„Zaczęłam tworzyć muzykę w wieku 13 lat, zafascynowana poetyką tekstów Anity Lipnickiej i subtelnością z jaką opowiada ona świat poprzez muzykę” – mówi Kashia Vega, artystka pochodząca ze Szczecina, ale mieszkająca od lat w Berlinie. W Rozmowie z nami zdradza, dlaczego zamieniła stolicę Pomorza Zachodniego na stolicę Niemiec i o publiczności, która bez względu na nację, zawsze chce w muzyce emocji!
Przez wielu jesteś postrzegana jako szczecińska artystka, ale przecież mieszkasz i tworzysz w Berlinie. Dlaczego akurat tam?
– Choć mieszkam i tworzę w Berlinie, moje serce wciąż jest związane z Szczecinem, skąd pochodzę i gdzie rozpoczęłam swoją muzyczną drogę. Po maturze wyjechałam do Berlina na studia, a teraz łączę życie artystki z pracą na arenie międzynarodowej na rzecz kobiet. Szczecin nieustannie inspiruje moją twórczość: moja nadchodząca płyta KROPLA powstała głównie w języku polskim, z udziałem szczecińskich muzyków i objęta została Patronatem Honorowym przez Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego, a ja nadal czuję się szczecinianką.
Berlin urzekł mnie swoją wielokulturowością, łączącą różne tradycje, języki i kultury, oraz nowoczesną architekturą z historycznymi świadectwami przeszłości. To energetyczne, kosmopolityczne miasto jest także pełne zieleni i jezior. Uwielbiam Berlin za jego muzyczną otwartość, gdzie różnorodne gatunki spotykają się w unikalny sposób. To miejsce, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od tego, czy jest miłośnikiem klasycznych symfonii, awangardowego jazzu, elektronicznych rytmów czy pulsujących beatów techno.
Jakie różnice dostrzegasz w odbiorze swojej muzyki przez publiczność w Berlinie i Szczecinie?
– Moja nadchodząca płyta KROPLA to zbiór autorskich piosenek o odkrywaniu siebie, pokonywaniu wewnętrznych barier i poszukiwaniu miłości własnej. Poruszam tematy uniwersalne, które, jak słyszę od wielu osób po moich koncertach, pomagają im zrozumieć własne rozterki i poszukiwania. W Berlinie, gdzie działa silna społeczność Polonii, moja muzyka spotyka się z podobnym odbiorem jak wśród Polaków na całym świecie. Kiedy występuję przed międzynarodową publicznością, śpiewam raczej po angielsku lub niemiecku, ale reakcje są równie pozytywne. Muzyka łączy ludzi, niezależnie od języka.
Czy tworzenie na dwóch, jakże różnych muzycznych scenach, Berlina i Szczecina wpłynęło w jakiś szczególny sposób na Twoją twórczość i styl artystyczny?
– Zaczęłam tworzyć muzykę w wieku 13 lat, zafascynowana poetyką tekstów Anity Lipnickiej i subtelnością z jaką opowiada ona świat poprzez muzykę. Od zawsze miałam poetycką duszę i uwielbiam wyrażać emocje przez dźwięki i słowa. Jedna, ważna dla mnie osoba z branży artystycznej pięknie to kiedyś ujęła, mówiąc, że poruszam się między wieloma światami – piosenką autorską, popem, muzyką klasyczną. Często słyszę, że moja muzyka przypomina również ścieżki dźwiękowe do filmów Disney-a, co jest dla mnie miłym komplementem.
W mojej twórczości ciągle się rozwijam, co odzwierciedla różnorodność aranżacji na płycie, gdzie bawię się głosem i stylem. Jeśli chodzi o wpływ Berlina i Szczecina na moją muzykę, to trudno tutaj jednoznacznie odpowiedzieć. Myślę, że w moich piosenkach najwięcej jest po prostu mnie – moich emocji i doświadczeń.
Jakie wyzwania napotkałaś, łącząc karierę między dwoma miastami o różnych kulturach muzycznych?
– Moja sytuacja jest dość nietypowa, ponieważ nie tylko łączę karierę muzyczną między dwoma miastami o różnych kulturach muzycznych, ale także pomiędzy Polską a Niemcami, co wiąże się z prowadzeniem dwóch równoległych ścieżek zawodowych. Z jednej strony, to ogromna inspiracja – możliwość czerpania z różnych tradycji muzycznych i artystycznych, z różnych podejść do twórczości. Z drugiej strony, wyzwaniem jest zachowanie autentyczności i wierności sobie, gdyż tak różnorodne środowiska artystyczne mogą czasem prowadzić do wewnętrznych dysharmonii między oczekiwaniami a własnym stylem. Kluczowe jest, by nie zatracić własnej tożsamości i pozostać wiernym swojej wizji artystycznej.
