To była jedna z najgłośniejszych ulicznych awantur w Szczecinie na początku roku. Sceny jak z sensacyjnego filmu – Mercedes jadący pod prąd, taksówkarz próbujący zablokować drogę, wezwana „ekipa wsparcia” w BMW, groźby, gaz pieprzowy i rzekomy pistolet. Teraz, po kilku miesiącach od styczniowego zajścia na Podzamczu, prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia.
Do zdarzenia doszło 19 stycznia 2025 roku na ul. Wielka Odrzańska. Kobieta prowadząca biały Mercedes postanowiła wjechać w wąską uliczkę… pod prąd. Z naprzeciwka jechał taksówkarz, który nie zamierzał odpuścić. Zablokował przejazd i próbował zatrzymać kierującą. Doszło do ostrej wymiany zdań. Wtedy kobieta wykonała telefon, który uruchomił lawinę wydarzeń.
Na miejsce błyskawicznie podjechało białe BMW oraz znajomi kierującej. Wśród nich – Mike P., Daniel B. i Klaudia T. Konflikt przerodził się w atak na taksówkarza. Według prokuratury mężczyzna został pobity, grożono mu zabiciem, a jego auto zostało uszkodzone. Napastnicy mieli także wymachiwać przedmiotem przypominającym broń, próbując zastraszyć kierowcę. Taksówkarz, broniąc się, użył gazu pieprzowego.
Jak ustalono, pokrzywdzony doznał poważnych obrażeń, w tym złamania kości nosowej.
Awantura na Podzamczu. W ruch poszły groźby, pistolet, nóż i gaz
Prokurator Rejonowy Szczecin-Śródmieście skierował właśnie do Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum akt oskarżenia przeciwko trójce podejrzanych. Daniel B. i Mike P. odpowiedzą za pobicie, groźby karalne oraz uszkodzenie mienia. Klaudia T. ma zarzut grożenia taksówkarzowi pozbawieniem życia lub zdrowia. Co istotne, prokuratura traktuje te czyny jako występki o charakterze chuligańskim – co oznacza surowsze kary.
Nikt z oskarżonych nie przyznał się do winy. Daniel B. i Klaudia T. byli wcześniej karani. Mike P. – to jego pierwszy konflikt z prawem.
Za pobicie grozi do 5 lat więzienia, za groźby do 3 lat, a w przypadku czynów chuligańskich kara nie może być niższa od ustawowego minimum, podwyższonego o połowę. O wysokości kar zadecyduje sąd.
Proces zapowiada się gorący – podobnie jak emocje, które wywołał tamten dzień na Podzamczu. Szczeciński taksówkarz, który zdecydował się stanąć w obronie zasad ruchu drogowego, będzie teraz czekał na sprawiedliwość. Co zrobi sąd? Wkrótce się okaże.












