Do sądu w Gryfinie trafił akt oskarżenia przeciwko Gracjanowi S., 29-letniemu mieszkańcowi Ognicy, który w lipcu 2025 roku miał rzucić psem o bruk, powodując u zwierzęcia ból i cierpienie. Mężczyzna usłyszał też zarzuty kierowania gróźb karalnych wobec dwóch osób.
O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy już w lipcu, kiedy policja i prokuratura potwierdziły, że na terenie jednej z posesji w Ognicy doszło do aktu brutalnego znęcania się nad zwierzęciem.
Prokurator Rejonowy w Gryfinie skierował właśnie do sądu akt oskarżenia przeciwko 29-latkowi. Z ustaleń śledztwa wynika, że mężczyzna chwycił psa za kark i z impetem rzucił nim o kostkę brukową. Czyn ten został zakwalifikowany jako znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, co w świetle prawa jest jednym z najpoważniejszych przestępstw przeciwko zwierzętom.
Wstrząsające nagranie z Ognicy. Mężczyzna rzuca psem o ziemię
To jednak nie wszystko. Prokuratura zarzuca Gracjanowi S. również kierowanie gróźb pozbawienia życia i zdrowia wobec dwóch osób. Jak ustalono, wypowiadane przez niego słowa i zachowanie były na tyle poważne, że pokrzywdzeni mieli realne powody, by obawiać się o swoje bezpieczeństwo.
W trakcie śledztwa wobec 29-latka zastosowano środki zapobiegawcze: dozór policyjny z obowiązkiem czterokrotnego stawiennictwa w tygodniu w Komendzie Powiatowej Policji w Gryfinie, zakaz posiadania i przyjmowania zwierząt domowych i gospodarskich.
Gracjan S. był już wcześniej karany, a podczas przesłuchania przyznał się do winy.
Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności, a za kierowanie gróźb karalnych – do 3 lat więzienia.
Sąd zdecyduje, czy 29-latek trafi za kratki.
Sprawa z Ognicy wstrząsnęła opinią publiczną w regionie. W lipcu informowaliśmy o fali komentarzy i głosów oburzenia w mediach społecznościowych. Wielu mieszkańców domagało się surowszych kar dla osób znęcających się nad zwierzętami i apelowało o większe uprawnienia dla służb w interwencjach dotyczących przemocy wobec zwierząt.
Teraz, po trzech miesiącach od zdarzenia, sprawa trafiła na wokandę.












