Konferencja ZS BIT, poświęcona tematyce IT, odbędzie się w Technoparku Pomerania w Szczecinie już 25 listopada 2024 roku po raz trzynasty. I z tego powodu – nieco przewrotnie – została zatytułowana „Lucky”.
Wydarzenie to przyciąga zarówno lokalnych, jak i ogólnopolskich specjalistów z branży IT, dostarczając cennych treści dla programistów, testerów oraz wszystkich pasjonatów nowych technologii.
W tym roku program ZS BIT zapowiada się wyjątkowo interesująco – można powiedzieć, że „bigger&better”, bo po raz pierwszy konferencja zagości na dwóch scenach równolegle (uczestnicy będą mogli wybrać temat, który ich bardziej interesuje), większość prelekcji będzie w języku angielskim (bo to w końcu naturalny język branży), ale nie zabraknie też dobrze znanych z poprzednich edycji punktów programu (jak choćby lightning talks, czyli krótkich wystąpień, które pozwalają szybko zaprezentować nowatorskie pomysły i projekty, a także tematy „około-informatyczne”).
Szczegółowy program konferencji wraz z możliwością zakupu biletu (w stałej, niezmiennej od pierwszej edycji, cenie 0 zł!) można odnaleźć pod tym linkiem.
Tuż przed konferencją miałem okazję spotkać się z zespołem odpowiedzialnym za organizację tego przedsięwzięcia, by porozmawiać o tym jak powstało ZS BIT, przez kogo i dla kogo jest organizowane, czemu zespół poświęca tyle wysiłku i energii oraz wolnego czasu, by dopiąć wszystkie detale, czyli co ich motywuje, oraz o takich „smaczkach” jak wpadki, wypadki, sytuacje śmieszne, śmieszniejsze i najśmieszniejsze… Słowem: jak wyglądało i wygląda ZS BIT „od kuchni”. Chciałem się przekonać (a przy okazji czytelników!), że „ZS BIT – Szczecińska konferencja IT” jest wydarzeniem także dla nie-informatyków, którzy interesują się technologiami niezawodowo. A że informatyka otacza nas zewsząd…

Rozmawiałem z Joanną Dąbrowską-Słaby, Łukaszem Roszakiem, Hubertem Talerem i Pawłem Żalem.
Od jak dawna, dla kogo, czemu to robicie?
JOANNA DĄBROWSKA-SŁABY: Pierwsza edycja – mam tutaj ściągę – odbyła się 5 lipca 2021. I zwykle były to 3 edycje rocznie. Wyjątkowo najbliższa ZS BIT będzie czwartą tegoroczną konferencją.
ŁUKASZ ROSZAK: Czyli ZS BIT organizujemy od 3 lat i 5 miesięcy.
HUBERT TALER: Nasza konferencja powstała tuż po pandemii w celu odbudowania kultury spotkań tego typu w Szczecinie. Bo kiedyś, przed pandemią, tego typu wydarzenia były niemal co tydzień, jakiś NetCamp, PaprykQArz, Geek Girls Carrots, spotkania marketingowe czy produktowe – było dużo takich spotkań. Natomiast później była duża posucha i chcieliśmy powrócić do formuły spotykania się w realu.
PAWEŁ ŻAL: ZS BIT powstało w momencie, gdy w Szczecinie nie odbywały się już żadne, a w szczególności cykliczne, spotkania ludzi związanych z branżą IT. Podejrzewam, że oprócz pandemii, brak takich spotkań był spowodowany także wypaleniem się ich organizatorów. Wiem od uczestników, że czuli potrzebę fizycznego spotkania się z dawno niewidzianymi znajomymi z branży, i oczywiście posłuchać co dzieje się w szeroko rozumianym IT w Szczecinie.
ŁUKASZ ROSZAK: Pytasz „czemu robić coś takiego?” – to jest ciekawe pytanie. Myślę, że każdy z nas miał jakąś inną motywację, dlaczego zaczął to robić. W przeszłości zdarzało nam się być zapraszanym na konferencje, organizować z firmą jakieś wydarzenia, to nie do końca było dla nas coś zupełnie nowego. Więc gdy spotkaliśmy się przy jakiejś okazji i ktoś rzucił pomysł „A może zrobimy swojego MeetUp’a?” – zrobiliśmy go za pierwszym razem jako pracownicy Tietoevry, ale poza godzinami pracy. To była jeszcze pandemia, więc firmy niekoniecznie chciały to robić, ale ostatecznie jak wydarzenie się już zmaterializowało, to akurat ograniczenia zostały cofnięte i było można się spotykać. Więc mieliśmy wsparcie od Tietoevry, potem dołączył Demant i tak się to rozszerzyło.
