Home Historia Biskup z Königsplatz
HistoriaWspomnieniaZ archiwum Szczecinera

Biskup z Königsplatz

308

Georg Carl Benjamin Ritschl urodził się 1 listopada 1783 r. w Erfurcie. Był trzecim synem z drugiego małżeństwa pastora i profesora gimnazjalnego Georga Wilhelma Ritschla von Hartenbacha (1736–1804) z Reginą Christiną Emminghaus (1748 1829). Ritschlowie mieszkali wówczas w Erfurcie już od czterech pokoleń, przybyli tam z Czech jako uchodźcy religijni. Od drugiej połowy XVI w. nosili tytuł szlachecki i przydomek „von Hartenbach”, nadane przez cesarza Rudolfa II.

Carl Ritschl do 1801 r. kształcił się w rodzinnym mieście – początkowo w szkole parafialnej (Augustiner Andreas-Parochialschule), w której już od pierwszej klasy nauczano łaciny i greki, następnie w erfurckim gimnazjum (Ratsgymnasium). W dzieciństwie był słabowity, co uniemożliwiało mu wykonywanie ćwiczeń fizycznych, a także udział w wielu zabawach z rówieśnikami. Z tym większym zapałem poświęcał się muzyce – pasji, która towarzyszyła mu do końca życia. Poza śpiewem, uczył się gry na fortepianie i organach, a lekcji udzielał mu m.in. Johann Christian Kittel, jeden z ostatnich uczniów Johanna Sebastiana Bacha. Na kieszonkowe zarabiał, śpiewając co niedzielę w chórach w kościołach katolickich.

W roku 1792, w którym erfurcki uniwersytet obchodził uroczyście czterechsetlecie swojego istnienia, niespełna dziewięcioletni Ritschl otrzymał bezpłatnie wpis do matrykuły jako student. Była to nagroda za pełnienie służby pazia. Po ukończeniu gimnazjum, w 1799 r. rozpoczął studia teologiczne. Dwa lata później przeniósł się na uniwersytet w Jenie, na którym pozostał do września 1802 r. Coraz popularniejszy racjonalizm teologiczny, którego zwolenników można było znaleźć także pośród profesorów Ritschla, nie wywarł większego wpływu na jego światopogląd. W grudniu 1802 r. – od niedawna poddany pruskiego monarchy (przedtem elektora mogunckiego) – zdał pierwszy egzamin teologiczny, który dawał mu prawo do wygłaszania kazań. Jak wielu kandydatów do urzędu kaznodziejskiego, dorabiał udzielaniem prywatnych lekcji.

Na początku 1804 r. dotychczasowy dyrektor gimnazjum w Erfurcie Johann Joachim Bellermann – który właśnie otrzymał posadę dyrektora znanego berlińskiego Gymnasium zum Grauen Kloster – zaproponował Ritschlowi, by udał się do Berlina jako nauczyciel domowy jego dzieci. Ritschl potem wspominał: „Przybyłem więc w lutym 1804 r. do Berlina, w przekonaniu, że po upływie najwyżej trzech lat, gdy moi wychowankowie będą dość duzi, by pobierać nauki w publicznej szkole, powrócę do rodzinnego miasta”.

Jeszcze w tym samym roku dotarła do niego wiadomość o śmierci ojca. Odtąd Bellermann wspierał go i traktował jak własnego syna. We wrześniu przyjął go do kierowanego przez siebie seminarium nauczycielskiego, działającego już od ponad dekady przy berlińskim gimnazjum. Jak każdy z członków seminarium, Ritschl otrzymał jednocześnie posadę nauczyciela w zajmującej zabudowania pofranciszkańskiego klasztoru szkole średniej. Po tym, jak w 1805 r. erfurcki uniwersytet przyznał mu stopień doktora teologii, uzyskał w 1807 r. – już podczas francuskiej okupacji pruskiej stolicy – stanowisko nauczyciela pomocniczego w Köllnisches Gymnasium, połączonym z Gymnasium zum Grauen Kloster, by dwa lata później, po złożeniu egzaminu nauczycielskiego, zostać jego subrektorem.

