Najstarsi górale na Pomorzu Zachodnim powiadają, że jeden rekin, który się pojawił w okolicach Kołobrzegu, to jeszcze nie „Szczęki”. Ale zawsze coś. Dlatego z optymizmem i nadzieją patrzmy na pewną muzyczną imprezę, która ma się odbyć w Szczecinie pod koniec października – Pierwszy Wojewódzki Festiwal Piosenki o Szczecinie – Audiobrzegi 2024. Z optymizmem, bo w końcu kogoś olśniło i postanowił zorganizować taki konkurs na piosenkę lub pieśń poświęconą stolicy Pomorza Zachodniego. Mógł Muniek i T. Love śpiewać o Warszawie? Mógł i to nawet przebojowo. A my co? Sroce spod ogona nie wypadliśmy. „Niechaj narodowie wżdy postronni znają, że szczecinianie nie gęsi piosenki o swym mieście mają” – pisał przed laty poeta – wizjoner. Z nadzieją natomiast taką, że ten festiwal, organizowany na razie dla dzieci i młodzieży, może już w przyszłym roku przekształci się w pełni profesjonalne wydarzenie muzyczne, festiwal z prawdziwego zdarzenia, taki pełną gębą, dla dorosłych. I przyniesie on nie tylko kilka fajnych piosenek o Szczecinie, ale może nawet jakieś przeboje ze stolicą Pomorza Zachodniego w roli głównej. No dobra, chociaż jeden, ale taki na skalę ogólnopolską.
– To muzyczna podróż w głąb duszy miasta, gdzie przeszłość spotyka teraźniejszość, a przyszłość kreuje się w melodii i słowach. Młodzież z całego regionu będzie miała okazję zaprezentować swoje talenty, śpiewając o mieście, które kochają –zapewniają organizatorzy festiwalu. I o to chodzi. Gdzieś w archiwach Polskiego Radia Szczecin są oczywiście piosenki o stolicy Pomorza Zachodniego skomponowane i zaśpiewane np. w latach 60 i 70 ubiegłego wieku. Ale takiego przeboju, przez duże P, o naszym mieście jakoś nigdy nie było. A przecież zasługujemy nie tylko na jakieś stadionowe przyśpiewki, które w niezbyt zachęcający sposób przedstawiają Szczecin i jego mieszkańców. Miasto potrzebuje szlagieru, jak kolarz roweru. Niejednego w dodatku, oczywiście przeboju, nie roweru. We wszystkich możliwych stylach czy gatunkach. Np. country – jakaś ballada o kowboju, coś w stylu „Stary John, po polsku Janek, wczoraj tak powitał ranek, na swym ranczu na Pogodnie, zakładając brudne spodnie iiihhhhhhaaaaa!”. A może jakiś utwór na kształt tych wykonywanych przed laty na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej, Partyzanckiej i Okopowej w Kołobrzegu? Np. „Szczecinie, Szczecinie, chwalę Twoje imię, uroda Twa dech w piersiach zatyka, podobnie jak kariera niejednego polityka”. Albo oczywiście jakiś hiphopowy kawałek – „Szczecinie – Twoja brudna morda aż mnie poraża, przypomina swym wyrazem składniki paprykarza”. A może coś miłosnego? „Kocham Cię stolico Pomorza Zachodniego, na czczo, po posiłku a nawet w trakcie przesilenia jesienno – zimowego”. A może nawet coś death metalowego albo satanistycznego? „Szatan w Szczecinie sobie dobrze żyje, wciąga nosem „kreski” i ciągle „daje w szyję”. Albo punkowego „Ja na Szczecin leję z góry, jego obraz jest ponury, wszędzie syf i zdechle szczury”. A może coś ekologicznego? „Płynie Odra, płynie, wiecznie zatruta i wszystko w niej ginie”. I tak można długo, nie zapominając oczywiście o utworach disco polo, kabaretowych, turystycznych, religijnych, szantach, patriotycznych, folkowych, bluesowych itp. itd.
No to kompozytorzy do komponowania, tekściarze do pisania, a piosenkarki i piosenkarze do przebojów wyśpiewywania! Oj dana, oj dana!