Dziś Zakład Unieszkodliwiania Odpadów, kiedyś plaża, klub wioślarski o restauracja. Waldowshof, czyli nieistniejące kąpielisko nad Duńczycą odsłania kolejne karty historii. Ponad 120 lat temu na tym terenie działał „gartenlokal”, czym był i jakie skarby udało się tam odnaleźć?
Pod koniec XIX w. do Walddowshof można było dotrzeć tylko łódką, promem lub żaglówką. Podróż do Szczecina zajmowała 20 min. Właśnie w tamtym czasie działała tam restauracja, plaża i miejsce wypoczynkowe. Dziś to tereny należące do Ecogeneratora, na których znaleziono fragment nienaruszonego muru a nawet filiżanki.
Akcję poszukiwawczą i prace prowadził Paweł Ziątek, współtwórca portalu „Szczecin znany i historyczny”
– Dowiedzieliśmy się kto to założył, dlaczego, jak powstało to miejsce . Udało się zrealizować wszystkie zamierzone cele. Nazwa jest dość podobna do określenia „leśny dwór”, chociaż początków był to obiekt rolniczy. Jednak nazwa nie pochodzi od określenia „waldhof”, bo powiązana jest z nazwiskiem założyciela – o nazwisku Waldow. Sprzedawano z niego siano, drewno i wypasano zwierzęta. Wzmiankę o tym znajdziemy w prasie, gdzie wspominano o możliwości zakupu takich towarów w budynku, który stałby dziś przy Morskim Centrum Nauki. Potem zostało to miejsce sprzedane i powstała tam restauracja z ogrodem. Później rozbudowano obiekt o budynki przeznaczone dla klubu wioślarskiego, pływackiego i obok powstała również plaża miejska – mówi Paweł Ziątek.
Ciekawostką jest, że to miejsce opisywały już przewodniki miejskie z 1912 roku.
– Najtrudniej jest ustalić co się stało z samym budynkiem w 1945 roku. Nie ma na ten temat żadnych informacji, źródeł. Budynek widać został rozebrany i zniszczony – dodaje Paweł Ziątek
Poszukiwania nie były łatwe, bo to tereny podmokłe. Mimo to udało się odnaleźć fragment muru i pozostałości po budynku restauracji, który można znaleźć na starych szczecińskich pocztówkach. Poszukiwacze odnaleźli też stare szkło, pokale, puchary, świeczniki, filiżanki porcelanowe.
W opracowaniu Pawła Ziątka przeczytamy też ciekawostki dotyczące tego miejsca:
– Ciekawostka pojawia się w roczniku szkoły König-Wilhelm-Gymnasium z 1904-1905 roku (kompleks dzisiejszego Rektoratu Uniwersytetu Szczecińskiego), gdzie mowa że uczniowskie koło muzyczne obchodziło swój letni festiwal w Podjuchach, a następnie 10 września rozegrano zawody wioślarskie na kanale Duńczyca–Parnica z poczęstunkiem i kawą w Waldowshof. O istniejącym tu „gartenlokal”, czyli lokalu z ogrodem i wypoczynkiem wspominają przewodniki miejskie oraz te opisujące okolicę z 1912 roku. W 1911 roku prasa donosiła, że z okazji Dnia Małgorzaty i Dnia Kwiatów parowce udające się w podróż w kierunku Gocławia, Golęcina oraz Podjuch będą również cumować przy Waldowshof – miało to miejsce w pierwszych dniach maja. Niestety, kolejne detale pochodzące z prasy dotyczące okolic Waldowshof są tragiczne – 5 sierpnia 1911 roku prasa donosiła, że 4 sierpnia rano w Duńczycy (Dunzig) obok opisywanej lokalizacji znaleziono ciało noworodka, jakie mogło znajdować się w wodzie od 3-4 dni.
Autor opracowania już przygotowuje kolejne. To między innymi odpowiedzi na pytania co się stało z nieistniejącą już miejscowością „Duchowo” koło Polic, z której dziś pozostało zaledwie kilka kamieniczek. Ale to wyzwanie duże, dlatego na wyniki tych poszukiwań musimy jeszcze poczekać.