Szalony mecz – tymi słowami można określić dramaturgię potyczki Świtu Szczecin z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Pojedynek zakończył się remisem 3:3, pomimo że szczecinianie grali przez ponad 70 minut w osłabieniu, a do 90 minuty przegrywali 2:3.
Lepszego początku meczu Świtowcy nie mogli sobie wymarzyć – już w 16 sekundzie spotkania po strzale Macieja Koziary szczecinianie objęli prowadzenie. Cieszyli się z niego zaledwie do 11 minuty, wówczas przyjezdni doprowadzili do wyrównania. Kolejny cios nastąpił w 22 minucie, kiedy to Kacper Wojdak ujrzał czerwoną kartkę i od tej pory Świt musiał grać w osłabieniu.
W 36 minucie, po niesamowitym kiksie defensywy Podbeskidzia, piłkę przejął Aron Stasiak i wyłożył ją idealnie Łukaszowi Świętemu a ten wpakował ją do bramki rywali i Świt ponownie objął prowadzenie. Przy wyniku 2:1 dla gospodarzy, obie drużyny schodziły do szatni.
W drugiej części spotkania Podbeskidzie zagrało skuteczniej, strzeliło dwie bramki i prowadziło do 90 minuty meczu, wydawało się, że goście dowiozą wygraną do końca, ale Świt walczył… Pomimo ogromnego zmęczenia i „gry w dziesiątkę” udało się przeprowadzić fantastyczną akcję, po której Rafał Remisz strzałem głową doprowadził do remisu 3:3. Ta bramka zasługuje na uwagę: piłkarz ze Skolwina uderzał głową stojąc na linii końcowej boiska i pomimo ostrego konta, wpakował są do siatki.