Po pierwszej kwarcie King prowadził 28:17 i mogło się wydawać, że to będzie łatwe zwycięstwo z ligowym średniakiem. Chwilę później, już w drugiej kwarcie to gospodarze objęli prowadzenie 33:30 po świetnej serii punktowej. Ostatecznie wicemistrzowie polski wygrali z MKS-em Dąbrowa Górnicza, ale o wynik kibuce drżeli do samego końca.
Mecz rozpoczął się od lepszego wejścia gości. Trafienia Mateusza Kostrzewskiego i Aleksandra Dziewy dały im pięciopunktowe prowadzenie, które szybko powiększyli dzięki rzutom zza łuku Dziewy i Jamesa Woodarda, osiągając przewagę aż 12 punktów. Dąbrowianie starali się odpowiadać, ale w pierwszej odsłonie pojedynku King całkowicie zdominował mecz.
W drugiej kwarcie gospodarze zaczęli odrabiać straty – Ray Cowels trafiał z dystansu, a chwilę później akcja 2+1 tego samego zawodnika wyprowadziła ich nawet na prowadzenie. King Szczecin w końcówce kwarty odpowiedział trójkami Tony’ego Meiera i rzutami wolnymi Isaiaha Whiteheada, kończąc pierwszą połowę wynikiem 51:47 i to Wilki do szatni schodziły prowadząc.
Po przerwie zawodnicy Kinga Szczecin nadal utrzymywali przewagę, zwłaszcza dzięki skutecznej grze Aleksandra Dziewy. Gospodarze nie odpuszczali, walczyli do końca, zmniejszając stratę do zaledwie czterech punktów, mieli na pół minuty przed końcem meczu rzut ale fantastycznym bokiem popisał się Przemysław Żołnierowicz i to właśnie ta akcja zaważyła o losach potyczki. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną szczecinian 92:88.
Najlepszym zawodnikiem Kinga Szczecin był Aleksander Dziewa, który zdobył 25 punktów i miał 6 zbiórek, natomiast w MKS wyróżniał się Souley Boum, notując 36 punktów i 7 asyst.