Home Felietony  O barze mlecznym smutna historia
Felietony 

O barze mlecznym smutna historia

1.6k
o barze mlecznym smutna historia
fot Facebook (Szczecin się zmienia)

Jedno z legendarnych miejsc na gastronomicznej mapie Szczecina, relikt PRL, chyba zniknie już bezpowrotnie. Chodzi o bar mleczny Zacisze na Niebuszewie, który został zamknięty trzy lata temu, a teraz ma trafić na komorniczą licytację. Powiększy się więc lista „poległych” lokali gastronomicznych w stolicy Pomorza Zachodniego. I tylko niektórzy wspominać będą smak tamtejszych „ruskich”, „mielonego” z „zasmażaną”, „kopytek” „leniwych”, czy zupy owocowej.

Wielu z nas na pewno pamięta pewien wielki przebój Wojciecha Gąsowskiego. Jego strawestowana treść mogłaby może zabrzmieć tak:

„bum bum bum bum… bum bum… bum bum… bum uuu uuu… bum bum bum bum… bum bum… bum bum.. uu uu uu uua Gdzie się podziały te bary mleczne niezapomniane/Elvis, Sedaca, Speedy Gonzales nie jedli tam wcale/Pod nosem talerz, „ruskie”, „leniwe”, pomidorowa i Ty/Same przeboje mlecznego baru tak bardzo chciało się żyć/Gdzie się podziały te bary mleczne/Gdzie te potrawy, gdzie tamten świat/Gdzie się podziały tamte wspomnienia/Tamtych szalonych wspaniałych lat”.

Bar mleczny – według definicji (Wikipedii, a jakże) „samoobsługowe, bezalkoholowe, ogólnodostępne zakłady masowego żywienia, sprzedające całodziennie posiłki mleczno-nabiałowo-jarskie. Polski rodzaj baru szybkiej obsługi, który upowszechnił się w okresie międzywojennym i później, w okresie powojennym. Bary mleczne były podobne w działaniu do dzisiejszych jadłodajni, ale oparte na kuchni tradycyjnej. Nazwa baru pochodzi od przewagi dań mlecznych. W jadłospisie występowały także potrawy oparte na jajkach (np. omlety), kaszach, czy mące (np. pierogi), a znacznie rzadziej mięsne. (…) Ich rozwój nastąpił w latach PRL-u. Większość z nich należała do Spółdzielni Spożywców „Społem”. Dlatego logo tej firmy znajdowało się na barowych talerzach i kubkach „z grubej ceramiki z niebieskimi obwódkami, często wyszczerbione. Do tego „sztućce z odlewu aluminiowego, stoliki z blatami z laminatu bez obrusów i krzesła o konstrukcji spawanej z prętów stalowych. Bary mleczne charakteryzowały i  charakteryzują niskie ceny dań, często trzykrotnie niższe niż ceny tych samych dań w restauracjach”. 

Wielu młodym dziś bar mleczny kojarzy się chyba najczęściej z tym z „Misia” Stanisława Barei – ze sztućcami na łańcuchach i stalowymi miskami przykręconymi do stołu. Tak źle jednak nie było. Mimo przekształceń gospodarczych i politycznych pewna liczba takich placówek działa do dziś. Można w nich spotkać, oprócz ludzi, których bieda naprawdę przycisnęła, również tych, którym się w życiu finansowo poszczęściło. Stołują się tam przedstawiciele wszystkich profesji, często przy jednym stole można zobaczyć np. przestępcę, prawnika i policjanta, ucznia i nauczyciela, studenta i wykładowcę uniwersyteckiego. Ot, taka uroda baru mlecznego. Dla cudzoziemców to jedna z atrakcji miasta. Dla wielu sporo smakowitych wspomnień.

Również w Szczecinie. Najsłynniejszy bar mleczny, to oczywiście „Turysta” m.in. ze swoim sztandarowymi pozycjami – barszczem ukraińskim i fasolką po bretońsku. Do tego „Kopytko” oraz „Kogel – mogel”. To te kultowe. Wśród nich znajdowało się także „Zacisze” na Niebuszewie. Jak twierdzą niektórzy z korzystających z tego lokalu, został on zamordowany. Tak, tak, to nie przesada. Narzędziem mordu okazał się remont drogi tuż przy barze, który trwał przez bardzo długi czas. Kłopoty z dostępem do tej gastronomicznej oazy oraz pandemia zrobiły swoje. Klientów brakowało, długi miały rosnąć. Najpierw „Zacisze” zamknięto, a teraz czeka go licytacja komornicza. Pod młotek pójdzie lokal o powierzchni 275 m2, znajdujący się na parterze kamienicy z 1926 roku, m.in. z salą konsumpcyjną i kuchnią. Wartość nieruchomości oszacowano na 629 tys. zł. Cena wywoławcza – 471 750 zł. Tak oto, chyba bezpowrotnie, zniknie jedna z legend gastronomicznego Szczecina. Chyba, że lokal kupi ktoś, kto będzie chciał kontynuować taką działalność. Ale czy w formie klasycznego baru mlecznego? 

Początek tego smutnego materiału był śpiewający, to i koniec będzie w podobnym stylu.  No bo w tym miejscu idealnie zabrzmiałaby strawestowana wersja innego polskiego przeboju – Ireny Santor „Już nie ma dzikich plaż”, czyli… „Już nie ma barów tych, w których jadały tłumy/Gdy głodny zmierzałem tam, wiedziałem, że wydam małe sumy/Już nie ma barów tych, w których „leniwe” wzbudzały radość/ Niejedna znikła twarz i wielu przejadło tam swą młodość, swą młodość”.

Powiązane artykuły

tatuaż za bilet, czyli jak właściciel pogoni wymyślił nowe "ciało za lojalność"
Felietony 

Tatuaż za bilet, czyli jak właściciel Pogoni wymyślił nowe „ciało za lojalność”

No i mamy to. Marketing sportowy w Polsce właśnie wszedł w nowy,...

„znachora” nam zabrali!
Felietony 

„Znachora” nam zabrali!

To zniewaga dla Polski, to policzek dla narodu, to zamach na tradycję....

nowa „lalka” i „trędowata”. to może w szczecinie ?
Felietony 

Nowa „Lalka” i „Trędowata”. To może w Szczecinie ?

Moda na nowe wersje filmowych hitów, które powstały na motywach dzieł polskiej...

wielkanoc bez majonezu? w polsce to nie do pomyślenia!
Felietony 

Wielkanoc bez majonezu? W Polsce to nie do pomyślenia!

Zbliża się Wielkanoc – czas zadumy, tradycji i… majonezu. Nie oszukujmy się...