W okresie kampanii wyborczej schroniska dla zwierząt stają się jednym z ulubionych miejsc polityków. Nie inaczej jest w Szczecinie. Kandydaci na radnych z zapałem podejmowali trud, by organizować zbiórki karmy, wyprowadzać psy na spacery i robić sobie zdjęcia w towarzystwie czworonogów. Fotografie uśmiechniętych polityków z uroczymi psiakami w tle setkami trafiały do mediów społecznościowych, wzbudzając pozytywne emocje. Ale co dzieje się, gdy kampania się kończy? Czy polityczna miłość do zwierząt jest jedynie fasadą?
Nie ma się co oszukiwać: w czasie kampanii wyborczej pomoc zwierzętom to nie tylko gest, ale przede wszystkim narzędzie marketingowe. Kandydaci zdają sobie sprawę, że troska o zwierzęta wzbudza sympatię wyborców. W Polsce, gdzie co trzeci mieszkaniec deklaruje posiadanie psa lub kota, miłość do zwierząt staje się ważnym elementem wizerunkowym. Organizowanie akcji w schroniskach pozwala nie tylko na ocieplenie wizerunku, ale także na wykazanie się inicjatywą i „ludzkim obliczem”.
Schroniska chętnie przyjmują pomoc, wiedząc, że choć intencje nie zawsze są szczere, realne wsparcie jest dla nich na wagę złota. Jednak po wyborach entuzjazm polityków często znika równie szybko, jak się pojawił.
Gdzie są politycy po wyborach? Szczecińskie schronisko apeluje: potrzebni są wolontariusze. Potrzebni są ludzie, dla których empatia to nie tylko zdjęcie na Instagramie czy Facebooku, ale realna troska o bezdomne czworonogi. Widać gołym okiem: kampania wyborcza się skończyła, szczecińskie schronisko wróciło do codziennej walki o przetrwanie, gdzie pomocy zwyczajnie brakuje. Politycy, którzy kilka miesięcy wcześniej z dumą prezentowali zdjęcia z podopiecznymi schroniska, dziś się nie angażują.
Oczywiście nie można generalizować i wrzucać wszystkich do „jednego worka”. Nie wszyscy politycy są obojętni wobec losu zwierząt, ale porównując skalę zaangażowania w czasie kampanii a w chwili obecnej, to widać wyraźnie, że pomoc zwierzętom dla zdecydowanej większości było jedynie narzędziem do zdobycia głosów. I nie ma tu wyjątków: grą na zwierzakach zajmowali się zarówno liberałowie, lewicowcy, prawicowcy i bezpartyjni.
Potrzebne osoby do głaskania i przytulania. Schronisko poszukuje wolontariuszy
Być kandydatem nie oznacza bycia konsekwentnym?
Miłość do zwierząt to nie moda czy chwilowa potrzeba. To odpowiedzialność, która wymaga konsekwencji. Schroniska potrzebują stałego wsparcia, nie tylko w formie jednorazowych darowizn, ale także długoterminowych rozwiązań systemowych. To choćby większe dotacje, programy sterylizacji czy kampanie edukacyjne, które pomogą zapobiegać problemowi bezdomności zwierząt.
Dla wyborców ważne powinno być również obserwowanie działań polityków po zakończeniu kampanii. Czy kandydat, który obiecywał poprawę losu zwierząt, faktycznie wprowadza zmiany? Czy angażuje się w inicjatywy prozwierzęce także wtedy, gdy nie towarzyszą temu flesze aparatów?
Zwierzęta, choć same nie głosują, często stają się cichymi bohaterami kampanii wyborczych. Niestety, po wyborach szczęście zwierzaków się kończy. To przypomnienie dla wszystkich, by wybierać świadomie i rozliczać polityków z ich działań – nie tylko tych spektakularnych, ale i codziennych.
Ostatecznie prawdziwa troska o zwierzęta nie wymaga kamer i błysku fleszy, ale serca i konsekwencji. Warto o tym pamiętać, gdy kolejna kampania wyborcza znów przyciągnie tłumy polityków do schroniska.