedni ludzie, ale tacy, którzy przyjeżdżają nad wodę drogimi samochodami. Nie wiem czy to dla sportu, czy to forma rozrywki czy po prostu zachłanność – dodaje Rafał Jurkowski.

A to wszystko zmniejsza i tragicznie wpływa na populację ryb w Odrze, bo często kłusownicy wyłapują najsilniejsze osobniki. Za nic też mają zasady dotyczące okresów ochronnych i odbywania tarła. A łowienie w tym czasie to po prostu burzenie ekosystemu.

Przed funkcjonariuszami Straży Rybackiej gorący okres, bo jesienią uaktywniają się kłusownicy z powodu tarła sandacza, ale w Odrze królują też płocie, leszcze i wiele innych mniej lub bardziej popoularnych gatunków. Dlatego funkcjonariusze apelują, aby zwracać uwagę gdzie już później kupujemy ryby.

– Ważne, żeby nie kupować ryb z niewiadomego pochodzenia, bo często kłusownicy sprzedają ryby, a nie wiemy skąd są, jakie jest ich źródło i przede wszystkim czy są zdrowe i dla nas bezpieczne – apeluje Rafał Jurkowski.

I na koniec ciekawostka: Kanadyjczycy, Szwedzi, Finowie czy Szkoci za kłusownictwo karzą bardzo wysokimi mandatami, a za niektóre nielegalne połowy można nawet trafić do więzienia I być może dzięki temu to właśnie tam tak chętnie wyjeżdżają fani wędkowania – tego legalnego, żeby złowić taaaaaaką rybę.

Powiązane artykuły

kaskada w szczecinie
AktualnościLifestyle

W Kaskadzie zbudują mapę Polski z klocków Lego

Fenomenu klocków Lego nikomu nie trzeba przedstawiać. Tym bardziej ciekawie zapowiada się...

fabryka wody w szczecinie
Aktualności

W następny czwartek wstęp do Fabryki Wody będzie darmowy

Tak się składa, że w następny czwartek, czyli 14 listopada, przypada Światowy...

układanie asfaltu na drogę w szczecinie
AktualnościBiznes i inwestycje

Ciężki sprzęt wraca na ulicę. Będzie nieco utrudnień

W dniach 12-13 listopada na ulicy Wapiennej prowadzone będą prace przy układaniu...