Wygląda na to, że nad elektrownią Dolna Odra znów zbierają się czarne chmury. Tacy giganci energetyczni jak Tauron i PGE chcą osiągnąć neutralność klimatyczną odpowiednio w 2040 i 2050 roku. To może odbić się również na podgryfińskim obiekcie, który co prawda wycofuje się z węgla i przestawia się na gaz, ale dalej będzie wytwarzać energię z paliw kopalnych.
Decyzję o wygaszeniu bloków węglowych do końca przyszłego roku podjął jeszcze poprzedni zarząd PGE, ale to obecne władze muszą brać na siebie cały ciężar odpowiedzialności za prowadzone procesy. Ich częścią na pewno będą zwolnienia grupowe, których nie uniknie również Dolna Odra – na przysłowiowym bruku może znaleźć się 2 tys. osób, co dla Gryfina, które w znacznej mierze żyje właśnie z elektrowni, byłoby tragedią.
– Nigdy nie było mowy o tym, że z chwilą powstania bloków gazowo-parowych, Dolna Odra będzie wyłączona, że będzie likwidacja miejsc pracy. Nowy podmiot, to jest w założeniu 80 miejsc pracy, gdzie już 70 jest obsadzonych. Natomiast w Elektrowni Dolna Odra jest zatrudnionych ponad 800 pracowników i dodatkowo firmy opierające swój byt o funkcjonowanie EDO, to jest około 2 tys. miejsc pracy. Proces odchodzenia od węgla w ciągu 12 czy 14 miesięcy jest zagładą, jest brakiem możliwości wdrożenia innych rozwiązań alternatywnych i jest obliczony na zniszczenie elektrowni w Gryfinie – mówiła portalowi gs24.pl Anna Grudzińska, przewodnicząca organizacji związkowej NSZZ „Solidarność” w Elektrowni Dolna Odra.
Jak powiedział nam wojewoda zachodniopomorski Adam Rudawski, będą podejmowane wszelkie starania ku temu, aby zwalniani pracownicy nie pozostali bez źródła utrzymania.
– Musimy skupić się na przyszłości i znalezieniu rozwiązania problemu, którym było poinformowanie w takim, a nie innym momencie, o terminie zamknięcia elektrowni węglowej i utożsamianie obecnego zarządu z jej podjęciem. Konieczne są mądre decyzje menedżerskie grupy w porozumieniu z rządem. Wojewoda jest tu tylko nadzorcą ustalonej decyzji, a ta ostatecznie jeszcze nie zapadła. Jednak jest możliwość ku temu, żeby rynek pracy mógł wchłonąć zwalnianych ludzi w branży offshore, która bardzo prężnie się rozwija – przyznał Rudawski.
Pytania o przyszłość elektrowni pojawiają się również dlatego, że energetyczni giganci chcą coraz bardziej przestawiać się na produkcję „czystej energii”. Wspomniany Tauron chce mieć za 5 lat 2,7 GW w OZE, by w 2035 roku ta wartość była większa o 2 GW – oznacza to, że zielone moce wzrosną o 570 proc. w stosunku do 2023 roku. Całkowity udział OZE w produkcji energii przez Tauron ma zostać osiągnięty dopiero w 2040 roku, podczas gdy PGE zapowiada neutralność klimatyczną w 10 lat później. Więc zamknięcie nawet bloków gazowo-parowych będzie w dalszej przyszłości tylko kwestią czasu.
Jest szansa na tańszy prąd w całym kraju dzięki elektrowni spod Szczecina?