Home Aktualności Egzamin (z) życia
AktualnościFelietony 

Egzamin (z) życia

223
egzamin z życia
fot. Unsplash (Billy Albert)

Zaliczanie etapów edukacji pokrywa się z dorastaniem i dojrzewaniem. Egzaminy zamykają kolejne okresy: dzieciństwa, nastoletniości, nauki w ogóle. Jednak ani matura, ani licencjat czy magisterka nie kończą się wraz odebraniem dokumentu. To wcale nie przenośnia, że uczymy się przez całe życie. Jako dorośli, nadal podlegamy kolejnym testom. Niektóre z nich przygotowujemy dla siebie sami. Ocenia nas również środowisko, pracodawca, partner, potomek najdroższy nasz. Kot nawet. Czy jestem pracownikiem na piątkę? Czy jest ze mnie dostateczna matka? Liczba procentowa zdobyta na maturze kompletnie nie przekłada się wyniki egzaminów (z) życia. A miała się przekładać!

Permanentnej nauce towarzyszy stres i zmęczenie. A tak. Ilość materiału, trudne zagadnienia, nudniejsze części, obszerne fragmenty do wkucia, wzory, słówka, formuły… itd. To się z miesiąca na miesiąc gromadzi i namnaża. Budzi znużenie i zniechęcenie. Za oknem zimno i wieje, nawet słońce nie rozjaśnia kolejnego popołudnia spędzonego nad podręcznikiem. Czas leci, półrocze mija, sesja człowieka wypompowuje. Netflix kusi kolejnym serialem, znajomi wyjeżdżają na snowboard, koleżanka ma urodziny – a tu czasu nie ma na udział. Albo jest, ale wtedy wynik egzaminu wypadnie gorzej. 

Eh te nieustanne trudne decyzje.

Korea Południowa wciąż rozwija się jak szalona. Suneung – koreański morderczy egzamin państwowy uważany za jeden z najtrudniejszych na świecie. Matura zaczyna się w listopadzie, a sam egzamin trwa osiem godzin. Przystępują do niego tysiące uczniów liceum, którzy przygotowali się na to całe swoje życie. Koreańskie dzieciaki śpią po sześć (!) godzin, bo inaczej nie udałoby im się opanować materiału jaki wtłacza im się w łepetyny na przeróżnych zajęciach. Mają depresję,  wypalają się, popełniają samobójstwa. Wszystko to dla tego najważniejszego egzaminu – trampoliny do dobrej uczelni, a po niej dobrej pracy. 

Jakby nie patrzeć, my w Polsce takich uczelni, dla których warto byłoby się zarżnąć nie mamy. 

Nie dlatego, że uczelnie są słabe, tylko dlatego, że potencjalny pracodawca nie patrzy na wynik matury, ani nawet na skończoną uczelnię. Ścieżki kariery plotą się niesamowicie różnorodnie, niezależnie od tego, czy się skończyło uniwersytet, politechnikę, akademię, kolegium czy policealną. Ważniejszy jest sam zawód i własne doświadczenie. A także urok osobisty roztoczony na rozmowie o pracę.

Egzamin to żaden wyznacznik dojrzałości czy poziomu inteligencji. To zaledwie informacja o uczniu/studencie, jak dobrze i jak trwale potrafi wkuć i w stresie sprawdzianu wykorzystać to co wkuwał. Czyli jakie ma zdolności przyswajania wiedzy i wykorzystania jej potem. 

Mówi się nam przecież nieustannie, że wykorzystamy tę wiedzę w rozwiązywaniu zadań i podejmowaniu decyzji. Że ona nas poprowadzi prostą i ambitną drogą do sukcesu.

A guzik to prawda.

Życie to fantastyczny worek kostek do gry. Wyciągamy zestaw, którego nie spotkaliśmy w żadnym podręczniku. Test, do którego pytania układali: pan przypadek i panna sytuacja, szalona para ekscentrycznych egzaminatorów.

Jaka odpowiedź będzie wówczas właściwa? Żadna. Każda. To zależy. 

Stajemy przed kolejnymi egzaminami i staramy się połączyć kropki. Stres wcale nie jest mniejszy niż w szkole, bo ocena nie będzie tylko cyferką w Librusie. Będzie konsekwencją. Zły wybór rozwiązania może kosztować awans, krach w związku, konflikt, szkodę. Już łatwiej było dostać pałę i mieć szansę na poprawienie jej. W życiu może się to nie udać. 

Jednakże, cała ta edukacja uczy nas kilku pożytecznych rzeczy. Nie mówię już o tym, że ten kto powinien umieć, to naprawdę będzie umiał zbudować statek kosmiczny, protezę mózgu, przęsło mostu, albo recepturę na witaminę wiecznej młodości. Będzie też wiedział, jaka wiedza z ogólnego wora jest mu do niczego w gruncie rzeczy niepotrzebna. Podczas swojej drogi zawodowej zauważy, że nie tylko wiedza, ale i inne umiejętności mają znaczenie. Że jest asem organizacji, albo tytanem odporności, mistrzem dobrego humoru, wirtuozem elastyczności, maestrem kombinacji drutu ze sznurkiem.  Że się odnalazł. 

Może taki dorosły student życia odsieje ostatecznie wszelkie nieistotne plewy wiedzy teoretycznej  i zostawi użyteczną. Może odnajdzie pasję? Może będzie szczęśliwy i spełniony? A może będąc taki przyciągnie do siebie właściwych ludzi? Znajdzie wymarzoną pracę w dobrym zespole, związek, miejsce na Ziemi. 

 I może będzie przyjmował każdy kolejny egzamin z życia jako zadanie do wykonania lepiej lub gorzej, ale po swojemu? Pokocha złożone znaczenie słowa: dostateczny, wystarczający. 

Powiązane artykuły

w szczecinie rusza program, który może zmienić życie wielu rodzin
Aktualności

W Szczecinie rusza program, który może zmienić życie wielu rodzin

W północnych dzielnicach Szczecina rozpoczyna się projekt, który ma szansę realnie odmienić...

świadkowie jehowy dostępni online. teraz możesz zamówić wizytę przez internet
Aktualności

Świadkowie Jehowy dostępni online. Teraz możesz zamówić wizytę przez Internet

Czy wiesz, że rozmowa ze Świadkami Jehowy nie musi odbywać się tylko...

nawet 500 zł mandatu od strażników miejskich. gdzie deratyzacja jest obowiązkowa?
Aktualności

Nawet 500 zł mandatu od strażników miejskich. Gdzie deratyzacja jest obowiązkowa?

Czas zabezpieczyć się przed… szczurami! Od 1 stycznia br. strażnicy miejscy mogą...

tylko tydzień na rozliczenie pit. ostatni moment na przekazanie 1,5% podatku
Aktualności

Tylko tydzień na rozliczenie PIT. Ostatni moment na przekazanie 1,5% podatku

Zbliża się ostateczny termin na złożenie rocznego zeznania podatkowego. Do końca kwietnia każdy...