Jednym z jego pomysłów było wprowadzenie od semestru zimowego 1807/1808 lekcji śpiewu, dostępnych dla wszystkich uczniów gimnazjum. Dzięki uporowi i zaangażowaniu, z jakim go realizował, udało mu się przezwyciężyć trudności, na jakie początkowo trafiała nowa inicjatywa. Co więcej, eksperyment okazał się na tyle udany, że nauczanie śpiewu zaczęło się pojawiać w programach kolejnych gimnazjów – najpierw w Berlinie, a z czasem – staraniem Bellermanna – w całym królestwie.

Niedługo po tym, jak Ritschl – ostatecznie decydując się na pozostanie w Berlinie – odrzucił propozycję objęcia urzędu pastorskiego w Erfurcie, zwolniło się stanowisko trzeciego kaznodziei w kościele Mariackim. Było to na początku 1810 r., ponad trzy lata po triumfalnym przejeździe Napoleona przez Bramę Brandenburską i Unter den Linden, gdy wojska francuskie wciąż jeszcze stacjonowały w Berlinie. W tymże kościele, począwszy od 1807 r., Ritschl wygłaszał niekiedy kazania, korzystając z uznania jego pierwszego egzaminu teologicznego przez naczelny konsystorz luterański (1806 r.). Zrazu nie brał pod uwagę ubiegania się o kościelny wakat. Dotychczasowy trzeci kaznodzieja, pochodzący z Pomorza Przedniego Joachim Christian Gaß, był od 1795 r. kapelanem polowym pułku piechoty von Borckego i kapelanem garnizonowym w Szczecinie. Po odbyciu kampanii roku 1806 ze swoim pułkiem, wrócił do Szczecina, gdzie został asesorem konsystorza. Pod koniec następnego roku przeniósł się jednak do stolicy, na co wpływ miała śmierć trojga jego dzieci. Gdy nominowano go radcą wrocławskiego konsystorza, przekonał Ritschla, by zgłosił swoją kandydaturę na urząd kaznodziejski, który pozostawiał po dwóch latach sprawowania.

Wybór dokonany 1 maja 1810 r. przez patrona kościoła, którym w tym przypadku był magistrat, odbył się po myśli Ritschla. Miesiąc później zdał w Poczdamie drugi egzamin teologiczny, a 1 lipca został uroczyście wprowadzony na urząd przez Augusta Hansteina, superintendenta diecezji berlińskiej. Mimo nowych obowiązków, ku zadowoleniu swoich uczniów, nie zrezygnował z nauczania religii i śpiewu w gimnazjum. 25 września 1810 r. ożenił się z córką miejscowego komisarza policji i kapelusznika, Charlotte Juliane Meudtner. Trwające blisko dziesięć lat małżeństwo, którego owocem były trzy córki i dwóch synów, zakończyło się przedwczesną śmiercią Juliane, w 31. roku życia.

W marcu 1816 r. Ritschl – od pięciu lat drugi kaznodzieja w kościele Mariackim – znalazł się w składzie nowo powstałego konsystorza prowincji brandenburskiej jako asesor. Latem tego roku skorzystał z zaproszenia do pięciotygodniowej podróży po Śląsku. Dawała ona nie tylko okazję do spotkania dawnych przyjaciół (np. Gaßa), ale też do zawarcia nowych znajomości. Z zachwytem zwiedzał wrocławskie kościoły, zarówno ewangelickie jak i katolickie. Szczególne wrażenie wywarł na nim kościół św. Elżbiety: „co za budowla, jakie sklepienie, jakie organy! […] Jakże małym, niezmiernie małym wydaje mi się mój kościół Mariacki”. W kościele Marii Magdaleny zauważył, że podczas nabożeństwa „śpiewom nie ma końca. Czego nam w Berlinie brakuje, tego jest tu wyraźnie w nadmiarze”. W jednej ze świątyń zaśpiewał w chórze jako tenor.

