Dwie kwestie ostatnio przyciągają uwagę w szeroko rozumianej lokalnej polityce. Pierwsza dotyczy budżetu obywatelskiego (SBO) i konsultacji o jego kształcie, które trwają do 5 grudnia. Druga z kolei odnosi się do etyki radnych, a ściśle petycji jednego ze szczecińskich aktywistów, Damiana Dobruckiego, aby urealnić istniejące zasady etyki radnego i powołać komisję mającą oceniać postawy radnych i wdrażać odpowiednie (choć nie bardzo wiadomo jakie) procedury – o czym więcej akapicik lub dwa niżej.
Od początku… Podstawowym zarzutem stawianym dość powszechnie w mediach społecznościowych czy wypowiedziach zainteresowanych powyższymi tematami jest upolitycznienie, brak obiektywizmu (decyzje są podejmowane pod czyjś interes) oraz brak sprawczości zwykłych mieszkańców (nie ma co się angażować, i tak będzie po czyjemuś). Zarzuty te są odnoszone tak do SBO, jak i oceny etycznej postaw niektórych radnych (wystarczy szybka prasówka, aby zobaczyć, jakie problemy się pojawiają). Nie oceniamy ich tu, ja mówię o problemach – od ocen niech będzie ta komisja…
Upolitycznienie, brak obiektywizmu oraz brak sprawczości łączy wspólna klamra, jedno hasło, to jest „ustawka”. Mówimy oczywiście o poczuciu „ustawki” – nie wiem, jak jest faktycznie. Jak zwalczyć to poczucie? Zwalczając potencjalne przyczyny…
Problem dotyczy projektów z budżetu obywatelskiego, ale zwłaszcza potencjalne „ustawione” też będą wyniki działania komisji oceniającej zachowania radnych. Bo bądźmy szczerzy: myślę, że jedyny mechanizm, na jaki radni sami z siebie przystaną, będzie taki, że rada powoła ze swego grona komisję oceniającą, która będzie oceniała kolegów radnych, po fachu, zapewne politycznych kolegów, z którymi się nie jeden toast wznosiło! Tak być nie może.
Jest jedno rozwiązanie, które stanowi odpowiedź na problemy budżetu obywatelskiego i komisji oceniającej postawy radnych! Losowość czyli selekcja losowa! Zalety? W pełni demokratyczna, odporna na korupcję, upartyjnienie, wzmacniająca pozycję zwykłych mieszkańców! Dzięki temu że wszystkie zainteresowane strony mają równe szanse. A zakładam, że wszystkim mieszkańcom naszego miasta zależy na tym, żeby żyło się tu dobrze, a politycy ponosili odpowiedzialność, na jaką w oczach swych wyborców zasługują. Wad w takim układzie dla nas, mieszkańców, nie widzę.
Dwa sposoby użycia losowości są takie. Oto pierwszy, nudniejszy. W odniesieniu do budżetu obywatelskiego: niech jeden projekt spośród niewybranych, a oceniony przecież i zweryfikowany (koniecznie wedle sztywnego formularza punktowego o jasnych kryteriach!), będzie losowany. Taki wylosowany projekt będzie realizowany. Dzięki temu każdy, kto zgłosi projekt, niezależnie od nakładów na reklamę czy wpływy, będzie miał szansę na to, aby jego pomysł został wdrożony.
Drugi, wciągający (nic tylko wyciągać popcorn). Znacie Państwo amerykańskie filmy o sądach, dramaty rozgrywające się w sumieniach przysięgłych? A gdyby tak dobierać członków komisji etyki radnych niczym członków ławy przysięgłych w USA? Przez losowanie… W stosunku do komisji etyki radnych miasta sprawa jest więc jeszcze ciekawsza! Proponuję, aby członkowie tej komisji byli w większości dobierani w drodze losowania spośród mieszkańców Szczecina albo spośród chętnych, którzy się do tego zgłoszą. Czy będą odważni mieszkańcy? Czy zgłoszą się tylko tacy, którzy chcą surowo oceniać? Nie wiem, ale w najgorszym razie damy mieszkańcom narzędzie wyrażania oceny, której nikt nie będzie kwestionował. Jeśli będzie emocjonalna – trudno, będzie za to taka, jak to widzą zwykli mieszkańcy. Niczym sonda przypadkowo zrobiona wśród NAS na ulicy….
A pamiętajmy, że jedyną bronią, jaką mamy w przypadku tej komisji i etyki, są oceny: nie ma żadnych sankcji, żadnych konsekwencji. Pozostaje co najwyżej ocena przy urnach wyborczych, nic więcej.
W starożytnych Atenach, słynących z demokracji, wybieranie poprzez losowanie było podstawową metodą dokonywania wyborów np. urzędników i tratowano ją jako esencję i istotę demokracji. Ma ona też zalety dostrzegane w teorii zarządzania.
Znajdą się odważni, by poddać się ocenie mieszkańców? Ja do aktywności na rzecz naszej lokalnej wspólnoty zachęcam, a polityków do poddania się rygorowi tej oceny.
Autor: Michał Peno