Pierwsza myśl: wybuchła wojna. Inni po prostu narzekają, że obudził ich alarm. Dziś w nocy w Ikei włączył się alarm, nakaz ewakuacji było słychać praktycznie na całych Pomorzanach.
Na razie nie wiadomo, co było powodem włączenia się alarmu i wezwania do ewakuacji w Ikei.
Rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej, mł. bryg. Tomasz Kubiak uspokaja: nie doszło tam do żadnego zdarzenia, które mogłoby zagrażać bezpieczeństwu, a co za tym idzie, straż pożarna nie miała powodu do interwencji.
– Czasami się już tak w centrach handlowych zdarza, że te alarmy się włączają – komentuje Tomasz Kubiak.
Tymczasem mieszkańcy Pomorzan są zdezorientowani i jak wskazują w licznych komentarzach w social mediach, to nie pierwszy raz, kiedy alarm w Ikei się włącza. Uruchomienie się nakazu ewakuacji jest słyszane prawie w całej dzielnicy miasta. Jednych to budzi, inni narzekają, że tego typu komunikat może wprowadzać w błąd. Nadawany jest w języku polskim i angielskim, jest trudny (niewyraźny) do zrozumienia i można to w pierwszej chwili odebrać jako ostrzeżenie „wybuchu wojny”.
Czy to ćwiczenia? A może wadliwie działająca instalacja alarmowa?
– Z informacji uzyskanych ze sklepu potwierdzam, że w nocy z 22 na 23 lipca zostało przeprowadzone praktyczne sprawdzenie organizacji oraz warunków ewakuacji – tłumaczy Aneta Gil, z biura prasowego Ikei. – W IKEA bezpieczeństwo pracowników, klientów, odwiedzających oraz zasobów, traktujemy priorytetowo, dlatego ćwiczenia ewakuacyjne są stałym elementem w naszych kalendarzach operacyjnych. Przepraszamy mieszkańców i mieszkanki Szczecina z powodu zaistniałych niedogodności tej nocy – tłumaczy.