Broń, naszyjniki, tarcze czy oszczepy – takie przedmioty z epoki brązu odnalezione podczas nielegalnych poszukiwań zatrzymali zachodniopomorscy policjanci. Teraz skarb jest w rękach konserwatora zabytków, który zdecyduje co dalej. I po raz kolejny, przy okazji takich znalezisk, policja przypomina, że w Polsce nie wolno prowadzić poszukiwań archeologicznych „na własną rękę”, a archeolodzy apelują, że taka samowolka to utrudnianie badań.
Znaleziony skarb to ponad 100 zabytków. Między innymi 30 naszyjników z brązu i kilka przedmiotów ze srebra. A do tego broń, umba tarcz, sierpy czy groty oszczepów z brązu.
Przedmioty te zostały znalezione podczas nielegalnych poszukiwań, później ktoś podrzucił je pod siedzibę stowarzyszenia zajmującego się historią ziemi gryfińskiej. Stowarzyszenie przekazało całość skarbu archeologom Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Szczecinie.
Skarb został odkryty podczas nielegalnych poszukiwań co oznacza, że nielegalnie też został wydobyty z ziemi. A w trakcie wydobywania – uszkodzono niektóre elementy, bo np. sprawców nie interesował gliniany garniec, który został rozbity i który zostawili w miejscu odnalezienia.
– To jest błąd, który popełniają amatorzy. Wyciągają błyskotki, a nie patrzą ani na miejsce, ani nawet nie zabrali tej urny, w której to było zdeponowane. Gdyby mieli pozwolenie na poszukiwania, gdyby znaleźli zabytki I zawołali wówczas konserwatora sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Zabytki byłyby wtedy wyjęte profesjonalnie z ziemi z opisaniem głębokości – a znalazcy mogli by wtedy liczyć po pierwsze na nagrodę ministra, po drugie mogli by się tym wszędzie chwalić – mówi nadkom. Marek Łuczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Zamiast jednak glorii I chwały poszukiwania policji. Sprawa bulwersuje przede wszystkim archeologów. Tematem znaleziska zainteresował się Marcin Michalski, archeolog z Poznania, na co dzień zajmujący się przestępczością przeciwko zabytkom.
– Jest to niestety zjawisko bardzo powszechne w Polsce. Ta sytuacja z okolic Gryfina pokazuje jak groźne dla dziedzictwa kulturowego są takie nieodpowiedzialne zachowania. Przede wszystkim nie wiemy skąd te zabytki pochodzą, a to jest kluczowa informacja w badaniach archeologicznych. Po drugie nie znamy kontekstu bezpośredniego, czyli nie wiemy dokładnie: na jakiej głębokości, w jakim naczyniu, w jakim sąsiedztwie, w jakim układzie zostały te zabytki pierwotnie zdeponowane. One zostały po prostu wykopane. Dlatego z punktu widzenia naukowego te przedmioty nie mają niestety już wartości – mówi Marcin Michalski, archeolog specjalizujący się w przestępczości przeciwko zabytkom.
Zabytki zostały przewiezione do siedziby Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Szczecinie. A ten zdecyduje gdzie trafi skarb, kiedy zakończy się postępowanie. Konserwator złożył też zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez nieznanych sprawców, którzy znaleźli skarbiec przy użyciu wykrywaczy metalu. Samozwańczym archeologom grozi teraz do 8 lat pozbawienia wolności. Sprawców, ale także dokładnego miejsca, gdzie skarb znaleziono poszukuje gryfińska policja.
– Osoba, która w poprzednim tygodniu przekazała Towarzystwu Miłośników Historii Ziemi Gryfińskiej z siedzibą przy ul. Sprzymierzonych skarb z epoki brązu, proszona jest o wskazanie dokładnego miejsca jego znalezienia. Jest to bardzo istotne z uwagi na konieczność odtworzenia kontekstu archeologicznego. Koordynaty GPS lub wskazanie miejsca może się odbyć anonimowo – apeluje gryfiński społecznik, Piotr Piznal.