Tego nikt się nie spodziewał: w Teatrze Polskim do najlepszego spektaklu dekady nie są potrzebni nawet aktorzy. Główne role odgrywają dyrektor i samochodowy dealer. Ta historia przejdzie niewątpliwie do historii, pokazując, jak postępować nie wolno i nie tylko ze względu na wizerunek, ale tak po prostu – z przyzwoitości.
„Bareja wiecznie żywy” – tym dość popularnym sloganem można określić absurdalną sytuację, do jakiej dochodzi w Teatrze Polskim w Szczecinie. Już po pierwszym epizodzie można było odnieść wrażenie, że gorzej być nie może… okazało się po chwili, że jednak może i się wydarzyło. I kiedy wszyscy sądzili, że absurd sięgnął dnia, to okazało się… że wcale nie i może być jeszcze bardziej żenująco. Aż strach pomyśleć, co pod teatrem wydarzyć się jeszcze może… ale po kolei.
Ten spektakl to saga – aktywista nazywa to „Dziadami”
We wrześniu znany aktywista, Szymon Nieradka, piętnujący naganne zachowania kierowców ujawnił patologiczne zachowanie pod Teatrem Polskim. Tam ani widzowie, ani pracownicy teatru za nic mieli przepisy ruchu drogowego. „Niech mnie pan nie denerwuje przed spektaklem” – mówili aktorzy. STOP CHAM upublicznił film spod szczecińskiego teatru, który pokazał oblicze „ludzi kultury”.
Kiedy oczekiwano, że ludzie związani ze szczecińską kulturą, łącznie z dyrektorem teatru, podejdą do tematu z pokorą i przeproszą, stała się rzecz niewiarygodna. Żeby „zalegalizować” patologię w parkowaniu, jak pokazał to Szymon Nieradka, zamalowane zostały koperty na miejscach dla osób z niepełnosprawnościami. Jakby tego było mało, usunięto oznakowanie – a jeden znak drogowy dosłownie wycięto wraz ze słupkiem – żeby nie można było karać kierowców łamiących zakazy.
Ludzie (nie)kultury i parkingowe afery. Takie zachowanie budzi niesmak i wstyd
Teraz okazuje się, że chodziło o to, by pod budynkiem teatru, tuż przy samym wejściu można było parkować auta dealera samochodowego. Teatr i przedsiębiorstwo tłumaczą to „współpracą”. Trudno sobie jednak dziś wyobrazić gorszy PR i co gorsza – sytuacja pokazuje, że ludzi kultury, od których wszyscy powinniśmy oczekiwać bardziej postaw do naśladowania, zgubiła arogancja.
Oni są z tego dumni
Z dumą ogłaszamy wyjątkową współpracę naszego teatru z Land Rover Bońkowscy British Auto ‼️
Jesteśmy podekscytowani, że możemy połączyć siły z autoryzowanym dilerem ekskluzywnej marki brytyjskich samochodów. Ta współpraca to spotkanie magii teatru z pasją do motoryzacji, które z pewnością przyniesie wyjątkowe projekty i niezapomniane chwile. Bądźcie z nami, bo zapowiada się coś naprawdę niezwykłego!
Ten post na FB Teatru Polskiego rozwścieczył mieszkańców Szczecina. Bo o ile należy chwalić taką współpracę w zakresie wspierania kultury, to wątpliwej jakości decyzje o zmianie organizacji ruchu, by dealer mógł swobodnie parkować tam, gdzie przed chwilą był zakaz, budzi wątpliwości natury etycznej.
Tu ponownie była okazja do autorefleksji, ale odpowiedzią na krytykę było… absurdalne oświadczenie.
Oświadczenie
W imieniu Prezesa Zarządu Bońkowscy British Auto Sp. z o.o. – Michała Stoltmanna oraz Dyrektora Teatru Polskiego – Adama Opatowicza, wyjaśnienie kwestii użytkowania chodnika przy budynku Teatru Polskiego.
Pragniemy wyraźnie podkreślić, że nasze działania są zgodne z prawem.
Chodnik przylegający do budynku Teatru Polskiego w Szczecinie nie znajduje się w pasie drogi publicznej, a parkowanie samochodów marek Range Rover na tym terenie, podczas akcji promocyjnych Bońkowscy British Auto, odbywa się na podstawie odpowiednich ustaleń i umowy zawartej między Bońkowscy British Auto a Teatrem Polskim, podpisanej 1 czerwca 2024 roku.