W planach podróży znalazł się nie tylko Wrocław, lecz również wiejskie rezydencje, w tym nadprezydenta prowincji Merckla i hrabiego Reußa w Staniszowie. Zagościł ponadto w słynnym salonie hrabiny von Reder w Bukowcu. Na życzenie tej znamienitej damy – dzięki staraniom której skandynawski kościół Wang stanął w Karpaczu Górnym – wizyta została powtórzona. Rok 1817 przyniósł zarządzoną przez króla Fryderyka Wilhelma III unię gmin luterańskich i reformowanych, co wielu wiernych i duchownych przyjęło z niezadowoleniem. Gdy kilka lat później wydano nową agendę, spór rozgorzał na dobre, a ruchy separatystyczne w obrębie nowo powstałego kościoła unijnego – jak go wówczas zwano – przybrały na sile. Ritschl (mianowany w 1817 r. radcą konsystorza) od początku był zwolennikiem unii, co nie wszystkim członkom jego gminy kościelnej odpowiadało. Za przykład mogą posłużyć wydarzenia roku 1824, kiedy ukończył przygotowania do wprowadzenia nowej liturgii. Powołując się na przepisy o patronacie, radni i magistrat sprzeciwili się zmianom, które nie były z nimi w żaden sposób konsultowane.

„Zarazem oskarżają nas, duchownych, o zdradę naszych najświętszych obowiązków wobec gminy” – pisał Ritschl w sprawozdaniu.

Pomimo tych trudności, dwa lata później dał się poznać jako zręczny mediator, gdy został wysłany przez konsystorz do załagodzenia sytuacji w gminie Niemegh. Zarówno to, jak też jego uczestnictwo we wcześniejszych pracach nad projektem brandenburskiej księgi liturgicznej od 1819 r., zwróciły na niego uwagę panującego, który wyciągnął lekcję i w nowej agendzie z 1829 r. przyznał kościołom poszczególnych prowincji większą autonomię w zakresie liturgii.

Ritschl, przykładający dużą wagę do oprawy muzycznej nabożeństw w swoim kościele, brał również aktywny udział w życiu muzycznym stolicy. Między innymi śpiewał w męskim chórze Liedertafel, od samego założenia w 1809 r., a od 1821 r. wchodził w skład kierownictwa sławnej Akademii Śpiewu (Sing-Akademie). Zarówno na czele chóru jak i akademii stał w owym czasie Carl Friedrich Zelter, z którym był zaprzyjaźniony. Zelter cenił jego talenty muzyczne, dowodem czego było powierzanie mu dyrekcji akademii podczas dłuższej nieobecności.

18 czerwca 1821 r. odbył się w Berlinie ślub Ritschla z córką radcy sądowego i notariusza, Auguste Sebald (1792–1861). Auguste i jej starsza siostra Amalie (1787–1846) były utalentowanymi śpiewaczkami, od 1804 r. często występującymi w partiach solowych w Akademii Śpiewu. W okazałym pałacu przy Wilhelmstraße, należącym do namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego księcia Antoniego Radziwiłła, wspólnie uczyły śpiewu jego córkę Elizę – młodzieńczą, niespełnioną miłość późniejszego cesarza Niemiec Wilhelma I. Szwagierka Ritschla wymieniana jest w literaturze przede wszystkim w kontekście jej znajomości z Ludwigiem van Beethovenem, zawartej w sierpniu 1811 r. w czeskich Cieplicach. Kompozytor umieścił w jej pamiętniku wpis: „Beethoven, którego Pani, nawet gdyby tego chciała, nie powinna nigdy zapomnieć”. Kolejnego lata był bardziej bezpośredni, gdy pisał do niej: „Jak Pani to sobie wyobraża, że mogłaby nic dla mnie nie znaczyć? Porozmawiajmy o tym, droga Amalie”. Obecnie wyklucza się braną kiedyś pod uwagę możliwość, by była adresatką słynnego utworu „Dla Elizy” i nie mniej znanego listu >Do nieśmiertelnej ukochanej”.

