Pierwsza połowa bezbarwna i nijaka, w drugiej lepiej prezentowali się gospodarze – na szczęście dla Portowców – byli nieskuteczni. Nie tak wyobrażaliśmy sobie ostatni ligowy mecz Pogoni w tym roku z niżej notowaną Koroną.
Pierwsze 45 minut spotkania w ramach 18 serii spotkań PKO Ekstraklasy zakończyło się bezbramkowym remisem, który raczej nie zadowolił zgromadzonych kibiców. Mimo dużych oczekiwań wobec obu drużyn, piłkarze nie zdołali zaprezentować widowiska godnego najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.
Już od pierwszych minut gry widoczny był brak dynamiki i kreatywności w ataku. Obie drużyny koncentrowały się na zabezpieczaniu własnej połowy, unikając ryzykownych zagrań. Liczba strzałów na bramkę była znikoma, a bramkarze właściwie nie mieli okazji do interwencji. Sporadyczne próby przedostania się pod bramkę rywali kończyły się stratą piłki lub niecelnym podaniem. Nawet najbardziej zagorzali fani PKO Ekstraklasy, przyzwyczajeni do różnego poziomu spotkań, musieli przyznać, że tak bezbarwna pierwsza połowa nie należała do najlepszych chwil tej ligi.
Druga połowa meczu na stadionie w Kielcach przyniosła zauważalną zmianę w dynamice gry. Korona Kielce, gospodarze spotkania, rozpoczęli ją z większym impetem i determinacją, spychając Pogoń Szczecin do defensywy. Mimo dobrej gry kieleckiej drużyny, skuteczność i ostatnie podanie okazały się największymi przeszkodami w zdobyciu upragnionego gola.
Od gwizdka rozpoczynającego drugą połowę to Korona przejęła inicjatywę. Gospodarze konsekwentnie budowali akcje ofensywne, stwarzając kilka groźnych sytuacji bramkowych. Świetnie funkcjonowały skrzydła, a pomocnicy umiejętnie wspierali napastników w walce o przełamanie wyniku. Na szczęście dla Pogoni, brakowało kluczowych elementów – dokładności w decydujących momentach oraz skutecznego wykończenia akcji.
Portowcy przez większość drugiej połowy pozostawali w cieniu gospodarzy. Dopiero w końcówce meczu Pogoń zaczęła „grać swoje” – wrócił charakterystyczny dla niej styl gry z większym posiadaniem piłki i próbami kreowania akcji. Niestety, mimo kilku obiecujących momentów, nie przełożyło się to na realne zagrożenie pod bramką Korony.
Mecz ostatecznie zakończył się bezbramkowym remisem, który nie zadowolił ani kibiców na stadionie, ani oglądających przed telewizorami. To spotkanie z pewnością nie zapisze się w pamięci fanów jako jedno z bardziej emocjonujących w tym sezonie.