Sytuacja wokół Pogoni Szczecin robi się coraz bardziej napięta. Piłkarze klubu nadal nie chcą trenować, klub coraz bardziej tonie w długach (te wynoszą 53 mln zł), a prezes Jarosław Mroczek nadal przebywa na urlopie.
Atmosfera tylko zgęstniała po zerwaniu rozmów z Alexem Haditaghim, który według weszlo.com zdążył już zintegrować się z zawodnikami, a ci zobaczyli w nim, podobnie jak wielu kibiców, nadzieję na lepsze jutro i wyjście z patowej sytuacji. Marzenia prysły jak bańka mydlana wraz z twardym stanowiskiem zarządu, że proponowane przez kanadyjskiego biznesmena rozwiązania są dla niego nie do przyjęcia.
Innym z kluczowych powodów jest brak porozumienia z Fabryką Papieru „Kaczory”, która nie zgodziła się na prolongatę spłaty zadłużenia oraz – zdaniem Hadithagiego – brak transparentności Pogoni o pełnym zadłużeniu. A to jest naprawdę wysokie – wynosi ono 53 mln zł, a na nie składają się również zobowiązania od innych wierzycieli.
Przepalanie pieniędzy w „mistrzowski” sposób
Dlaczego klub szczycący się dobrą kadrą, okazałym stadionem i wierną publicznością dorobił się długów w takiej, a nie innej wysokości? Jerzy Chwałek z portalu WP Sportowe Fakty dotarł do drugiego dna problemu – umiejętności niesamowitego przepalania pieniędzy przez zarząd.
– Klub korzysta z nowego stadionu, ma trzecią najlepszą średnią frekwencję w minionej rundzie (18,2 tys.). W ostatnich pięciu latach Pogoń zarobiła ponad 20 mln euro na transferach piłkarzy, a miasto choćby w 2024 wsparło ją kwotą 7 mln zł. Tyle że w Pogoni potrafią przepalać pieniądze jak mało gdzie. W sezonie 2021/22 wydano na prowizje dla menedżerów 9,5 mln zł. Odstawionemu na bok i trenującemu w rezerwach Dante Stipicy będzie płaciła do czerwca 2026 roku 70 tys. zł miesięcznie. Zbliżone kwoty zarabiają leczący się ciągle Danijel Loncar (1 minuta na boisku w całej rundzie) oraz dający niewiele drużynie Joao Gamboa. Wątpliwości finansowe budzą wysokie sumy jakie Pogoń wypłaca firmom za organizację meczów oraz sprzątającej po meczu – pisze Chwałek.
Skoro już mowa o zarobkach, to austriacki obrońca Benedikt Zech, który odszedł z Pogoni przed rozpoczęciem przygotowań do rundy wiosennej, zarabiał 140 tys. zł miesięcznie. A jakie były rezultaty jego gry? Proszę bardzo: 174 spotkania, 1 bramka i 3 asysty.
Strajk w cieniu obozu przygotowawczego
Przypomnijmy również, że pomimo udanego przejścia testów i badań medycznych „Portowcy” od soboty nie trenowali na murawie szczecińskiego stadionu. Wszyscy, z wyjątkiem Alexa Gorgona i Kamila Grosickiego, nadal nie chcą komentować całej sprawy, ale mimo tego we wtorek 30 zawodników wyruszyło na zgrupowanie do Belek.
Jakby tego było mało, od dłuższego czasu Pogoń pozbywa się wartościowych zawodników. Wspomnieliśmy o odejściu Zecha, a teraz występuje realne zagrożenie pożegnania z innymi wartościowymi piłkarzami, w tym napastników Efthymisa Koulourisa i Patryka Paryzka oraz Linusa Wahlqvista. Marną pociechą w sytuacji, w której nie ma poważnych i realnych wzmocnień, będzie powrót Tomasza Grzegorczyka do „Dumy Pomorza”. Tymczasowy trener Arki Gdynia, który wywindował ją na szczyt Betclic 1. Ligi w rundzie jesiennej obecnego sezonu, został członkiem sztabu szkoleniowego, a zarazem współpracownikiem Roberta Kolendowicza. Kontrakt, który podpisał, będzie obowiązywać przez 1,5 roku.
Kibice są zaniepokojeni
Jak już pisaliśmy w sobotę, sympatycy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Kibiców Pogoni Szczecin „Portowcy”, wydali oświadczenie, w którym nie tylko martwią się sytuacją wokół klubu, ale również domagają się szczegółowych wyjaśnień od zarządu oraz realnego planu wyjścia z kryzysu. Te oczekiwane są podczas specjalnej konferencji prasowej zwołanej na 21 stycznia.
– W obecnej sytuacji jednak nie możemy dłużej milczeć, niezbędny jest szeroki dialog oraz pilne zmiany. […] Skończył się czas oświadczeń, bezczynności oraz bliżej niesprecyzowanych planów snutych w zaciszu gabinetów. Zrzucanie winy na sytuację polityczną, covid, wojnę, dziennikarzy czy kibiców może powodować – co najwyżej – wzruszenie ramion oraz uśmiech politowania. Bezczynność, bezwład oraz oczekiwanie na zewnętrzny podmiot – przy niewystarczającej dbałości o obecnych partnerów klubu, to z pewnością nie jest ścieżka, która doprowadzi do rozwiązania obecnych problemów oraz fatalnej sytuacji w klubie i wokół niego. Tak to Wy, władze Pogoni, gotowe do niedawna wręcz na kolanach czekać na lotnisku na „inwestora” doprowadziłyście klub do potężnego zadłużenia w czasach jego największego prosperity, kiedy do niedawna trybuny nowego stadionu wypełnione były na każdym meczu fanami. Przy rekordowej sprzedaży koszulek, szerokiej rzeszy państwowych oraz prywatnych sponsorów oraz sprzedaży piłkarzy za przeszło 20 milionów euro na przestrzeni ostatnich lat! – biją na alarm kibice.