Z okazji 25-lecia rządów króla, 16 listopada 1822 r. Ritschl otrzymał stopień doktora teologii, nadany przez Wydział Teologiczny młodego berlińskiego uniwersytetu. Pięć lat później pożegnał się z Berlinem, do którego miał powrócić na stałe po ponad ćwierćwieczu.

„Po tym, jak Jego Wysokość Król raczył mianować mnie biskupem Kościoła ewangelickiego, generalnym superintendentem Pomorza i pierwszym członkiem duchownym tutejszego konsystorza, obejmując teraz te urzędy śpieszę przede wszystkim, by pozdrowić moich kolegów, z którymi odtąd będę miał styczność i z serca życzyć im łaski i pokoju od Boga, Ojca naszego, i naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Tymi słowami zaczynał się sformułowany przez Ritschla list pasterski z 8 maja 1828 r., rozesłany do pomorskich superintendentur, by mogli się z nim zapoznać wszyscy duchowni prowincji. Jego poprzednik, bp Friedrich Ludwig Engelken, zmarł 18 września 1826 r. w niewiele ponad pół roku od rozpoczęcia sprawowania urzędu. Kandydatura Ritschla pojawiła się za sprawą króla, który nieraz słuchał jego kazań, już w styczniu 1827 r. Rozstrzygnięcie nastąpiło w sierpniu. Pod koniec października pastor wygłosił do wiernych pożegnalne kazanie, „które przywołało dni minionego szczęścia, gdy często znajdowaliśmy u Pana pocieszenie i pokrzepienie” – jak pisała w liście do niego matka Elizy Radziwiłł.

Ritschl przybył do Szczecina pod koniec kwietnia 1828 r. Zamieszkał przy Königsplatz 818 (obecnie pl. Żołnierza Polskiego 10), w jednym z należących do Fundacji Mariackiej piętrowych domów profesorskich. 8 maja został wprowadzony przez nadprezydenta prowincji Johanna Augusta Sacka do mieszczącego się na zamku konsystorza, a w pierwszy dzień Zielonych Świątek wygłosił kazanie inauguracyjne w kościele zamkowym. Z jego urzędem połączone zostało stanowisko generalnego superintendenta Nowego Pomorza Przedniego i Rugii, nieobsadzone od 1824 r. Tym samym był pierwszym generalnym superintendentem całego Pomorza. Jak się miało w przyszłości okazać, był też ostatnim biskupem ewangelickim, rezydującym w Szczecinie.

12 września 1829 r. opuścił stolicę Pomorza i drogą wodną udał się – wraz z córką Marią – do Sankt Petersburga. Powodem była misja, z jaką został wysłany – miał współpracować nad opracowaniem nowych przepisów dla Kościoła ewangelicko-luterańskiego w Rosji. Do wyjazdu wiosną 1830 r. wziął udział w blisko stu posiedzeniach, nieraz rozmawiał z carską parą (caryca była córką pruskiego króla i niegdyś muzykowała z siostrami Sebald).

Po powrocie do Szczecina w maju 1830 r. musiał zmierzyć się z problemami powierzonej mu prowincji kościelnej. W pierwszym rzędzie był to wspomniany już ruch separatystyczny w obrębie Kościoła, na czele którego stali pastorzy „zbuntowanych” gmin, nierzadko wspierani przez patronów. Biskup starał się rozmawiać z każdym z nich, z różnym skutkiem starając się rozwiewać ich obawy. Podkreślał, że unię należy postrzegać jako wciąż ewoluujący proces. Innym negatywnym zjawiskiem, ściśle powiązanym z pierwszym, była rosnąca fala emigracji religijnej z Pomorza, do połowy lat czterdziestych XIX w. prawie trzykrotnie przewyższająca emigrację zarobkową.