Wskazujemy, że chodnik przy drodze jest chodnikiem wzmocnionym – nawierzchnia została zaprojektowana i wykonana z myślą o obciążeniach dla pojazdów poruszających się po drogach publicznych, czyli dla pojazdów o maksymalny nacisku osi 100 kN/oś dla obciążenia ruchem KRI1 w okresie 20 lat eksploatacji. W ramach wyjaśnienia jest to 100kN – 10 t na oś.
Grupa Bońkowscy, od lat nosząca zaszczytne miano Mecenasa Kultury i Sztuki miasta Szczecin, z dumą wspiera najważniejsze instytucje kultury w regionie, w tym Filharmonię Szczecińską, Operę na Zamku, Willę Lentza, a obecnie również Teatr Polski. Współpraca ta wynika z głębokiego przekonania o wartości kultury i sztuki, które są nieodłączną częścią naszego DNA.
Zapewniamy, że wszelkie działania podejmowane są w najlepszej wierze, w pełnym poszanowaniu obowiązujących przepisów prawa.
Z wyrazami szacunku,
Prezes Zarządu Bońkowscy British Auto
Dyrektor Teatru Polskiego
I choć władze teatru nie mają sobie nic do zarzucenia – przynajmniej według oświadczenia – to komentarze pod owym oświadczeniem w social mediach zostały… wyłączone.
Szymon Nieradka punktuje zachowanie dealera i dyrektora teatru:
– (…) działania Dyrekcji doprowadziły do powstania nieprawidłowej, oraz niezgodnej z projektem organizacji ruchu, która wprowadza kierowców w błąd. (…) Obawiam się także, że informacja o wzmocnieniu nawierzchni do parametrów pozwalających parkować 20 tonowe pojazdy na chodniku nie jest prawdziwa. Parametry te ma zapewne brukowana droga dojazdowa. Chodnik przed Teatrem ma już ślady zużycia i nierówności, pomimo, że parkują na nim samochody osobowe o dziesięciokrotnie mniejszym nacisku na oś. (…) Szanuję niezależność artystyczną instytucji kultury od finansującego go ze środków publicznych Marszałka Województwa. Jednak w tej sprawie mówimy o łamaniu przepisów w sprawach nie mających żadnego związku ze swobodą działalności artystycznej.
Politycy bronią arogancji
Politycy związani z lokalną władzą (Teatr Polski jest instytucją kultury Urzędu Marszałkowskiego) bronią teatru tłumacząc, że przecież dealer wspiera kulturę. Owszem – wspiera i za to należy mu się szacunek – ale wspierać można w kulturalny sposób. W sposób, który nie rodzi wątpliwości etycznych.
Etyka w świecie kultury to temat delikatny, szczególnie gdy na pierwszy plan wychodzi relacja instytucji z polityką i prywatnymi sponsorami. Sytuacja, w której politycy bronią kontrowersyjnych działań czy decyzji teatru, wprowadzając przy tym argumentację dotyczącą wsparcia finansowego ze strony zewnętrznego darczyńcy – tutaj dealera – budzi naturalne wątpliwości. Owszem, darowizny i patronaty są nieocenione dla funkcjonowania kultury, ale sposób, w jaki to wsparcie jest realizowane, ma równie duże znaczenie.
Kultura, jako przestrzeń wspólna, powinna wyróżniać się nie tylko jakością artystyczną, ale również odpowiedzialnością i przejrzystością. Gdy zatem pojawiają się okoliczności, które mogą budzić etyczne dylematy rodzi się pytanie, jak tego typu patronaty wpływają na wizerunek instytucji i jakie standardy etyczne są respektowane. Ważne jest, aby takie wsparcie było realizowane w sposób, który nie rzuca cienia na wizerunek instytucji kultury i nie prowadzi do uprzywilejowania darczyńcy w sposób odbierany jako przejaw arogancji czy dominacji.
Kultura to nie tylko twórczość i spektakle, ale także fundamenty, na których opiera się wzajemny szacunek i troska o wspólne dobro. Tu ewidentnie tego zabrakło. Wygrała arogancja.
Dziś można śmiało stwierdzić, że dyrektor Teatru Polskiego wraz z dealerem samochodowym stworzyli dzieło dekady. Dramat, do którego nie są nawet potrzebni aktorzy.