Są tacy, którzy w życiu szukają pasji, sensu i spełnienia. Są też tacy, którzy konsekwentnie trzymają się jednego zajęcia, doskonaląc swoje umiejętności. Nasz bohater, 45-letni mieszkaniec Szczecina, bez wątpienia należy do tej drugiej grupy. Jego specjalnością są włamania do samochodów, a talent ten szlifuje z godnym podziwu uporem. Niestety dla niego – i na szczęście dla właścicieli pojazdów – policja znowu postanowiła pokrzyżować mu plany kariery.
Nie jest tajemnicą, że nasz bohater ma już w swoim CV kilka podobnych „projektów”, które skutkowały przymusowymi wakacjami w zakładach penitencjarnych. Jednak jak prawdziwy pasjonat, nie zraził się wcześniejszymi niepowodzeniami. Po wyjściu na wolność wrócił do branży, trzymając się sprawdzonego schematu: włamać się, ukraść elektronarzędzia, zniknąć. I pewnie moglibyśmy mówić o zawodowej rutynie, gdyby nie fakt, że tym razem policja wykazała się refleksem godnym mistrzów kryminalnych zagadek.
Francuskie auta, drogie zabawki i nieszczelne szyby
Zaczęło się od Citroëna Berlingo. Klasyczny schemat: uszkodzony zamek, szybkie czyszczenie wnętrza i niemal trzy tysiące złotych w postaci elektronarzędzi zniknęło jak sen złoty. Ale czy jeden Berlingo może zaspokoić ambicje prawdziwego profesjonalisty? Oczywiście, że nie. Chwilę później przyszedł czas na Peugeota Boxera – tu wystarczyło wybić szybę, by wpaść w posiadanie sprzętu wartego ponad osiem tysięcy. Wisienką na torcie był Volkswagen Transporter – otwarty, jakby wręcz czekający na nowego właściciela narzędzi o wartości trzech tysięcy złotych.
Niestety, jak to bywa w dobrych historiach, protagonista czasem wpada w tarapaty. Tak było i tym razem. Dzielni funkcjonariusze szybko zidentyfikowali sprawcę i dzień po ostatnim skoku zakończyli jego krótką, lecz intensywną karierę w sezonie 2025.
Czy to oznacza koniec przygód? Niekoniecznie. Zamiast solidnej przerwy za kratami, sąd postanowił, że 2500 zł poręczenia i policyjny dozór będą wystarczającą nauczką. W końcu recydywa recydywą, ale dajmy człowiekowi jeszcze jedną szansę, prawda?
Morał? Zabezpieczajcie auta…
Policja, w obliczu nieco komediowego charakteru całej sytuacji, apeluje do mieszkańców, by nie zostawiali w samochodach wartościowych rzeczy. Bo, jak widać, wciąż są na świecie ludzie, którzy uważają, że elektronarzędzia w bagażniku to zaproszenie do niechcianych odwiedzin.
A nasz bohater? Cóż, skoro jego ulubione zajęcie kończy się średnio raz na kilka miesięcy policyjnym zatrzymaniem, to być może już niedługo będziemy mogli podziwiać kolejne „dzieła” jego rzemiosła. Oby tylko tym razem nie w naszym własnym aucie.