W czerwcu 1840 r. stołeczna prasa informowała o przyjeździe Ritschla, który był obecny na uroczystościach pogrzebowych króla w Berlinie i Charlottenburgu. W sierpniu zapadła decyzja w kwestii obsady ministerstwa wyznań i oświaty. Fryderyk Wilhelm IV nie posłuchał swojego zaufanego doradcy Ernsta barona Senffta von Pilsacha, przyszłego nadprezydenta prowincji pomorskiej (od 1852 r.), który w Ritschlu widział następcę zmarłego ministra.

W Szczecinie biskup nie stronił od życia towarzysko-kulturalnego. W gronie jego nowych przyjaciół nie zabrakło profesora gimnazjalnego Ludwiga Giesebrechta i kompozytora Carla Loewego, choć nie zawsze odnosił się z entuzjazmem do twórczości tego ostatniego. Bywał również w salonie Sophie Auguste Caroline Tilebein w żelechowskim pałacyku. Dom Ritschlów był miejscem cotygodniowych wieczorów muzycznych, o których Loewe wypowiadał się bardzo pozytywnie. Po latach kantor wspominał, że podczas jednego z nich poznał następcę tronu, a także szwagierkę biskupa, której talent chwalił.

W 1844 r. Ritschl przewodniczył synodowi prowincjonalnemu, który rozpoczął się 14 listopada w budynku Elisabeth-Schule przy Königsplatz. Dwa lata później uczestniczył w synodzie generalnym w Berlinie, który obradował przez kwartał. Przełomu jednak nie było. Dla Ritschla sytuacja stała się jeszcze bardziej nieznośna, kiedy prezydentem konsystorza prowincji pomorskiej został Ernst Jacob von Mittelstädt (1795–1870). Urzędnikowi owemu – od z górą 40 lat będącemu w służbie publicznej, przez ostatnich 17 lat kierującemu wydziałem II regencji szczecińskiej (odpowiadającym za administrację kościelną i szkolnictwo) – nie można było odmówić ambicji. Jednocześnie, kreując się na obrońcę Kościoła luterańskiego, przy każdej okazji dążył do konfrontacji z generalnym superintendentem, pozostając jego najzagorzalszym przeciwnikiem. W takich warunkach nie było mowy o zgodnej współpracy Ritschla z konsystorzem, w którym miał tylko jednego sprzymierzeńca – radcę Alexandra Mehringa (1802–1871). Mimo to, biskup próbował nie zaogniać stosunków z von Mittelstädtem. „Uważam za stosowne raczej milczeć, niż publicznie wejść w konflikt z szefem konsystorza” – pisał.

