Jeśli myślicie, że rynek pracy jest w kryzysie, to najwyraźniej nie wszyscy stracili zapał do działania. Oto historia dwóch panów, którzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce – dosłownie. W środku nocy, na placu budowy w Szczecinie, odbywała się niezwykle „dynamiczna” akcja, niestety o wątpliwych podstawach prawnych.
Dwóch zamaskowanych profesjonalistów od „alternatywnego pozyskiwania narzędzi” postanowiło zrealizować swój własny program rozwoju gospodarczego. Ich plan był prosty – jeśli budowlańcy zostawiają sprzęt w kontenerach, to chyba chcą się nim podzielić, prawda? W końcu kto bogatemu zabroni?
Los jednak miał inne plany, bo ich pełna zaangażowania praca – czyli wyciąganie odkurzaczy, szlifierek i wyrzynarek – przyciągnęła uwagę policji. Może gdyby panowie postawili na cichsze narzędzia, a nie takie, które brzmią jak koncert na metalowe piły, historia miałaby inne zakończenie.
Nie zdążyli nawet wyszeptać do siebie klasycznego „spadamy!”, bo mundurowi pojawili się szybciej, niż promocja na zestawy elektronarzędzi w markecie budowlanym. Próba ucieczki? Owszem, ale jak się okazało – policjanci mieli lepszą kondycję.
Teraz nasi bohaterowie zmierzą się z perspektywą nawet 10 lat „przymusowego urlopu” w zakładzie, gdzie niestety nie przewiduje się dostępu do wyrzynarek i szlifierek. Policja, jak zwykle, pokazała klasę, a my możemy spać spokojnie – przynajmniej do momentu, aż kolejni domorośli „fachowcy” nie uznają, że noc to świetna pora na realizację własnych projektów budowlanych.
Morał z tej historii? Jeśli chcecie sprzęt – może jednak warto wybrać się na legalne zakupy. Chyba że planujecie karierę w więziennym warsztacie stolarskim.