Jest w Szczecinie scena, którą szczególnie lubisz?
– Ostatnio miałam przyjemność zagrać w Jazzmencie, gdzie podczas premiery mojego singla z Damianem Ukeje „O tej, co kochała za bardzo” poczułam niesamowitą, kameralną atmosferę, która pozwalała na bliski kontakt z publicznością – coś, co bardzo cenię. Występ w Teatrze Polskim z okazji 10-lecia kobietowo.pl, w Sali Jana Banuchy, był dla mnie wyjątkowym doświadczeniem: Artystyczna przestrzeń tego miejsca to prawdziwa uczta dla zmysłów – uwielbiam teatr i sztukę, więc był to dla mnie wielki zaszczyt. Moim kolejnym marzeniem jest wystąpić w Sali Szekspirowskiej Teatru Polskiego a także zagrać w Amfiteatrze w Parku Kasprowicza.
Zadebiutujesz również w świecie filmu, napisałaś kilka piosenek do polsko-amerykańskiej produkcji „Good Grief”. To było trudne wyzwanie dla Ciebie?
– Pisanie piosenek do filmu Good Grief było dla mnie nowym, ale bardzo inspirującym doświadczeniem. Do tej pory twórczość wynikała z moich osobistych przeżyć, a tutaj otrzymałam zadanie dopasowania się do scenariusza i określonych wytycznych – tematyka i styl muzyczny były już ustalone. Mimo to, moje piosenki, choć pisane na zlecenie, są pełne mojej wrażliwości, emocji i przemyśleń. Z niecierpliwością czekam na premierę filmu w 2025 roku, by usłyszeć swoją muzykę w tym nowym kontekście. Od dziecka pasjonuję się muzyką filmową, jest więc to dla mnie spełnieniem kolejnego marzenia.
W Szczecinie będziesz promowała swój nowy album. Czego melomani mogą się spodziewać, słuchając tego, co dla nich przygotowałaś?
– Mój debiutancki album KROPLA, który ukaże się w 2025 roku, to muzyczno-słowna podróż w głąb siebie. Opowiada historie o odkrywaniu własnego blasku i cienia, poszukiwaniach miłości i wewnętrznej siły. Choć to mój osobisty pamiętnik, zawiera także historie wielu kobiet z całego świata. Pod względem muzycznym płyta jest bardzo różnorodna – również dzięki magicznym aranżacjom Filipa Sternal. Melomani mogą spodziewać się barwnej i emocjonalnej muzyki, tekstów skłaniających do refleksji i zróżnicowanych brzmień.
W swojej twórczości poruszasz trudne tematy, w tym równouprawnienia. A one, jak to zwykle bywa, budzą emocje, nie zawsze pozytywne.
– W mojej twórczości poruszam tematy, które wymagają głębszej refleksji, takie jak samorealizacja czy samodecyzyjność kobiet. Wiele moich piosenek mówi o potrzebie uwolnienia się od ograniczających schematów myślowych, społecznych oczekiwań, które tylko hamują nasz rozwój i uniemożliwiają realizację własnych planów To tematy, które budzą emocje – ale właśnie o to chodzi. Wierzę, że konfrontacja z trudnymi zagadnieniami może prowadzić do zmiany.
Poza muzyką, w mojej pracy zawodowej koordynuję działania wspierające kobiety na całym świecie, pokazując ich ogromny potencjał i potrzebę wzajemnego wsparcia. Moim celem jest nie tylko inspirowanie, ale także praktyczne działanie.
Masz jakieś swoje muzyczne marzenie?
– Jedno z moich muzycznych marzeń właśnie się spełniło – zaśpiewałam swoją autorską piosenkę w duecie męsko-damskim, i to z wyjątkowym artystą, Damianem Ukeje, którego bardzo podziwiam. To było niezwykłe przeżycie. Mam jednak jeszcze wiele innych marzeń. Przede wszystkim chciałabym wykonać mój materiał na żywo, przy fortepianie, z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej. Kolejnym moim marzeniem jest stworzenie musicalu z moimi autorskimi piosenkami, w którym mogłabym wystąpić wraz z innymi wspaniałymi artystami i zaprezentować tę muzyczną opowieść szerszej publiczności w odsłonie teatralno-muzycznej.