27 sierpnia 1852 r. mijało 25 lat, odkąd Ritschl został powołany zwierzchnikiem Kościoła ewangelickiego na Pomorzu. Rozmach, z jakim zostały zorganizowane obchody jubileuszu, kontrastował z wszystkimi przeciwnościami, z jakimi przyszło się mu zmierzyć podczas pełnienia urzędu. W związku z manewrami II Korpusu Armijnego, od kilku dni przebywał w Szczecinie Fryderyk Wilhelm IV. Gdy się dowiedział o planowanych uroczystościach, zarządził dzień wcześniej, by biskup wraz z siedemdziesięcioma reprezentantami pomorskiego duchowieństwa przybyli z samego rana na zamek na audiencję. Delegaci zebrali się już przed godziną 6:00 w pomieszczeniach konsystorza na ostatnim piętrze zamku, skąd ruszyli na Königsplatz. Ritschl w otoczeniu rodziny powitał w swoim domu przybyłych, a po okolicznościowych przemówieniach – najpierw jednego z pastorów, potem jubilata – wszyscy udali się wzdłuż Große Ritterstraße (obecnie ul. Korsarzy) w stronę zamku. W wielkim refektarzu na parterze oczekiwali króla, który wkroczył do sali w towarzystwie sługi oraz kilku adiutantów skrzydłowych i uściskiem dłoni przywitał biskupa. Spotkanie przebiegło w podniosłej atmosferze. Gratulacje złożyli ponadto przedstawiciele licznych instytucji: magistratów szczecińskiego i stralsundzkiego, miejscowego garnizonu i kupiectwa, pomorskich regencji (szczecińskiej, koszalińskiej i stralsundzkiej – jednocześnie w imieniu greifswaldzkiego uniwersytetu), konsystorza, wyższego sądu krajowego, prowincjonalnego kolegium szkolnego, prowincjonalnej dyrekcji podatków, a także duchowieństwa berlińskiego i konsystorza petersburskiego. O godzinie 14:00 120 osób zgromadziło się w sali hotelu Bayerischer Hof na obiedzie kończącym ceremonię.

W 1853 r. radca konsystorza Mehring został przeniesiony w charakterze prowincjonalnego radcy szkolnego do Poznania. Rok później, po 50 latach pracy, Ritschl skorzystał z prawa do przejścia w stan spoczynku (od 1 października 1854 r.). Wrócił do Berlina, gdzie jeszcze udzielał się publicznie (m.in. od sierpnia 1855 r. jako honorowy członek ewangelickiej Naczelnej Rady Kościelnej). Zmarł po krótkiej chorobie, 18 czerwca 1858 r.

Plac Żołnierza Polskiego 10 (do 1856 r. Königsplatz 818)
– tu w latach 1828–1854 mieszkał Carl Ritschl.

Do najbardziej znanych potomków Carla Ritschla można zaliczyć jego syna Albrechta (1822–1889), wybitnego teologa, oraz prawnuka Rudolfa Ritschla (1902–1982), fizyka, w latach dwudziestych XX w. asystenta laureata Nagrody Nobla – Jamesa Fricka. Prawnuczka Erika Ritschl (1884–1967), wymieniona w księdze adresowej na 1943 r. nauczycielka w żeńskiej szkole (Hindenburg-Mädchenschule), była ostatnią mieszkającą w Szczecinie krewną generalnego superintendenta noszącą jego nazwisko.

W ramach cyklu [ Z ARCHIWUM SZCZECINERA ] przypomnieliśmy artykuł Bartosza Morylewskiego, który ukazał się w Nr 1 naszego Magazynu z 2011 roku. Zachęcamy do pobrania pliku PDF.

Artykuł Bartosza Morylewskiego

Powiązane artykuły

kartka z kalendarza. luty: szczecin w latach 1945-1955
Historia

Kartka z kalendarza. Luty: Szczecin w latach 1945-1955

W 2025 roku świętujemy 80-lecie polskiego Szczecina. Z tej okazji co miesiąc...

z archiwum szczecinera_2
Z archiwum Szczecinera

Historia Eckerberg i zapomniane sanatoria Szczecina

Szczecin skrywa wiele tajemnic związanych z dawnymi uzdrowiskami i sanatoriami. Jednym z...

niezachowane świątynie lewobrzeżnego szczecina z xix i xx w. (z archiwum szczecinera)
Z archiwum Szczecinera

Niezachowane świątynie lewobrzeżnego Szczecina z XIX i XX w.

W tym tygodniu w ramach cyklu [Z Archiwum Szczecinera] przypominamy artykuł pochodzący...

kartka z kalendarza: szczecin, styczeń 1947
HistoriaAktualności

Kartka z kalendarza. Styczeń: Szczecin w 1947 roku

W 2025 roku obchodzimy wyjątkowy jubileusz – 80 lat polskiego Szczecina. Z...