HUBERT TALER: Jest różnica między Konferencją a MeetUp’em, który jest zazwyczaj mniejszy, często organizowany w salach takich jak na początku my też się spotkaliśmy – było to w Hormonie – nie ma jednego spójnego programu, tylko są rzeczy, które ktoś chce pokazać ze swojej pasji. Konferencja jest większym wydarzeniem, poukładanym, z programem, tematami wystąpień…
ŁUKASZ ROSZAK: Zawsze miałem takie wrażenie, że region szczeciński zasługuje na dużą konferencję technologiczną. Dlatego że jesteśmy trochę na uboczu innych dużych miast jak Wrocław, Kraków, Warszawa, ale jednocześnie mamy tu bardzo dużo firm, które na świecie są rozpoznawalne. Mamy bardzo duży wpływ na to co robimy. Mamy blisko do Berlina. Więc wydawało nam się, że możliwe jest, by za kilka lat zrobić taką konferencję, że ludzie z Berlina będą na nią przyjeżdżać do Szczecina. No i w tym roku mamy prelegentkę z Berlina, więc zrealizowaliśmy swój kolejny cel (śmiech).
HUBERT TALER: Szczecińskość i lokalny patriotyzm podkreślamy nawet w nazwie: ZS zostało zaczerpnięte z kodu tablic rejestracyjnych aut przypisanego do Szczecina.
JOANNA DĄBROWSKA-SŁABY: Robimy to dla pasjonatów branży IT. Zależało nam na tym, żeby taka konferencja się pojawiła – na początku MeetUp, teraz już Konferencja. Zależało nam na networkingu i ogólnie na marce samej ZS BIT. Z założenia nie chodziło nam o rekrutacje czy tego typu działania – skupialiśmy się na tematach. Ale tą grupą docelową nie są jedynie informatycy, a ogólnie branża IT – ostatnio staraliśmy się, by były dwa tematy mocno techniczne i jeden bardziej z zakresu kompetencji miękkich, żeby zainteresować szersze grono odbiorców, także osoby od spraw biznesowych, zarządzania, prawa – nie tylko programowanie, ale szerzej.
ŁUKASZ ROSZAK: I robimy ZS BIT po prostu dla siebie, dla własnej satysfakcji. Dodałbym, że robiąc to dla siebie nie musimy jechać daleko (śmiech), żeby mieć fajną konferencję.
PAWEŁ ŻAL: Osobiście, jako prelegent i uczestnik konferencji, chciałem zobaczyć jak wygląda organizacja takich wydarzeń „od kuchni”. Wystąpiłem jako prelegent w 2021, a na najbliższej konferencji będę po raz trzeci konferansjerem.
Jakie jest zainteresowanie ZS BIT?
HUBERT TALER: Na pierwszym spotkaniu było 49 uczestników, 2 prelegentów, odbywało się w Hormonie – znanym szczecińskim klubie, który akurat w poniedziałki miał zamkniętą salę i ją nam udostępnił w zamian za to, że zamówiliśmy u nich poczęstunek. Czyli goście spotkania dostawali kupony (nazwaliśmy to „ZS BIT Coiny”!) i realizowali je w barze. Pamiętam, że uczestnicy deklarowali czy są zaszczepieni, przy wejściu trzeba było mieć maseczki. Natomiast teraz będzie 13 edycja, spodziewamy się ponad 100 osób. W bazie dotychczasowych uczestników mamy ponad 500 osób, co wydaje mi się całkiem sporą grupą.
Porównujecie się do innych tego typu wydarzeń?
HUBERT TALER: Trudno się porównywać z dużymi konferencjami, które mają szeroką kosztowną reklamę i gdzie się jedzie służbowo, gdzie spotyka się kilka tysięcy osób, w dużym obiekcie. Chociaż zdażyło się nam z Łukaszem występować na konferencji, gdzie byliśmy dwaj jako prelegenci i razem z widownią było nas … 10 osób! (śmiech), więc w przypadku ZS BIT nie jesteśmy ani mali ani duzi.
ŁUKASZ ROSZAK: Charakterystyczne dla nas jest to, że nigdy nie robiliśmy transmisji na żywo – to znaczy, że trzeba do nas fizycznie przyjść, poświęcić czas w zamian na treści, które pozna się na spotkaniu. I to jest dla nas dowodem i poczuciem wartości tego co robimy, że jest grupa zainteresowanych osób, które ten swój czas poświęcają i uczestniczą w konferencji.
PAWEŁ ŻAL: Dużą satysfakcję daje mi możliwość spotkania się z prelegentami i oczywiście ze znajomymi ze studiów, pracy czy kursów.
