Nieregularny przewodnik po knajpach, daniach, trunkach i ciekawostkach kulinarnych Szczecina. Z tego cyklu Szczecinera, przed weekendem będziecie mogli dowiedzieć się , gdzie warto wpaść na szybkie co nieco, gdzie zaprowadzić gości, a gdzie zjeść obiad z rodziną. Miarą naszej rekomendacji będzie liczba małych Szczecinerów. Im ich więcej – tym bardziej warto.
Kuchnia włoska sprawdza się przy każdej okazji. To wyważone połączenie prostych dań takich jak pizza oraz wyrafinowanych smaków makaronów, owoców morza, trufli i oliwy.
Mieliśmy okazję spróbować włoskich dań w Forno Nero – Cucina Italiana. Lokal mieści się na parterze Moxy Szczecin City, wejście od ul. Kaszubskiej. Loftowy, surowy klimat przełamany jest ciepłymi czerwonymi beczułkami z pomidorami, zieloną roślinnością i intensywnymi kaflami. Dzięki temu wystrojowi wysokie wnętrze sali restauracyjnej jest przytulne i jak widać – przyciąga różnorodną klientelę. Jesteśmy my na koleżeńskim biznes lunchu, jest rodzina (wnioskując z rozmowy) w ramach wycieczki po Szczecinie, jest chłopak z dziewczyną chyba na randkowym obiedzie. Pełen przekrój. Jednak co ważne, wszyscy czują się dobrze w nieformalnej atmosferze lokalu.
Obsługa wita nas przy wejściu, ale miejsca możemy wybrać sami. Tłoku nie ma, około godz. 13.00 zajęta jest połowa stolików. Siadamy, po chwili pojawia się Pani kelnerka. Rozkładaja przed nami drukowane menu oraz kartę win, drinków i pozostałych napoi.
Menu dwustronne, z jednej bardziej ekskluzywne dania włoskie, z drugiej powszechne, czyli pizza. Na starter wybieramy z części „wyrafinowej” Bruschetta Con Fungi za 32 zł, czyli klasyk przystawek kuchni włoskiej – grzanka z dodatkami. Zdecydowaliśmy się na wersję z grzybami, a dokładnie z pieczarkami i boczniakami, podawaną z mascarpone, konfiturą z cebuli, olejem rozmarynowym i tartufatą, czyli pastą truflową. Prawda, że wykwintnie. Co warte uwagi Pani pyta nas, czy bardzo jesteśmy głodni, bo jeśli nie to proponuje tę bruschettę na pół. Tak też prosimy i okazuje się, to dobra decyzja, ponieważ połowę zjedliśmy z trudem – cała mogłaby więc wystarczyć jako pełne lunchowe danie. Poza Bruschettą Con Fungi w przekąskach znajdziecie jeszcze bruschettę z prosciutto za 36 zł, tatara z sezonowanej polędwicy za 52 zł czy owoce morza pod nazwą Frito Misto di Mare (m. in. krewetka, kalmar, małże) za 63 zł.
Danie główne z części drugiej. Idziemy w pizze. Nie oznacza to jednak, że to jakieś zwykłe margherity. Wybór jest duży – kilkanaście na sosie czerwonym i pięć na białym. Pizza ma ok. 40 cm średnicy, a w menu zaznaczono skalę ostrości dania. Kolega decyduje się na Salame Napoli z salami, tartymi truflami, truflowym balsamico i serami. Taka pizza to wydatek 45 zł. Ja wybieram sos czerwony, z owocami morza, czyli Frutti Di Mare za 54 zł. Warte podkreślenia jest to, że choć skalę pikantności oznaczono w menu, Pani pyta nas o ostrość dań. Gdy okazuje, się że mam ochotę na nieco bardziej ostry smak – a moja pizza nie należy do tych pikantnych – miła kelnerka informuje, że przekaże Panu kucharzowi, żeby nieco “podostrzył”. Fajne, otwarte na gości podejście. Do całości dobieramy napoje: piwo Urquell (0,5 l za 17 zł) i Książęce Pszeniczne bezalkoholowe 0,5 l za 15 zł.
Gdy wjeżdżają dania, na stoliku robi się ciasno. W końcu każda pizza ma ok. 40 cm średnicy. Podana jest profesjonalnie, z okrągłym nożem do krojenia. Ładnie przypalone i chrupiące brzegi. Wypełnienie, po prostu piękne! Podanie na piątkę. Smak zresztą też.
Biała pizza nieco ciężkawa przez sos, no i zdominowana smakiem truflowym – trzeba to lubić. Mnie nie przeszkadza, jednak jest zbyt monotonna. Frutti Di Mare w tym porównaniu wypada zdecydowanie lepiej. Pizza z owocami morza jest „na bogato”. Wprost eksploduje smakami i ilością dodatków. Znajdziecie tam mule, przegrzebki, krewetki, kalmary, do tego lekko podpieczone pomidorki, oliwę czosnkową no i oczywiście sery. Znowu – owoce morza trzeba lubić, więc nie wszystkim mogą te smaki pasować, ale jeśli chcecie spróbować bardzo dobrej Frutti Di Mare, to zdecydowanie mogę polecić tę z Forno Nero. Jeśli nie macie ochoty na eksperymenty, znajdziecie w karcie wiele innych rodzajów pizzy średnio za ok. 40 zł. Są też makarony i calzone. Naprawdę bogate włoskie menu.
Podsumowując, Forno Nero to fajne, niezobowiązujące miejsce na niemal każdą okazję. Warte polecenia raczej dla tych, którzy zaczynają dopiero przygodę z kuchnią włoską – znajdą tu naprawdę jakościowe jedzenie, będą mogli potestować wielu smaków. Tym, którzy wiedzą już o co w tej kuchni chodzi, może brakować włoskiej atmosfery, czyli darmowej przystawki na start, nielimitowanej wody w butelce dolewanej przez kelnerów, zestawu oliw do wyboru, kraciastych obrusów… No ale nie ma co narzekać! W Forno Nero obsługa nadrabia, mamy tu fajne otwarte, mówiące językami i doradzające gościom Panie kelnerki. Kucharz też zna się na robocie, chociaż spód pizzy jak dla mnie powinien być bardziej wypieczony – w obu przypadkach ciągnące ciasto rozkrajało się zbyt ciężko. Za to chrupiące obrzeża i wypełnienie – super. No i nasza bruschetta, sam nie wiem czy była lepsza od pizzy z owocami morza? W każdym razie warto wpaść i spróbować. Tym bardziej, że całość tego dwuosobowego dobrego lunchu kosztowała nas 160 zł.
Dlatego Forno Nero zasługuje na trzy mocne Szczecinery. Przede wszystkim za wykwintny, choć nieco ciężkawy, grzybowy starter. Wiele rodzajów dań kuchni włoskiej, w tym naprawdę bardzo dobrą pizzę Frutti Di Mare. No i oczywiście miłą obsługę i niezobowiązującą atmosferę.
