Home Felietony  Jak lansować Chopina, czyli fortepian na Wałach
Felietony 

Jak lansować Chopina, czyli fortepian na Wałach

198
jak lansować chopina, czyli fortepian na wałach

Nie ma dowodów na to, że Fryderyk Chopin, za swojego życia, odwiedził Szczecin. Mieszkał głównie w Paryżu, a jego podróże po Europie nie obejmowały stolicy Pomorza Zachodniego. Ale pojawiają się czasami głosy, że mógł „zahaczyć” o Szczecin będąc np. w drodze do Berlina albo będąc w tym mieście. Ale jego muzyka bywała w stolicy Pomorza Zachodniego wiele, wiele razy. I ciągle jest, aktualnie np. w Willi Lentza oraz przez trzy dni (18 – 20 października) w Strefie Melomana przygotowanej na Wałach Chrobrego.

To z okazji kolejnego Konkursu Chopinowskiego, który zakończy się w poniedziałek. W siedmiu miastach powstały takie specjalne miejsca – Strefy Melomana, które oferowały m.in. udział w warsztatach muzycznych, spotkania z artystami, recitale wybitnych pianistów („na żywo”), pokazy filmowe, warsztaty kreatywne dla dzieci oraz wspólne przeżywanie muzyki polskiego wirtuoza w trakcie transmisji przesłuchań finalistów, gali wręczenia nagród oraz pierwszego koncertu laureatów. 

Dzięki Strefom Melomana chcemy, by ta wyjątkowa atmosfera, dotarła także poza sale koncertowe i była dostępna nie tylko dla publiczności w Warszawie, ale również dla mieszkańców innych regionów Polski. To nasz sposób na dzielenie się pięknem muzyki Chopina, budowanie wspólnoty i promowanie kultury, która jest dumą Polski – tłumaczył w mediach prezes zarządu Orlenu – organizatora Stref Melomana.

Pomysł zacny, trzeba przyznać. W szczecińskiej strefie pojawiło się trochę ludzi, fanów Chopina i jego muzyki. Ale chyba mogło być ich więcej, może gdyby jeszcze bardziej urozmaicono program wydarzeń, które miały miejsce w tej przestrzeni. Np. pokaz filmów fabularnych o Chopinie – zrealizowano trzy takie obrazy (nie licząc najnowszego „Chopin, Chopin”, który dopiero startuje w kinach). To „Młodość Chopina” z 1952 roku w reżyserii Aleksandra Forda. (tego od „Krzyżaków”), „Błękitna nuta (fr. „La Note Bleue”, z 1991 roku) Andrzeja Żuławskiego (ten od „Szamanki”)oraz „Chopin. Pragnienie miłości” – z 2002 roku w reżyserii Jerzego Antczaka (tego od „Nocy i dni”). Nie bierzemy pod uwagę pięciu adaptacji w postaci spektakli telewizyjnych sztuki „Lato w Nohant” Jarosława Iwaszkiewicza. 

Każdego więc dnia mógłby zostać zaprezentowany jeden film. Innym pomysłem mogły być konkursy m.in. recytatorski – deklamacje „Fortepianu Chopina” Cypriana Kamila Norwida, dla młodych DJ – remixy utworów kompozytora, interpretacji utworów Fryderyka na różne instrumenty np. trójkąt, talerze, perkusję lub cymbałki, zawody w szybkości jedzenia ulubionej potrawy japońskich czy chińskich miłośników Chopina (którzy, jak wiadomo, mają świra na punkcie jego twórczości), czyli sushi  –  kto zje więcej w trakcie jakiegoś mazurka, nokturna lub poloneza a nawet „Etiudy Rewolucyjnej” (nie wskazane raczej byłyby zawody w spożywaniu pewnego wyskokowego napoju na którego etykiecie widnieje nazwisko Wielkiego Polaka, choć pewnie wielu by o tym marzyło), pokazy tańca do muzyki Fryderyka Chopina czy też konkurs na  lokalnych sobowtórów kompozytora. 

Oczywiście konkursy z nagrodami. Jakimi? Może np. rejs po szczecińskim porcie na maszcie żaglowca „Fryderyk Chopin”? Komplet płyt ze wszystkimi – prawie 240 utworami Chopina zagranych na ręcznych piłach do cięcia drewna w wykonaniu bieszczadzkich drwali? Albo specjalny obiad spożywany na tle ulubionych drzew Chopina – wierzb oraz skomponowany z ulubionych potraw i napojów kompozytora: ostryg, kremów z dziczyzny i szparagów, wiejskiego chleba, dobrych win – czerwonego bordoskiego, słodkich tokajów i niemieckich rieslingów a na koniec kawa żołędziowa lub napary z ziół. A wszystko przy akompaniamencie muzyki Wielkiego Polaka wykonywanej na fujarce lub gęślikach przez wiejskiego pastuszka.  

(gdyby ktoś się nie domyślił, to ten tekst ma charakter żartobliwy, a doświadczenie wskazuje, że wielu traktuje wszystko z cmentarną powagą oraz czyta bez zrozumienia, stąd też te słowa wyjaśnienia)

Powiązane artykuły

barierka in red
Felietony 

Barierka in red

Wszyscy wiemy, nie od dziś i nie od wczoraj, że kolor czerwony...

pierwszy krok w chmurach
Felietony 

Pierwszy krok w chmurach

Tytuł, oczywiście pożyczony od klasyka, nie ma nic wspólnego z tym, o...

marszałek geblewicz
Felietony Polityka

Polityka w wersji „like”. Gdy kampania trwa bez przerwy

Marszałek Olgierd Geblewicz pochwalił się ostatnio w mediach społecznościowych: „W ubiegłym tygodniu...

gdyby szczecin nie runął w gruzach...
Felietony 

Gdyby Szczecin nie runął w gruzach…

Bartłomiej Hauka Smoliński z grupy „Szczecin znany i historyczny” wrzucił pytanie, które...