Nie ma to jak nocna przejażdżka po Szczecinie. Ciemność, spokój… i nieoczekiwane spotkanie z drogówką. Tak właśnie rozpoczęła się przygoda pewnego 18-latka, który dopiero co wkroczył w świat motoryzacji, zdobywając prawo jazdy w Sylwestra. Nowy rok, nowe możliwości – ale niestety, także nowe przepisy, o których warto pamiętać.
Jak się okazuje, prawo jazdy tymczasowe to nie tylko formalność, ale całkiem istotny dokument. Problem w tym, że po miesiącu przestaje być ważne, a świeżo upieczony kierowca powinien mieć już plastikowy dokument w ręku. Nasz bohater tego nie miał, więc… formalnie nie miał też uprawnień do prowadzenia auta.
No dobrze, błąd młodości. Można się zagapić, można nie doczytać regulaminu mObywatela. Można nawet uznać, że nie ma co panikować, bo zawsze można wezwać kogoś starszego i bardziej doświadczonego, kto pomoże wyjść z opresji. I tu wchodzi do historii 49-letni ojciec pasażera.
Przyjechał, by uratować sytuację, wziąć kluczyki i odjechać Oplem w stronę wschodzącego słońca. Jednak policjanci, jak to policjanci – lubią sprawdzać dokumenty. A kiedy to zrobili, okazało się, że tata nie tylko nie jest wybawcą, ale sam ma większy problem. Był poszukiwany przez sąd do odbycia kary pozbawienia wolności.
I tak oto Opel nigdzie nie pojechał. Zamiast tego 49-latek trafił do policyjnego aresztu, a 18-latek zyskał nie tylko cenną lekcję życia, ale też mandat i problem do wyjaśnienia.
Historia ma oczywiście morał: przed wsiadaniem za kółko warto upewnić się, czy ma się ważne uprawnienia, a jeśli wzywa się kogoś na pomoc, dobrze sprawdzić, czy ta osoba przypadkiem nie jest ścigana przez wymiar sprawiedliwości.