HUBERT TALER: Fajnie mieć satysfakcję patrząc na to, że ludzie przychodzą, są zainteresowani, spędzają razem czas, zadają pytania, jest networking przy tym też, jest okazja do spotkania znajomych, z którymi się pracowało kiedyś, albo będzie się pracowało wkrótce (śmiech). ZS BIT jest okazją do zawierania nowych znajomości, współpracy, okazji biznesowych, zawodowych.
A znacie takie historie, że ktoś dostał pracę albo zlecenie po konferencji dzięki udziałowi w niej?
HUBERT TALER: Nie wiemy o tym za wiele, bo też nie zachęcamy do jakiejś szczególnej rekrutacji podczas Konferencji. Ale jak ktoś się poznał na ZS BIT i potem miał w kontaktach, a potem dostał ofertę pracy, to takie sytuacje na pewno były. W sumie to jest dobre pytanie na ankietę! [po każdej edycji uczestnicy wypełniają krótką ankietę podsumowującą spotkanie, wyrażają opinie o prelegentach i doborze tematów – przyp.red].
Różne firmy są partnerami ZS BIT, zmieniają się z edycji na edycję, natomiast przy podmioty (Tietoevry, Demant i Technopark) są stale obecne Jak wygląda ich wsparcie?
HUBERT TALER: Ciągle szukamy partnerów konferencji, natomiast na te wymienione firmy możemy zawsze liczyć, chociażby dlatego, że są to nasze macierzyste firmy, gdzie pracujemy. Wspierają nas nie tylko finansowo, ale też organizacyjnie, bo możemy liczyć na pomoc naszych koleżanek i kolegów, którzy pracują przy Konferencji po godzinach, w czasie prywatnym, a to jest naprawdę ogromna pomoc. Firmy finansują zaplecze cateringowe, fundują gadżety. Nasze koleżanki i koledzy robią wiele rzeczy w weekendy, z pasji – na tym nam najbardziej zależy, bo sami to robimy z pasji. I zależy nam także na tym, by ZS BIT był niezależny jeśli chodzi o tematy, zapraszanych prelegentów – niezależny od firm, które konferencję wspierają, bo od tego zależy też wiarygodność takiej konferencji. Bo gdyby to było TIETOEVRY ZS BIT albo DEMANT ZS BIT, to taka konferencja zupełnie inaczej byłaby postrzegana.
ŁUKASZ ROSZAK: Firmy zyskują wizerunkowo na tym, że mogą się zaprezentować na ZS BIT, wystawić baner czy rollup, pokazujemy logosy naszych partnerów, mamy przygotowany pakiet działań dla sponsorów, ale nie obejmuje on ingerencji w program konferencji. Natomiast jeśli firma partnerska zaproponuje jakiegoś ciekawego prelegenta, z ciekawym tematem – co także wizerunkowo dla firmy jest cenne – to taką propozycję zawsze poważnie rozważamy. Promujemy ZS BIT w mediach społecznościowych i to też ma dla firm partnerskich znaczenie. W branży IT ludzie chętnie pracują w firmach, gdzie współpracownicy dzielą się wiedzą, potrafią inspirować, potrafią zainteresować projektem. Uczestnicząc w konferencji firmy zyskują taki właśnie wizerunek.
JOANNA DĄBROWSKA-SŁABY: Warto wspomnieć, że partnerami konferencji były firmy nie tylko z branży IT. Gościliśmy np firmę ubezpieczeniową, która oferowała produkt skierowany do pracowników w formule B2B, a taka forma zatrudnienia jest bardzo częsta w naszej branży. Innym przykładem jest kancelaria prawna, która specjalizuje się w obszarze technologicznym, reprezentowaniu klientów w sprawach związanych z IT, a to raczej wąska specjalizacja. Natomiast nie chodzi o prezentacje produktów i sprzedaż.

HUBERT TALER: Tak jak Asia wspomniała, nie jesteśmy chętni takim prelekcjom, które mają sprzedażowy charakter – że jakaś firma chce przyjść i pokazać jakiś swój produkt, opowiedzieć o nim. Wolimy zobaczyć coś od strony praktycznej – nawet jeśli ktoś będzie z takiej firmy, to niech to będzie inżynier, a nie sprzedawca, niech pokaże jakieś rozwiązanie, zastosowanie.
Jakie zbieracie opinie po każdej edycji? Jaki obraz wyłania się ze wspomnianych ankiet?
