Niegdyś jeździli autostopem po Europie, spali pod gołym niebem, gotowali zupki na radzieckiej kuchence i marzyli, by dosłownie dotknąć Zachodu. Dziś – po latach, dojrzalsi, z zawodami, tytułami i życiowym doświadczeniem – zakładają formalne stowarzyszenie i zapraszają mieszkańców do wspólnej podróży… ale tym razem przez świat niemieckiego wina.
Miłośnicy Niemieckiego Wina Weinspaß, bo tak nazywa się nowa inicjatywa, to grupa przyjaciół połączonych pasją do win i historii, ale też wspomnieniem jednej z najbardziej szalonych wypraw swojego życia.
Historia zaczęła się w 1989 roku. Grupa młodych ludzi ze Szczecina ruszyła w autostopową podróż przez Europę: Hanower, Jezioro Bodeńskie, Francja, Lazurowe Wybrzeże. Zamiast kart płatniczych – kilkaset dolarów schowanych w portfelu. Zamiast hotelu – chiński namiot i polskie materace. Zamiast restauracji – czekolada Milka „od święta” i kultowe zupki Amino.
Byli młodzi, pełni wiary i całkowicie pozbawieni świadomości, że ich marzenia mogą być zbyt ambitne. Dotarli, wrócili, i jak wspominają – choć brakowało im wszystkiego, to emocji i wspólnych przeżyć mieli w nadmiarze.
To właśnie wtedy, nad Jeziorem Bodeńskim, zakochali się w winoroślach.
Dziś – po dekadach pracy w różnych branżach – tworzą formalne Stowarzyszenie Miłośników Niemieckiego Wina Weinspaß. Wśród członków założycieli są dziennikarze, farmaceutka, urzędnicy, biegły sądowy, specjalista branży medycznej, filolog germanista czy terapeutka uzależnień. Niektórzy już zawodowo „na emeryturze”, ale pasja do win dojrzewa w nich, jak dobrze prowadzona winnica.
Jak mówią, nie chodzi o procenty. Chodzi o opowieść. O historię w każdej butelce i o ludzi, których wino łączy.
Formalnie stowarzyszenie powstało w 2021 roku, ale dopiero teraz – po pandemii i życiowych przeszkodach – w pełni rozwinęło skrzydła. Strona internetowa ruszyła, plany nabrały kształtu.
Chcą edukować, degustować, odwiedzać winnice, przybliżać szczecinianom i mieszkańcom regionu świat niemieckich win – od Mozeli po Baden. I zrobić to w sposób dostępny, przyjazny i, jak mówią, „z sercem, nie z patosem”.
Ich historia jest jak dobre wino: zaczęła się spontanicznie, dojrzewała powoli, i dziś – w 2025 roku – osiąga pełnię smaku. Niegdyś ryzykowali, śpiąc w parkach z minimalnym budżetem. Dziś ryzykują na innym polu – budując społeczność wokół kultury wina.
I jak deklarują: drzwi są otwarte dla wszystkich, którzy chcą dołączyć do tej nieśpiesznej, eleganckiej, ale pełnej pasji podróży.












