Przeciwko tak silnej drużynie Wilki Morskie jeszcze nie grały. Wczoraj Mistrzowie Polski zmierzyły się z gigantem europejskiego basketu, AEK-iem Ateny i wreszcie zagrały dobrą, ostatnią kwartę. To nie wystarczyło, by pokonać Greków. Pozytyw jest taki, że na parkiecie po długiej przerwie zobaczyliśmy kapitana szczecińskiej drużyny, Filipa Matczaka.
Początek spotkania układał się po myśli Arkadiusza Miłoszewskiego. Szczecinianie grali szybko, odważnie i skutecznie. W pewnym momencie po akcji Andrzeja Mazurczaka byli lepsi nawet o siedem punktów. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się remisem 19:19
Druga odsłona meczu była tak samo wyrównana. Jednak po trójce Chassona Randle’a pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 36:40, kolejną – trzecią kwartę, także wygrali goście 22:16 i na 10 minut przed końcem meczy AEK Ateny prowadził 62:52. King do samego końca walczył o jak najbardziej korzystny wynik i po trójce Filipa Matczaka zbliżyli się do utytułowanych rywali na pięć punktów. W końcówce pojedynku nie udało się jednak doprowadzić do korzystnego rezultatu, doświadczeni rywale potrafili uspokoić grę i dowieźć prowadzenie do końca. Ostatnią kwartę wygrały Wilki Morskie 25:24, ale cały mecz dla Greków 77:86
Dla Kinga trafiali Meier 18, Cuthbertson 16, Mazurczak 11, Woodson 8, Udeze 7, Nowakowski 5, Borowski 5, Matczak 5, Żmudzki 2. Zagrali również Dunn i Łabinowicz, ale nie mieli żadnej zdobyczy punktowej.
Pomimo porażki Wilki Morskie nadal zachowują realną szansę na awans do dalszej rundy gier w Lidze Mistrzów. Po trzech rozegranych seriach spotkań Mistrzowie Polski zajmują drugie miejsce w tabeli grupy D.
Cieszy również, że po wielu tygodniach do gry wrócił Filip Matczak. Kapitan szczecińskiego teamu na pewno będzie dużym wzmocnieniem dla drużyny.