Ryb było tak dużo, że rybacki żak wynurzył się z wody. Ryby prawdopodobnie umierały w męczarniach. To obraz z Międzyodrza. Według przyrodników, wiele wskazuje na to, winny tej sytuacji jest rybak, który zaniedbał swoje obowiązki i nie podniósł sieci w odpowiednim czasie. Rybacy powołujący się na „tradycję” tracą cenny argument w negocjacjach dotyczących utworzenia Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry.
Gdy wypływali wczoraj na Odrę, nie spodziewali się, że zetkną się z tak drastycznymi obrazami. W okolicach Widuchowej przyrodnicy ujawnili rybacki żak, legalnie postawiony przez rybaka – ze wszystkimi obowiązującymi oznaczeniami. Sęk w tym, że połowowe urządzenie było przepełnione rybami, do tego stopnia, że żak wypłynął na powierzchnię. Tam ryby prawdopodobnie umierały w męczarniach.
– Jeśli słyszycie głosy, że przyszły Park Narodowy narusza interesy rybaków, to jak skomentować to, co dziś zastała nasza ekipa wpływając w kanały? Cały żak martwych ryb, które nie podniesione, aż wypłynęły. Człowiek płacze nad każdą padłą rybą nad rzeką, a tu kilkaset stworzeń umiera w męczarniach, w ramach „tradycji rybackich”. I panowie krzycząc na nas i na Ministra, domagają się szacunku. I z marszu, by zdementować tłumaczenia – nie, nie było tam przyduchy, od razu zostały zrobione pomiary. Nie, to nie były martwe ryby ze zbiornika w Bielinku, bo takie tłumaczenie też usłyszeliśmy – komentuje zdarzenie Ryszard Matecki.
Przyrodnicy pokazują drastyczne zdjecia, które według nich nie pozostawiają wątpliwości.
Krzysztof Grzelak, prezes Spółdzielni Rybackiej Regalica tłumaczy, że powodem tej sytuacji była wysoka temperatura wody i miejscowa przyducha.
– Nie mieliśmy na to wpływu, dzień wcześniej sieci były podnoszone i było wszystko ok. Z przyduchami tak jest, że one potrafią się pojawić w przeciągu kilku godzin – wyjaśnia.
Przyrodnicy obalają te argumenty i pokazują wyniki badań wody, zrobione w chwili ujawnienia martwych ryb. Zarówno temperatura, jak i napowietrzenie wody było w normie i wskazują, że było tu żadnej przyduchy.
– Profesor Agnieszka Szlauer-Łukaszewska była w łodzi i miała miernik natlenienia. Było nawet ponad normę – argumentuje Ryszard Matecki.
Robert Węclewski, ichtiolog Spółdzielni Rybackiej także uważa, że powodem była przyducha.
– Mijaliśmy się na wodzie wczoraj, nikt nawet nie próbował z nami rozmawiać a wypadałoby. To nie pierwszy raz, kiedy dochodzi do takiej sytuacji… są takie dwa kanały, na których dochodzi miejscowo, punktowo do przyduch. Sieci stoją w trzech miejscach, w dwóch wszystko jest dobrze, nic się złego nie dzieje i nie ma ani jednej martwej ryby, a w trzecim miejscu dochodzi do przyduchy. Składają się na to trzy elementy: temperatura, natlenienie wody oraz ciśnienie powietrza – dodaje.
Wskazuje, że najczęściej rybacy znajdują w sieciach duże ryby, jak chociażby sumy, które mogą umierać z racji swojego wieku. Niekiedy te ryby są okaleczane przed wędkarzy, ponieważ panuje moda na poławiania tych ryb, co prowadzi do ich umierania.
– Międzyodrze wymaga rewitalizacji, jest tam dużo ryb, ale dopóki o to miejsce się nie zadba, w tym także o wszystkie śluzy, takie punktowe przyduchy będą się zdarzały – mówi Robert Węclewski.
Sprawa martwych ryb będzie wyjaśniana. Chcą tego wszyscy. Wojewoda Zachodniopomorski, Adam Rudawski, zapowiedział kontrolę w Spółdzielni Rybackiej Regalica, wykorzysta do tego zapewne Państwową Straż Rybacką. Dodatkowo sprawa trafiła na policję i nie można wykluczyć, że ktoś w sprawie usłyszy zarzuty. Rober Węclewski mówi zdecydowanie:
– Nikt nie musi nas do niczego zmuszać, będziemy wyjaśniali tę sprawę i podjędliśmy sami decyzję o zaprzestaniu połowów.
Apeluje również, by rzetelnie kontrole przeprowadzać nie tylko wśród rybaków, ale również w okolicach elektrowni Dolna Odra.
– Nie tak dawno temu, temperatura wody ledwo przekraczała dwadzieścia stopni, potem została spuszczona woda pochłodnicza i ta temperatura nagle wzrosła do 32 stopni. W Gliwicach jest ten sam problem, mówi się o tym od co najmniej dwóch miesięcy – tłumaczy.
Takie sytuacje zaostrzają dyskusję o zasadności powołania Parku Narodowego Dolnej Odry. Przypomnijmy: rybacy są grupą, która sprzeciwia się powołaniu parku, bojąc się o swoje miejsca pracy.