ŁUKASZ ROSZAK: Odbiór zawsze jest pozytywny, nie mieliśmy nigdy konferencji, która zebrałaby więcej batów niż pochwał. Duży rozstrzał jest w ocenach prelekcji – analizujemy to potem pod kątem tego czy prelegent był źle dobrany, czy temat był nietrafiony, czy to przez jakieś poślizg z czasem coś nie zagrało. Zawsze pytamy też o to co uczestników interesuje i muszę powiedzieć, że są odpowiedzi, które z rozmysłem ignorujemy (śmiech) – po prostu są wąskie technologicznie.
Zdarzały się negatywne oceny, bo ktoś chciał bardziej głębokiego potraktowania tematu, co byłoby zupełnie nieinteresujące dla szerszego grona odbiorców. A staramy się tak dobierać tematy, by zainteresowały możliwie wszystkich. Stąd w tym roku będą dwie ścieżki prelekcji równolegle, by można było wybrać to co komu bardziej odpowiada, co bardziej interesuje.
HUBERT TALER: Sami jesteśmy ciekawi jak to wypali – czy nie zbierzemy więcej negatywnych opinii właśnie za to.
I tu płynnie przechodzimy do wpadek. Co Wam nie wyszło? Co kiedyś było czymś stresującym i może nawet żenującym, a co dzisiaj możecie wspominać z humorem?
HUBERT TALER: Raz mieliśmy spotkanie w jakimś innym pubie – ale nie powiem nazwy, w każdym razie to nie był Hormon – i oni byli kompletnie nieprzygotowani, począwszy od rzutnika, przez stan toalet, a skończywszy na tym, że zabrakło im napojów w barze, włącznie z piwem. Twierdzili, że jakiś raper przyszedł i wszystko wypił (śmiech).
ŁUKASZ ROSZAK: Z ciekawostek wstydliwych, to chyba dwa razy zgubiłem dyplomy dla prelegentów. Na koniec każdej edycji prelegenci dostają od nas podziękowania w takiej formie, a dwa razy nie dostali właśnie dlatego, że je zgubiłem i nadal nie wiemy co się z nimi stało.
HUBERT TALER: Każda wpadka nas czegoś uczy. Przygotowanie każdej kolejnej edycji to jest projekt – więc wdrożyliśmy Project Management…
HUBERT TALER: … mamy lidera projektu każdej edycji oraz długą listę zadań. Każda wpadka uczy nas czegoś i ta lista się rozrasta. To mogą być nawet małe rzeczy – że raz zabrakło baterii w mikrofonach, to się pojawiła pozycja „sprawdzić czy mamy zapasowe baterie”.
Natomiast najwięcej takich wpadek to jest chyba na styku ludzkich oczekiwań i tego co my dostarczamy, bo lubimy eksperymentować, a ludzie się przyzwyczajają.
JOANNA DĄBROWSKA-SŁABY: Mieliśmy ostatnio wpadkę we wpadce, ponieważ share’owaliśmy ekran i zauważyliśmy, że nie ma napojów dla prelegentów, więc może im zaschnąć w gardle. I kolega na Teamsach napisał „Następnym razem woda”. Poszło to na cały ekran, więc dobrze że delikatnie to ujął (śmiech).
ŁUKASZ ROSZAK: Ale też jest to „niebezpieczny sport” bo na pierwszej prelekcji Paweł skończył w szpitalu, przed inną prelekcją koleżanka podobnie trafiła do szpitala. Paweł w drodze na MeetUp zwichnął kolano chyba i to tuż przed Hormonem na przejściu dla pieszych.
HUBERT TALER: W pierwszych edycjach dzieliliśmy się statystykami o poprzednich spotkaniach. W tych statystykach było kilka takich żartobliwych kategorii typu: ilość urlopów na żądanie we wtorek o konferencji. Afterparty przedłużało się czasami.

A co przygotowaliście w programie konferencji, która już w poniedziałek?
JOANNA DĄBROWSKA-SŁABY: Po raz pierwszy zaproponujemy dwie ścieżki prelekcji i większość z nich w języku angielskim. Głównie dlatego, że mamy prelegentkę, która mówi po angielsku, nie mówi po polsku i chcieliśmy, by mogła posłuchać też innych wystąpień.
HUBERT TALER: Trochę dyskutowaliśmy czy tak to zrobić, bo wcześniej prelekcje były zawsze po polsku. Jednak patrząc na inne konferencje, które odwiedzaliśmy i do których się porównywaliśmy, to sporo jest takich, gdzie obowiązuje język angielski, nawet w sytuacji, gdy i prelegent i publiczność są z Polski. Język angielski jest też trochę takim językiem IT. Często w międzynarodowych projektach Polacy piszą miale do siebie po angielsku, bo gdyby trzeba było do kogoś wysłać kopię tej korespondencji, to nie trzeba tej wymiany tłumaczyć potem. Więc myślę, że to się sprawdzi.
