Ponad 500 uwag do projektu uchwały o podwyżkach w SPP o powiększeniu strefy. Blisko 78,9 % osób, które wzięły udział w konsultacjach społecznych, było przeciwko zmianom, choć trudno przypuszczać, by Rada Miejska wzięła to pod uwagę. A radni… zagłosowali nad projektem, zanim zobaczyli uwagi mieszkańców.
Rosnące problemy finansowe samorządów zmuszają je do szukania dodatkowych źródeł dochodów. Jednym z popularnych rozwiązań jest podnoszenie opłat w strefach płatnego parkowania. Nie inaczej jest w Szczecinie. Decyzja o zmianach w Strefie Płatnego Parkowania spotyka się z oporem mieszkańców, którzy coraz częściej mają wrażenie, że ich głos w tej sprawie nie ma znaczenia, a proces konsultacji społecznych staje się jedynie fasadą, za którą kryje się nieunikniona podwyżka. Na ponad 500 głosów oddanych w Szczecinie, w ramach szeroko zakrojonych konsultacji, 78,9 % osób jest stanowczo przeciwko zmianom. Nie oszukujmy się: nikt tych głosów nie posłucha i podwyżki staną się faktem, bez wątpienia sporym zaskoczeniem byłoby, gdyby radni jednak zrezygnowali z pomysłu podwyżek. A to z kolei oznacza, że głos mieszkańców z konsultacji społecznych nie będzie brany pod uwagę. Po co je zrobiono?
Udajemy, że głos mieszkańców jest ważny
W przypadku planowanych podwyżek opłat w strefach płatnego parkowania mieszkańcy są często zapraszani do wyrażania swoich opinii – nie tylko w Szczecinie. Spotkania, ankiety czy formularze online – to wszystko ma stworzyć wrażenie, że głos społeczności jest brany pod uwagę. Jednak zdarza się, że wyniki takich konsultacji są ignorowane, a podwyżki i tak są wprowadzane.
Jak się dowiedzieliśmy, radni miejscy głosowali nad projektami uchwały podczas posiedzeń komisji i głosowali, nie znając wyników konsultacji społecznych, czy też proponowanych przez mieszkańców zmian do uchwały. Takie podejście pokazuje wyraźnie, że głos mieszkańców nie ma znaczenia, a konsultacje to jedna wielka ściema dla celów propagandowych.
To dały konsultacje, znamy zastrzeżenia mieszkańców co do zmian w SPP
Bądźmy choć raz uczciwi
Czego oczekiwać powinniśmy od radnych, a czego nie otrzymujemy? Uczciwości w komunikacji. Nie róbmy konsultacji, skoro i tak nie będą one miały (lub będą miały szczątkowe) znaczenia w podejmowaniu decyzji. A decyzja może być tylko jedna: podwyżki.
Szczecin, jak i inne polskie miasta, boryka się z coraz większymi problemami finansowymi. Z jednej strony ograniczone dochody, z drugiej rosnące koszty utrzymania infrastruktury, edukacji czy transportu publicznego, zmuszają władze lokalne do szukania dodatkowych środków. Jednym z najprostszych sposobów na zwiększenie dochodów jest podniesienie opłat za parkowanie. Wiele miast, takich jak Warszawa, Gdańsk czy Kraków, w ostatnich latach decydowało się na ten krok.
Samorządy często argumentują, że celem podwyżek nie jest wyłącznie poprawa sytuacji finansowej, ale także regulacja ruchu drogowego i ograniczenie liczby samochodów w centrum. Podkreślają, że wyższe opłaty skłaniają mieszkańców do korzystania z transportu publicznego lub innych form zrównoważonej mobilności, takich jak rowery czy hulajnogi.
Alternatywne źródła dochodów – czy istnieją?
Oczywiście podwyżki opłat za parkowanie to jedno z narzędzi, które mogą przynieść dodatkowe wpływy do budżetów miast. Jednak pytanie brzmi, czy samorządy rzeczywiście wyczerpały wszystkie inne możliwości? W wielu przypadkach istnieją alternatywne źródła finansowania, które mogłyby być rozważone zanim sięgnie się po kieszeń mieszkańców.
Jednym z takich rozwiązań może być lepsze zarządzanie gruntami miejskimi, wprowadzanie innowacyjnych technologii w infrastrukturze miejskiej (np. inteligentnych systemów parkingowych) lub zwiększenie efektywności transportu publicznego, co mogłoby obniżyć jego koszty utrzymania. Coraz częściej mówi się także o opłatach za wjazd do centrów miast dla osób spoza stref miejskich, co mogłoby pomóc w regulacji ruchu, a jednocześnie przynieść korzyści finansowe.
Jedno jest pewne: na przykładach wielu europejskich miast można zauważyć, że wyższe opłaty parkingowe mogą mieć sens, jeśli będą częścią szerszej strategii na rzecz zrównoważonego rozwoju. Jednak same podwyżki bez realnych alternatyw w postaci lepszej komunikacji miejskiej, ścieżek rowerowych czy przestrzeni dla pieszych, mogą jedynie prowadzić do pogłębienia frustracji mieszkańców.