Czasem piłka nożna przypomina szachy, w których obie strony długo wyczekują na jeden decydujący ruch. Tak właśnie wyglądał ćwierćfinałowy pojedynek Pogoni Szczecin z Piastem Gliwice – pełen walki, napięcia i wyczekiwania na skuteczne akcje. Kibice Portowców musieli uzbroić się w cierpliwość, ale ostatecznie doczekali się widowiska, które wynagrodziło im długie minuty nerwów. Dzięki bramkom Efthymiosa Koulourisa i Kamila Grosickiego, szczecinianie awansowali do półfinału Pucharu Polski, dając sobie i swoim fanom powody do dumy.
Początek spotkania nie zwiastował piłkarskiego spektaklu. Piast Gliwice zaskoczył agresywnym pressingiem, zmuszając Pogoń do błędów i szukania bezpiecznych rozwiązań. Emocji było niewiele, strzałów jeszcze mniej. Kibice mogli odnieść wrażenie, że drużyny boją się podjąć ryzyko, a każdy błąd mógł kosztować eliminację z turnieju.
Dopiero dogrywka przyniosła to, czego wszyscy wyczekiwali – grę, która przełamała defensywne kalkulacje. Efthymios Koulouris pokazał, dlaczego napastnik klasy premium jest na wagę złota. Strzelony przez niego gol nie tylko poderwał kibiców z miejsc, ale też zburzył budowaną przez Piasta strategię defensywną.
Kiedy Pogoń wyszła na prowadzenie, Piast nie miał już sił, by odpowiedzieć. A Kamil Grosicki? On miał jeszcze wystarczająco dużo energii, by dorzucić kolejną bramkę. Rajd prawym skrzydłem, minięcie obrońcy, precyzyjny strzał w krótki róg – na stadionie było słychać emocje kibiców. Był to ten moment, w którym cała presja zniknęła, a Portowcy mogli świętować awans.
Zwycięstwo z Piastem zapewniło Pogoni Szczecin awans. Teraz przed szczecinianami półfinał i kolejna szansa, by zapisać się na kartach historii. Czy Pogoń sięgnie po Puchar Polski? O tym przekonamy się wkrótce.












