15 października to Dzień Białej Laski. Dzień, który ma zwrócić uwagę na potrzeby osób niewidomych i niedowidzących. Jak podaje Urząd Statystyczny w zachodniopomorskich szkołach podstawowych uczy się 4 niewidomych uczniów i 176 słabowidzących. To osoby, które właśnie zaczynają swoją codzienną walkę z barierami. Tymi architektonicznymi i społecznymi. Jak sobie z nimi radzić podpowiadają Ci, którzy nie tylko ze swoją niepełnosprawnością się pogodzili, ale nauczyli też realizować pasje.
W Polsce żyje ponad milion osób, które maja problemy ze wzrokiem. Nie są w stanie przeczytać napisów wyświetlanych na telewizorze, ogłoszeń na ulicznych słupach czy numeru nadjeżdżającego autobusu. Ponad 140 tys. Polaków jest niewidomych.
15 października przypomina, że biała laska to nie tylko „przewodnik” osób niewidomych i słabowidzących, ale przede wszystkim symbol niezależności i samodzielności. A nie jest łatwo, bo czasami zwykły spacer to jak tor z przeszkodami. Hydranty, słupki na chodnikach, hulajnogi, źle zaparkowane samochody czy chodniki prowadzące donikąd – tak wygląda wielkomiejska rzeczywistość osób niewidomych. Nie inaczej niestety jest w Szczecinie.
A niewidomi chcą żyć jak każdy inny, pokonywać bariery i funkcjonować w społeczeństwie. Adam Jamróz ze Szczecina jest dziennikarzem sportowym uniwersyteckiego radia NiUS. Jest dziennikarzem niewidomym, który każdego dnia udowadnia, że chcieć to móc, co pokazuje na swoim profilu Facebook „Nie widzę przeszkód”.
– Wstając codziennie rano, czasem zastanawiam się, jak przygoda mnie spotka, gdy znów będę poruszał się ulicami miasta. Nieraz bowiem bywa tak, że jakieś kosze na śmieci są postawione na środku chodnika, mimo że jeszcze wczoraj były zupełnie gdzie indziej. Poza tym można jeszcze się natknąć na zaparkowane samochody, małe słupki znajdujące się w niedużej odległości od siebie, czy popularne dziś hulajnogi, od których aż roi się zwłaszcza w dużych miastach. Dlatego nie raz na „dzień dobry” przestrzeń miejska funduje mi niemały slalom do pokonania – opowiada Adam Jamróz.
Dziennikarz ze Szczecina takim przeszkodom nie ulega, ale dla wielu niewidomych to przeszkody nie do pokonania. Bariery, które zniechęcają do wychodzenia z domu i rodzą strach, który później bardzo trudno zamienić w samodzielność.
– Człowiek, który nie widzi od urodzenia, nie ma zmysłu wzroku zakodowanego w mózgu. Wówczas jesteśmy zdani wyłącznie na słuch i dotyk. I np. hałas w centrum miasta dodatkowo może zdezorientować i wywołać panikę – dodaje Adam Jamróz.
Najważniejsze, jak mówi dziennikarz, to nastawienie do życia i świata, dlatego sam nie tylko jest samodzielny, ale też realizuje się zawodowo. Ten najtrudniejszy, pierwszy krok to zawsze przełamywanie barier międzyludzkich.
– Zdążyłem się już przekonać, że dystans do samego siebie i do swojej niepełnosprawności jest kluczem do likwidowania barier komunikacyjnych. Kilka lat temu, gdy jechałem z kolegami pociągiem na zawody pływackie, powiedziałem do jednego z nich, żeby zwolnił mi miejsce przy oknie, ponieważ chciałbym podziwiać krajobraz. Oczywiście oprócz tego ważne jest to, żeby takie osoby nie wstydziły się swojej niepełnosprawności – dodaj Adam Jamróz.
Zrozumieć niewidomych w Szczecinie pomaga też Grzegorz Marciniak, kompozytor i performer, który już po raz drugi zaprosił mieszkańców Szczecina „W ślad bez światła”, czyli na niezwykły spacer ulicami Szczecina do świata osób niewidomych. Spacer – wyzwanie, w trakcie którego to niewidomi byli przewodnikami. Osoby zdrowe w specjalnych goglach zasłaniających oczy musiały zdać się na swoich przewodników. W ten sposób niewidomi chcieli pokazać jak wygląda ich codzienność.
– Cieszymy się, że po dwóch latach od pierwszej edycji zainteresowanie naszym spacerem nie słabnie. W tym roku Poznań też spacerował. Chcemy wciągnąć do projektu więcej miast – mówi Grzegorz Marciniak.