JOANNA DĄBROWSKA-SŁABY: Mamy też trochę zmian w cateringu, ale może o tym więcej nie powiemy, żeby była niespodzianka dla uczestników. Spodziewamy się, że przybędzie dużo osób. Jak zaczynaliśmy mieliśmy wystawione 50 biletów – spotkanie w Hormonie szacowaliśmy na tyle. Teraz wystawiamy po 140. Raz już przekroczyliśmy 100 osób uczestniczących w konferencji, tym razem też mamy nadzieję, że tyle będzie.
HUBERT TALER: Mamy też taką zmianę – napisałem zresztą o tym na LinkedIn – że konferencja nam się rozrasta, mamy więcej prelegentów, dlatego musimy podwoić cenę biletów. (śmiech) [przyp.red.: udział w konferencji jest darmowy – na stronie do rezerwacji bilety na ZS BIT kosztują 0 zł]
JOANNA DĄBROWSKA-SŁABY: Z ciekawostek warto wspomnieć o nazwach konferencji, bo są naprawdę ciekawe. Nazwy są takie „dzikie” trochę i ludzie się zastanawiają „co mają wspólnego?”. Natomiast my potrafimy sobie to zawsze wewnątrz zespołu wytłumaczyć. Dobudowujemy do tego jakieś wyjaśnienie, ale baaardzo dziwne. Teraz akurat jest łatwo, bo jest 13. edycja i jest „Lucky”. Ale były takie nazwy jak „Piekarnik”, „OdyseAI”, czy „Cumulus”. Numeracja jest zawsze w systemie binarnym, więc nawet jeśli ktoś zna ten sposób numeracji, to musi się chwilę zastanowić, żeby przeliczyć na system dziesiętny. To już jest taka nasza tradycja: dziwne nazwy, numeracja w systemie binarnym, specyficzna promocja w mediach społecznościowych.
HUBERT TALER: A z nowości to od dwóch edycji mamy „Lightning Talks” czyli takie krótkie wystąpienia w stylu TED – dzięki tej formie zdobywamy więcej prelegentów potencjalnych. Bo jak ktoś ma przygotować dłuższą prelekcję półgodzinną czy godzinną, to może go to trochę przytoczyć. Natomiast kiedy dajemy komuś wystąpić przed fajną publicznością i może mieć na to 5 minut – 10 minut maksymalnie – to się okazuje, że jest dużo chętnych. I taka nowość, która też stała się naszą tradycją, to współpraca z Dawcami Pixeli – szczecińską grupą pasjonatów starych komputerów i konsoli do gier, które oni przywracają do funkcjonowania, odnawiają. Wystawiają się u nas, można w przerwie pograć w stare gry, posłuchać o tych maszynach. Dla młodych ludzi to taka ciekawostka, a dla starszych to wspomnienia z dzieciństwa, sentymentalna podróż. Ale miło popatrzeć jak ludzie w przerwie grają sobie wspólnie, czasem zostają po konferencji i rozmawiają.
Czy tematyka AI zdominuje ZS BIT i inne konferencje IT?
JOANNA DĄBROWSKA-SŁABY: To oczywiście dominujący temat w branży, ale staramy się, by tematyka prelekcji była różnorodna.
HUBERT TALER: Mieliśmy w tytule jednej edycji sztuczną inteligencję „OdyseAI”. Temat pojawia się siłą rzeczy bardzo często. Mamy taki segment na początku każdej ZS BIT z podsumowaniem wydarzeń w naszej branży od poprzedniej edycji (nazywamy to „pudelek”) i tam AI jest wiele razy wspominana. W najbliższej edycji będziemy mieli na pewno przynajmniej jedno wystąpienie o AI, a być może nawet dwa. Ale nie będę spoilerować. (śmiech).
JOANNA DĄBROWSKA-SŁABY: W agendzie mamy oprócz tego trzy lightning-talks. Będzie jedno wystąpienie o zagadnieniach managerskich, a więc bardziej od strony kompetencji miękkich. I po raz pierwszy zaczynamy o 17:30.
HUBERT TALER: Tak, i to jest dowód, że wsłuchujemy się w głos naszych uczestników.

ZS BIT – Szczecińska Konferencja IT już w najbliższy poniedziałek, 25 listopada, w Technoparku Pomerania w Szczecinie. W imieniu organizatorów serdecznie zapraszamy. Szczeciner.pl jest patronem medialnym tego wydarzenia.